Huawei ma doświadczenie w projektowaniu słuchawek dokanałowych i od lat skutecznie atakuje nimi różne segmenty cenowe. Nie ma w tym nic dziwnego – jeżeli chce się budować ekosystem dla inteligentnego domu, trzeba mieć w nim wiele akcesoriów. Można uciec się do tanich żarówek i w ten sposób wciągać w swój system zarządzania domem, ale w przypadku słuchawek jest to jeszcze prostsze – w końcu spędzamy z nimi dużo czasu, a do tego mają one wiele funkcji, które mogą się w takiej aplikacji zaprezentować. Poza tym trudno być uznanym producentem smartfonów bez własnych słuchawek, które dają korzyści przy posiadaniu konkretnego smartfonu. Ze względu na wspomnienia dotyczące pierwszej generacji, za test Huawei FreeBuds Pro 3 zabrałem się z wielkim entuzjazmem.
Ze słuchawkami Huawei z serii Pro od zawsze miałem problem dotyczący ergonomii. Niezależnie od kształtu silikonowej nakładki, poprzednie generacje nigdy nie leżały pewnie w moim uchu. Tym bardziej cieszy mnie, że producent próbuje zaadresować te zmiany – w pudełku, oprócz krótkiego kabla USB-A co USB-C znajdziemy łącznie cztery komplety gumek. Są one bardzo małe, małe, średnie oraz duże. Ja przez większość czasu dobrze czułem się z największym zestawem. Ale skoro o odczuciach mowa…
Ergonomia Huawei FreeBuds Pro 3
Huawei FreeBuds Pro 3 kontynuują kształtem oraz stylistyką dziedzictwo poprzednich generacji. Odróżnienie Pro 2 od Pro 3 na pierwszy rzut oka to nie lada wyzwanie. W dalszym ciągu producent stawia na pchełkę z długim, grubym ogonem (albo na odwróconą ćwierćnutę). Nie jest ona jednak identyczna i znalazło się kilka smaczków. Wśród nich wyprofilowane wgłębienie, gdzie znajduje się płytka dotykowa. Trzeba przyznać, że faktycznie palec lepiej wpasowuje się w to zagłębienie niż przy płaskiej powierzchni.
Jednocześnie nie jestem w stanie racjonalnie pojąć, czemu Huawei zdecydował się na takie umieszczenie i działanie płytki. Do podjęcia jakiejkolwiek interakcji ze słuchawkami potrzebujemy uszczypnięcia z wykorzystaniem dwóch palców. Jednym palcem, z dużym trudem, możemy najwyżej przesunąć po płytce, by zmienić głośność. Gest przytrzymania lub wielokrotnego naciśnięcia tylko jednym palcem nie wchodzą w grę. To znacznie utrudnia jakąkolwiek nawigację, gdy mamy coś w dłoniach (np. gdy testujemy tryb świadomość w sklepie z dłońmi pełnymi zakupów) i wydłuża proces.
Same słuchawki zbudowano tak, by przeszły testy IP54 – powinny zatem poradzić sobie podczas treningu. Jest szansa, że przy odpowiednim wyborze gumek nie wysuną się one z waszych uszu. Ten aspekt, przynajmniej z mojej perspektywy, znacznie poprawiono. Lepsze wyprofilowanie idzie tu w parze z silikonowymi gumkami, które także łatwiej dopasować pod rozmiar ucha. Te mają owalny kształt, który leży na tyle dobrze w uchu, że dwukrotnie wyjąłem słuchawkę bez gumki. Nie miałem jednak w żadnym z momentów uczucia “przytkania” ucha – konstrukcja dopuszcza powietrze i bez problemu mogłem nosić Huawei FreeBuds Pro 3 przez wiele godzin. Zachowano przy tym taką samą masę, co w poprzedniku czyli ~6 gramów na słuchawkę.
Co do samego etui, to nie mam wobec niego większych zarzutów. Nie rozumiem jedynie, dlaczego Huawei upiera się przy sprzedawaniu wersji z białym etui z błyszczącym wykończeniem. Jestem zdania, że matowe warianty – srebrny (na testach) oraz zielony – prezentują się znacznie okazalej i bardziej adekwatnie do ceny sprzętu.
Błyszczący element z logiem producenta z tyłu nadal jest podatny na palcowanie, ale rys na nim nie uświadczyłem. Całość spasowano wzorcowo – zawias otwiera się płynnie i nie przesuwa się na boki. Same słuchawki łatwiej wyjąć z etui niż przy poprzedniej generacji i jest to proces całkiem przyjemny. Nie oznacza to bynajmniej, że wypadną one przy pierwszym potrząśnięciu całością – magnesy trzymają je mocno. Huawei odrobił zadanie domowe i, przynajmniej z mojej perspektywy, jest tu znacznie wygodniej. Na tyle, bym mógł korzystać ze słuchawek jako wygłuszenia podczas lotu samolotem.
Aplikacja Huawei AI Life – bez zmian, no bo po co?
Tak po prawdzie to mógłbym tutaj powtórzyć niemal wszystko z recenzji Huawei FreeBuds Pro 2 napisanej przez Mateusza z jednym wyjątkiem. Ja problemów z aplikacją Huawei AI Life nie miałem i od samego początku uzyskałem dostęp do niemal wszystkich funkcji. Jedyne, czego mi zabrakło, to wykorzystania wbudowanego w etui głośnika do znajdowania całości. Na ten moment dźwięk poszukiwania uruchamia się tylko na słuchawkach.
Pod innymi względami aplikacja Huawei AI Life (działająca na smartfonach z Androidem, Huawei Mobile Services oraz iOS) nie zaskakuje. Przy jej pobraniu ze strony Huawei (dostaniemy się do niej m.in. skanując kod QR do strony) telefon zapyta nas o wrażenie zgody na instalację aplikacji z nieznanego źródła. Zagrożenia dla bezpieczeństwa waszych urządzeń nie ma – to po ptotu efekt niesnasek Stanów Zjednoczonych z Chinami, na których ucierpiał Huawei.
Jako, że AI Life to centrum zarządzania wielu urządzeń, to jego interfejs przypomina aplikacje smart home. Po sparowaniu naszego urządzenia na ekranie głównym znajdziemy klocek, a po jego kliknięciu naszym oczom ukażą się informacje o FreeBuds Pro 3 oraz ich funkcjach. Aby skorzystać z aplikacji, musimy aktywować słuchawki. Najwyżej znajdziemy informacje o stopniu naładowania słuchawek oraz etui, pokazane z dokładnością do 1% i bez rozdzielenia lewej i prawej słuchawki (a to lewa rozładowuje się nieco wolniej).
Niżej znajdziemy podłączone urządzenia. Jednocześnie możemy sparować ze słuchawkami maksymalnie dwa źródła dźwięku, przy czym słuchawki inteligentnie reagują na to, z którego z nich odtwarzamy dźwięk. Możemy też wymusić ręczne przełączanie się między jednym z nich. Powiązanie dwóch urządzeń na jednych słuchawkach to standard, a są już takie propozycje, jak zrecenzowane przez Mateusza Technics EAH-AZ60M2 z obsługą trzech urządzeń jednocześnie. Bluetooth 5.2 mógłby zastosowany w FreeBudsach Pro 3 mógłby to obsłużyć.
W aplikacji znajdziemy także ustawienia redukcji szumów (ANC) oraz trybu przepuszczania dźwięku, nazwanego świadomość. ANC możemy dostosować w jednej z trzech intensywności lub pozostawić to algorytmowi, który dobrze wyczuwa, jakie hałasy docierają do naszych uszu. Z kolei dla trybu świadomość nie znajdziemy takich ustawień – pozostaje nam jedynie włączenie trybu głosowego, który ma mocniej przekazywać do nas głosy z otoczenia. Nie byłbym jednak tego taki pewien – słuchawki mają na tyle dobry mikrofon, by kupić bułki w piekarni, ale przy zaczepieniu na przystanku lepiej było zdjąć słuchawki.
Dalsze ustawienia pozwolą na korekcję dźwięku (o czym później), a także ustawienie jego jakości. Tu mamy tylko dwie opcje – priorytet jakości połączenia między urządzeniem a słuchawkami, a priorytet jakości dźwięku. Wybór kodeka umieszczono w panelu ustawień, gdzie zmniejszymy też opóźnienie dźwięku kosztem jakości. Tę różnicę da się odczuć, ale nie podczas ruchu czy w głośnym otoczeniu. Wyłączymy także wykrycie założenia. Z ciekawostek warto wspomnieć też o krótkim teście dopasowania.
Jak już wcześniej wspominałem, gestów niemal nie da się wykonać jednym palcem, ale jednym palcem zmienimy ich ułożenie. Nie mamy jednak pełnej swobody zmiany. Przykładowo nie ustawimy jednokrotnego dotknięcia na zmianę utworu, a dwukrotnego na uruchomienie następnej piosenki. Możemy tylko włączyć bądź wyłączyć takie gesty. Podobnie rzecz na się z przeciągnięciem – to może odpowiadać tylko za głośność. Dla przytrzymania palców po uszczypnięciu mamy dwie funkcje – przełączanie się między ANC, świadomością i wyłączonym wspomaganiem mikrofonów oraz włączenie asystenta głosowego. Dałoby się wycisnąć więcej z tej formuły.
Jakość dźwięku i ANC – tu jest naprawdę dobrze!
Mogę narzekać na pewne braki w aplikacji czy na dziwne decyzje projektowe, ale fundamenty tego sprzętu są mocne. Gdy włożycie Huawei FreeBuds Pro 3 do uszu, przeniesiecie się na dźwiękową ucztę. Podwójne przetworniki najwyraźniej spisują się tu bardzo dobrze, a obsługa kodeka LDAC daje nam dostęp do przesyłu dźwięku w wysokiej rozdzielczości. Co ważne, nie poczujecie znacznej utraty jakości w związku z włączeniem aktywnej redukcji szumów. Kontrfala wytworzona przez mikrofony FreeBuds Pro 3 dobrze łączy się z harmidrem otoczenia bez większych konsekwencji dla naszej playlisty.
Jak grają Huawei FreeBuds Pro 3? Nawet bez zmiany ustawień ujawniają swój spory potencjał i szerokie możliwości. Gdy korzystałem z pierwszej generacji, to uważałem ją za dobre rozwiązanie, ale Huawei FreeBuds Pro 3 wchodzi jeszcze o rangę wyżej. To słuchawki, którym nie zaszkodziło dodanie basu, bo ten jest ciepły, ale nie rozwlekły, dość punktowy, ale z wystarczającą przestrzenią na ekspozycję. Jednocześnie wyższe tony i wokale nie są w domyślnym miksie wytłumione. Jeśli w jednej chwili słuchacie Iron Maiden, w drugiej Łony, a potem włączycie Tamę Impalę, to wszystko to wybrzmi z odpowiednią manierą. Jeśli miałbym określić specyfikę słuchawek, to domyślnie zmierzają ku basowej reprodukcji dźwięku, ale środek jest tu dość pokaźny, więc głosy w podcaście będą udane. Jednak co 4 przetworniki, to nie dwa.
Czy można by tu coś jeszcze poprawić? Z pewnością do wyeliminowania jest bardzo, ale to bardzo minimalistyczny odgłos elektrycznego syknięcia, słyszalny na samiuśkim końcu wysokiego pasma. Najmocniej odczułem go podczas bicia w talerze na perkusji, ale trzeba naprawdę wsłuchać się w utwory przy dużej głośności. Niektóre transjenty i syknięcia w wypowiedziach mocniej wbijają się w uszy przez drobne zniekształcenia cyfrowe. To rzeczy, na które zwróciłem uwagę dopiero siedząc przed komputerem w zupełnej ciszy i bez aktywnej redukcji szumów.
Na testach nie miałem telefonu z obsługą kodeku L2HC 2.0, który Huawei rozwija własnym sumptem. Niewykluczone, że efekt po sparowaniu smartfonu Huawei może być jeszcze lepszy. Producent chwali się szerokim pasmem przenoszenia dźwięku – od 14 Hz do aż 48 KHz. Przypominam, że zakres dźwięku słyszalnego dla zdrowego ucha mieści się w przedziale 20 Hz do 20 KHz. Jest tu trochę magii, ale nie czujcie, że coś tracicie, gdy nie macie smartfonu Huawei.
Aplikacja AI Life pozwala nam wybrać jeden z kilku trybów dźwięku dopasowany pod tryb muzyki, ale to nie wszystko. Zyskujemy dostęp do korektora graficznego, którego ustawienie zapiszemy na później. Trzeba oddać aplikacji, że faktycznie sporo może się tu zmienić w kwestii dźwięku i możemy popuścić wodze fantazji, by stworzyć ze słuchawek basową bestię do muzyki elektronicznej. Trudniej będzie stworzyć z FreeBudsów Pro 3 sprzęt do słuchania oper, ale te nie brzmią źle na nieduże słuchawki dokanałowe.
To nie koniec dobrego. Huawei FreeBuds Pro 3 wyróżnia ponadprzeciętna redukcja szumów. Jeśli dzięki słuchawkom byłem w stanie zasnąć w głośnym, transatlantyckim samolocie z małym i głośnym dzieckiem siedzącym obok, to nie potrafię znaleźć lepszej rekomendacji. Hałasy dookoła was nie znikną całkowicie, ale zostają na tyle umiejętnie zneutralizowane, by wasze ucho się z nimi oswoiło. Nawet, gdy pojawi się głośny i bardzo piskliwy dźwięk, dostanie się on do waszych uszu w łagodnej formie. Jednocześnie w najłagodniejszym ustawieniu ANC bez problemu możemy poruszać się po chodnikach i nie czuć się totalnie odizolowanymi od otoczenia.
Huawei FreeBuds Pro 3 – czas pracy i jakość nagrań
Huawei w materiałach prasowych chwali się całkiem przyzwoitymi wynikami – 4,5 godziny słuchania muzyki z aktywną redukcją hałasu oraz 6,5 godziny samej muzyki bez ANC przy 50% głośności. Jestem w stanie uwierzyć w te rezultaty. Słuchałem muzyki na głośności 70% i osiągnąłem 4 godziny z włączonym ANC i 6 godzin z wyłączoną redukcją hałasu. To całkiem dobre rezultaty jak na lekkie słuchawki. Etui pozwala na czterokrotne naładowanie słuchawek.
To, co cieszy, to szybkie ładowanie. Po 10 minutach w etui rozładowane słuchawki zyskują 50% naładowania, a po 20% to 80%. By dotrzeć od 0 do 100% potrzebujemy około pół godziny. Samo etui naładujemy na dwa sposoby – z użyciem kabla, co potrwa do godziny, lub indukcyjnie, co wydłuża proces do 2,5 godziny.
Co do jakości dźwięku nagrywanego z mikrofonu, to nie spodziewajcie się tu rewolucji, ale głos wybrzmiewa tu czysto i klarownie. W dalszym ciągu dźwięk rejestrowany w ten sposób ma w sobie cyfrowy, metaliczny pogłos. Trzeba odnotować, że oprogramowanie całkiem sprawnie usuwa szumy i niechciane dźwięki z otoczenia. Da się poprowadzić rozmowę, która będzie wyraźnie słyszalna po obydwu stronach, nawet jeżeli jakość dźwięku nie zbliży się do tej, jaką osiągają nasze smartfony.
Huawei FreeBuds Pro 3 to naprawdę dobre słuchawki. Tylko dla kogo?
Cieszy, że Huawei znajduje rzeczy, które można ulepszyć i faktycznie to robi. Huawei FreeBuds Pro 3 w całkiem udany sposób kontynuują serię, gdy chodzi o jakość elementów konstrukcji czy dźwięku. Szkoda, że nie ma w tym wszystkim miejsca na pomyślenie o ergonomii (nie, nie zostanę fanem “szczypania” słuchawki) oraz dodatkowe funkcje w aplikacji. Jeśli jednak coś już w tych słuchawkach jest, to działa bardzo dobrze. Łącznie z aktywną redukcją szumów, która jest potężna, tworzy to konkretny zestaw.
To jakościowe słuchawki i jeśli z jakiegoś powodu odbiliście się od AirPodsów, Galaxy Budsów czy Sony WF-1000X, to Huawei czeka na was z otwartymi ramionami. Nie ma tu żadnej dyskwalifikującej wady, a i jest kilka pozytywnych zaskoczeń. To wszystko przy pewnych upierdliwościach, jak brak możliwości dostosowywania funkcji dotykowych, ale i dogodnościach pokroju szybkiego ładowania i dobrego czasu pracy na baterii. Huawei FreeBuds Pro 3 zdecydowanie zasługują na wyróżnienie, choć z ceną na poziomie 899 złotych na start wcale nie są tańsze od konkurencji. Są jednak równie dobre.