Astronomowie, analizując dane dostarczone przez jedną z najpotężniejszych zabawek pozostających w arsenale NASA, doszli do wniosku, że owe chmury składają się z kwarcu. O kulisach dokonanego odkrycia, które miało miejsce w atmosferze egozplanety WASP-17b, naukowcy piszą na łamach The Astrophysical Journal Letters.
Czytaj też: Druga Ziemia? Ta egzoplaneta stanowi prawdziwą zagadkę dla astronomów
Jak się zapewne domyślacie, do utrzymania kwarcu w takiej formie potrzeba ekstremalnych temperatur. Członkowie zespołu badawczego mówią o wartościach rzędu 1500 stopni Celsjusza. Sama planeta pozasłoneczna objęta badaniami została natomiast zidentyfikowana w 2009 roku. Jej promień, choć dwukrotnie większy od jowiszowego, nie idzie w parze z masą, która okazuje się dwukrotnie mniejsza niż w przypadku “naszego” gazowego olbrzyma.
Astronomowie przyznali, że w oparciu o prowadzone obserwacje i szacowane temperatury panujące na WASP-17b spodziewali się, iż w tamtejszej atmosferze mogą występować aerozole. Nie oczekiwali jednak kwarcu. Zaskoczenie szybko zmieniło się oczywiście w zachwyt, ponieważ taki fenomen zaobserwowano dopiero po raz pierwszy – nigdy przedtem nie widziano krzemu w atmosferze planety pozasłonecznej.
I choć mogłoby się wydawać, że składnik ten trafił w chmury z powierzchni tego obiektu, to naukowcy mają w tej sprawie nieco inną hipotezę. Ich zdaniem krzem mógł powstać na miejscu, tj. w atmosferze. Miałyby się do tego przyczynić tamtejsze temperatury oraz ciśnienie. Według obecnych szacunków cząsteczki unoszące się w chmurach WASP-17b mają około 10 nanometrów średnicy. To mniej niż jedna milionowa średnicy ziarnka piasku.
Zdaniem naukowców stojących za obserwacjami egzoplanety WASP-17b, w skład tamtejszych chmur wchodzi… kwarc
Jako że obserwowana egzoplaneta jest “przytrzymywana” przez grawitację jej gwiazdy w taki sposób, że zawsze jest zwrócona w jej kierunku tą samą stroną, to astronomowie nie są pewni, co dzieje się po stronie nocnej. Można się jedynie domyślać, iż panujące tam temperatury są znacznie niższe. Trudno będzie jednak dokonać obserwacji tamtejszego środowiska.
Czytaj też: Gwiazdy rodzą się tam jak szalone. Teleskop Webba uwiecznił ten efektowny widok
Naukowa misja Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba rozpoczęła się w lipcu ubiegłego roku. Od tamtej pory dostarczył on przełomowych danych na temat wielu różnych obiektów. Jego instrumenty są wykorzystywane do śledzenia zarówno pobliskich planet, jak i tych znacznie odleglejszych. Pozwalają także na obserwowanie najodleglejszych obiektów znajdujących się w widzialnym wszechświecie. Poza tym powinny okazać się kluczowe w kontekście poszukiwania dowodów na istnienie życia poza granicami naszej planety.