Zespół naukowców pracujący pod kierownictwem Margarity Safonovej z Indyjskiego Instytutu Astrofizyki opisał swoje badania i podejrzenia w najnowszym artykule opublikowanym w Biuletynie Société Royale des Sciences de Liège. Bohaterem artykułu jest osobliwa para galaktyk odległa od nas o kilka miliardów lat świetlnych.
Czytaj także: Wszechświat pełen pikseli? Niezwykła propozycja naukowca
Najłatwiej byłoby przyjąć, że mamy do czynienia z soczewkowaniem grawitacyjnym, do którego dochodzi, gdy między odległą galaktyką a obserwatorem na Ziemi znajduje się inna masywna galaktyka, której masa zakrzywia czasoprzestrzeń i sprawia, że biegnące w jej pobliżu promieniowanie zakrzywia się w naszą stronę, przez co widzimy dwa obrazy jednej i tej samej galaktyki. Problem w tym, że obrazy soczewkowane zawsze są bardzo zniekształcone, podczas gdy w tym przypadku mamy do czynienia z obrazami pozbawionymi jakichkolwiek zniekształceń. Co więcej, między obiema galaktykami astronomowie nie byli w stanie dostrzec żadnego masywnego obiektu, który mógłby działać jako soczewka.
Astronomowie: to może być dowód na obecność kosmicznej struny
Teoretyczna struna kosmiczna to mała, jednowymiarowa zmarszczka lub pęknięcia pola wszechświata. Takie struny miałyby powstawać na wczesnym etapie istnienia Wszechświata podczas intensywnego rozszerzania wszechświata. Następnie miałaby pozostać nieruchomo w miejscu. Kosmiczna struna jak dotąd jest czysto teoretycznym defektem topologicznym, który z jednej strony nie jest szerszy od protonu, ale za to biegnie przez całą szerokość wszechświata. Co więcej, sama struna miałaby być niezwykle gęsta i masywna. To właśnie ich masa miałaby spowodować powstanie podwójnego obrazu galaktyki SDSSJ110429.61+233150.3 dostrzeżonej przez naukowców.
Jak dotąd niewiele się słyszało o strunach kosmicznych z jednego prostego względu. Otóż samej struny nikt nie jest w stanie dostrzec, a ich wpływ na otoczenie pod wieloma względami przypomina inne zjawiska, takie jak wspomniane powyżej soczewkowanie grawitacyjne.
Safonova wraz ze swoim zespołem zidentyfikowała kilka kandydatek na strunę kosmiczną w mikrofalowym promieniowaniu tła. W swoim artykule jednak skupiła się na najwyraźniejszej z nich, dotyczącej galaktyki SDSSJ110429. Widmo obu galaktyk widocznych zdjęciach było bardzo do siebie podobne, obie galaktyki mają ten sam rozmiar, oddalone są od nas o tę samą odległość i mają ten sam kształt. Co więcej, inne galaktyki w polu struny CSc-1 wykazują podobne właściwości.
Czytaj także: Michio Kaku chce sformułować równanie Boga
Analizując szczegółowo obraz, naukowcy doszli do wniosku, że obraz pary galaktyk CSc-1 najlepiej można odtworzyć, zmieniając orientację i zaginając nieco strunę. Kiedy hipotetyczną stronę nachylono w stosunku do linii wzroku i wygięto w płaszczyźnie obrazu, badaczom udało się odtworzyć obserwowany kąt pomiędzy obiema galaktykami widocznymi na zdjęciu.
Czy zatem faktycznie mamy do czynienia z pierwszą kosmiczną struną? Tego jeszcze nie da się przesądzić. Nie zmienia to jednak faktu, że tak blisko odkrycia przekonujących dowodów na istnienie takich strun w rzeczywistości jeszcze nigdy nie byliśmy.