Steam Deck wreszcie z opcją undervoltingu. Dlaczego to tak ważne?
SteamOS 3.5.1 jest aktualnie dostępny w kanale Preview, co oznacza tyle, że nie jest to w stu procentach stabilna wersja. Oczywiście nie jest to etap rozwoju oprogramowania, na którym większość użytkowników zostanie zasypana błędami tuż po aktualizacji, ale warto mieć na uwadze, że po zaktualizowaniu SteamOS do tej wersji, możecie natknąć się na pewne problemy. Jest to o tyle “złe”, że jeśli będziecie chcieli wykorzystać najnowszy dodatek w Steam Decku, to możecie w pewnym momencie nie wiedzieć, czy to sprzęt, czy software odmówił wam posłuszeństwa.
Czytaj też: Lenovo Legion Go to mocna odpowiedź na Steam Decka i ROG Ally. Zachwyca specyfikacją, straszy ceną
Zanim jednak przejdziemy do najważniejszego, musimy podkreślić, że aktualizacja rozwiązuje kilka problemów i wprowadza różne ulepszenia, wśród których jest cała masa tych związanych z zewnętrznymi wyświetlaczami. Mowa o wielkich zmianach dla raczej nielicznych, bo np. wcześniej wyjście HDR nie było możliwe w aplikacjach 32-bitowych. Valve naprawiło też problemy z podświetleniem wyświetlacza, błędnymi kolorami czy kartami pamięci, ale przede wszystkim wprowadziło możliwość bezpośredniego undervoltingu.
Zacznijmy od tego, że produkty pokroju Steam Decka są wprowadzane w pewne schematy na dwóch etapach. Najpierw to producent układu obliczeniowego (w tym wypadku AMD) określa konkretne ustawienia napięcia i taktowania, które to umożliwiają stabilne działanie większości wyprodukowanych rdzeni o różnej jakości. Następnie weryfikację tego typu przeprowadza się w połączeniu z docelowymi sprzętami (np. Steam Deckiem), gdzie dodatkowo wchodzi czynnik chłodzenia i sposobu zasilania. W efekcie jeden Steam Deck nie jest drugiemu Steam Deckowi równy, a to nadaje dodatkowego sensu undervoltingowi.
Czytaj też: Tanie gry wylatują ze Steama. Platforma zaprezentowała nowe ograniczenia cenowe
Ten “proceder” ingerencji w podstawowe ustawienia układów obliczeniowych (procesorów centralnych, kart graficznych czy kompleksowych SoC, jak w tym przypadku) sprowadza się do obniżania napięcia, które trafia do układów obliczeniowych. Tego typu modyfikacje przeprowadza się głównie w dążeniu do obniżenia poboru energii, a tym samym zegarów i generowanego ciepła odpadowego. Nie jest to liniowe, dlatego kilka woltów mniej może drastycznie wpłynąć na pobór energii przy jednoczesnym marginalnym lub niewspółmiernie niskim wpływie na wydajność obliczeniową.
W poszukiwaniu złotego środka między wydajnością a efektywnością energetyczną podczas undervoltingu największym problemem jest niestabilność sprzętu, który zwyczajnie będzie mógł zawieszać się lub odmawiać posłuszeństwa w inny sposób, kiedy za bardzo przesadzicie z obniżaniem napięcia. Dzieje się to jednak głównie pod obciążeniem, więc jedna wpadka zweryfikowana benchmarkiem lub po prostu odpaleniem bardziej wymagającej gry, nie spisze sprzętu na straty, a jedynie kilka dodatkowych minut w “napięciową zabawę”.
Czytaj też: Nie kupuj teraz Steam Decka. Na horyzoncie pojawiła się nowa wersja
W przypadku Steam Decka opcja przeprowadzenia undervoltingu jest o tyle cenna, że możemy tym sposobem schłodzić handheld, zwiększyć jego wytrzymałość na jednym ładowaniu i dalej udawać, że granie w takiej rozdzielczości i płynności nie jest niczym złym (w przypadku bardziej wymagających tytułów). Niestety aktualnie nie mamy dostępu do danych na temat tego, jak wielki potencjał drzemie w undervoltingu Steam Decka i ile możecie zyskać, ale jesteśmy pewni, że co sprytniejsi użytkownicy po roku używania tej konsoli mogą znacznie wpłynąć na jej działanie. Przy okazji przeprowadzenia undervoltingu aż prosi się o wymianę pasty termoprzewodzącej, aby spotęgować efekt obniżenia temperatury i jeszcze bardziej ułatwić pracę układowi chłodzenia, który również pobiera nieco energii. Innymi słowy, dziś jest już dobry dzień, aby odkurzyć swojego Steam Decka i dać mu drugie życie nie na jeden, a dwa sposoby.