Krakowski 5G Testing Lab to trzecie takie miejsce na świecie
Zacznijmy od podstaw, czyli miejsca, w którym umieszczony został 5G Testing Lab. To krakowski hubraum działający już od ponad 10 lat, który jest szeroko pojętym miejscem pracy wielu startupów. Mogą one odpłatnie wynająć kawałek przestrzeni biurowej i bezpłatnie korzystać z szeregu dostępnych udogodnień, w tym laboratoriów, ale też wiedzy i pomocy dostępnych tam ekspertów. Z kolei stały kontakt z polskim T-Mobile oraz Deutsche Telekom otwiera im drogę do wielu kontaktów biznesowych.
Krakowska placówka Deutsche Telekom to trzeci taki obiekt firmy na świecie. Dwa pozostałe są zlokalizowane w Berlinie oraz Seattle.
Otwarcie laboratorium 5G to dla przedsiębiorców i startupów łatwiejszy dostęp do pełni potencjału 5G i możliwość rozwoju innowacyjnych rozwiązań na globalnym poziomie już dziś. Laboratorium będzie stanowiło dla naszych partnerów miejsce, w którym będą mogli testować swoje rozwiązania w rzeczywistym środowisku. Stworzenie takiego miejsca w Krakowie najlepiej pokazuje, że nasz kraj jest ważnym punktem na europejskiej mapie innowacyjności. Wierzę, że takie projekty, oddające w ręce polskich inżynierów technologie globalnej Grupy DT, pomagają budować innowacyjną gospodarkę i przemysł 4.0 – powiedział Andreas Maierhofer, Prezes Zarządu T-Mobile Polska.
5G Testing Lab daje startupom możliwość skorzystania ze specjalistycznego API, dającego dostęp do sieci 5G. Tłumacząc to w możliwie najprostszy sposób, w obiekcie działa prawdziwa, samodzielna sieć 5G (standalone) w paśmie C (3,4-3,6 GHz), którą firmy mogą przetestować w swoich rozwiązaniach i pomysłach. Nie mówimy tu o symulacjach, a możliwości faktycznego podłączenia się do sieci, a to ogromna różnica.
W ramach ciekawostki dodajmy, że w Krakowie sieć 5G działa w oparciu o sprzęt Ericssona. W Berlinie jest to sprzęt firmy Mavenir, a w Seattle Nokii.
Nie byłbym sobą, gdybym nie zapytał, czy testowanie sieci 5G w Krakowie wiąże się z jakimiś… nie przyjemnościami. Kraków to prawdziwe zagłębie przeciwników sieci komórkowych, walczących z nimi jeszcze za czasów LTE. Foliarze na ogół powoli przyswajają informacje i zwyczajnie nie dotarła do nich wiadomość o działaniach T-Mobile i zwyczajnie jej nie zakłócają. Oby tak pozostało.
Czytaj też: Internet na polskich drogach jest coraz lepszy. To wnioski z ogólnokrajowej kontroli
QoD API, czyli jak mieć dostęp do sieci, kiedy inni go nie mają?
Jednym z nowych testowanych rozwiązań dostępnych w 5G Testing Lab w Krakowie jest QoD API. Ponownie, tłumacząc to na zrozumiały język, możemy nazwać go protokołem priorytetowego dostępu do sieci. Rozwiązanie T-Mobile zadebiutowało kilka tygodni temu podczas Digital X w Kolonii, a teraz można je testować w Polsce.
Bazując na konkretnym przykładzie, QoD API pozwala dosłownie wepchnąć się w kolejkę przed innych użytkowników. Czyli jeśli jesteśmy na koncercie i sieć jest zapchana, to dysponując takim dostępem to my w pierwszej kolejności skorzystamy z Internetu lub wykonamy połączenie głosowe. W tym przypadku mówimy o rozwiązaniach kierowanych typowo dla firm, które mogą następnie zaoferować je klientom w rakach różnych usług. Jak choćby lepiej działający serwis VOD lub streaming gier. Operator nie może takiej usługi sprzedawać bezpośrednio klientom, bo jest zobowiązany do zachowania neutralności sieci. Co więcej, wcale nie musimy wiedzieć, że korzystamy z takiego rozwiązania, bo przykładowo Netflix może to nazwać zwyczajnie pakietem z lepszą jakością streamingu. Możemy też nie wiedzieć, że za coś takiego płacimy.
Zasadne jest w tym momencie pytanie, czy jeśli z czasem kolejne firmy i kolejni użytkownicy będą mieć priorytetowy dostęp do sieci, to czy przypadkiem się w tym nie zapętlimy? A i owszem, jest to możliwe, ale do tego czasu zostanie wymyślone nowe API, kolejny standard i zaczniemy wyścig od nowa.
Czytaj też: Plus ma najszybsze 5G, ale najwolniejsze LTE. Czy to zwiastun nadchodzących problemów?
Jakie firmy pracują w hubraumie T-Mobile w Krakowie?
5G Testing Lab to zupełna nowość w krakowskim hubraumie T-Mobile, ale wiele firm pracuje tam już od jakiegoś czasu. Miałem okazję porozmawiać z przedstawicielami dwóch z nich i przybliżę Wam, jakie pomysły są realizowane w takim miejscu. A przy okazji nie ukrywam, że dzięki temu sam chciałem spróbować powalczyć ze stereotypem polskiego startupu. Czyli tworu, którego zadaniem jest wyciąganie kasy na pracę nad pomysłem, ale bez chęci wprowadzenia go na rynek.
Pierwszą taką firmą jest ARiBO. Jej produkt jest bardzo trudny do zdefiniowania. To platforma składająca się z aplikacji mobilnej oraz portalu internetowego, która ma za zadanie… zwizualizować pomysł(?) i przedstawić go w graficznej formie wykorzystującej mieszaną (AR/VR) rzeczywistość. To ciekawe rozwiązanie dla szkół, gdzie nauczyciele mogą w ten sposób zaprezentować graficznie jakiś model czy eksperyment, ale też wśród klientów firmy są też firmy farmaceutyczne, które mogą w taki sposób pokazać choćby sposób przyjmowania leków. Pomysł ciekawy, funkcjonalny i już wykorzystywany.
Drugą firmą jest Happy Pack i jest to pomysł, który celuje w bardzo dużą lukę usługową na rynku – zwroty zakupów online. Zastanówmy się, co jest dla nas najważniejsze przy zwróceniu zakupionego przez Internetu towaru? Oczywiście, ma być szybko, a zwrot pieniędzy jeszcze szybciej. Co, jak dobrze wiemy, nie jest wcale takie proste. Z kolei dla sprzedawcy ważne jest, aby zwrócony towar był w dobrym stanie i tu podobnie, nie jest to wcale takie proste. Happy Pack chce zbudować sieć punktów (docelowo co najmniej 4000), w których będzie można zwrócić towar kupiony online. W przeciwieństwie do punktów nadawania i odbierania paczek, twórcy projektu chcą, aby zwroty przyjmowały sklepy, w których jest nieco mniejszy ruch. Czyli nie sklepy spożywcze, a raczej odzieżowe lub obuwnicze.
Pracownik sklepu dokonuje prostej weryfikacji zwrotu, czyli czy np. zwracane ubranie nie jest poplamione, a też zwrot bezpośrednio do człowieka może u niektórych osób spowodować, że mniej chętnie oddadzą zniszczony towar. Po wypełnieniu krótkiego formularza zwracający od razu dostaje zwrot środków, a punkt otrzymuje za niego wynagrodzenie (analogicznie jak punkty odbioru paczek). Zwrócony towar trafia do opakowania wielokrotnego użytku, a następnie do sprzedawcy. Pomysł zrobił na mnie spore wrażenie, bo jest bardzo prosty i faktycznie trafia w niezagospodarowaną niszę na rynku. Jeśli prowadzisz biznes i możesz zostać takim punktem zwrotu, to warto zajrzeć na tę stronę internetową.
Czytaj też: 6G już działa. LG przesuwa kolejne granice wykorzystania fal terahercowych
A coś o robotach będzie? Oczywiście, że będzie!
Nieco krócej będzie o robocie, który stacjonuje w hubraumie T-Mobile, a którego miałem okazję zobaczyć już dobry rok temu w Warszawie. Przyznaję otwarcie, że nie jest to robot, który w takiej formie może być wykorzystany do jakiegoś poważnego zadania. To bardziej demonstracja pewnego rozwiązania.
Ramieniem robota, a także jego chwytakiem na końcu ramienia sterujemy zdalnie za pomocą specjalnie stworzonego manipulatora i… zwykłego pada do gier (do chwytania). Dzisiaj jest to bardziej zaawansowany DualSens dający opór na triggerach, ale jak widziałem go pierwszy raz, wykorzystywał legendarnego Logitecha F310.
Jest to namiastka zdalnych operacji, nie tylko chirurgicznych, ale wszystkich czynności w miejscach np. trudno dostępnych dla człowieka. Operując ramieniem czujemy opór, jak choćby w momencie przesuwania klocków Jengi. Sterowanie jest bardzo precyzyjne i w czasie rzeczywistym, bez opóźnień, choć wymaga w tym konkretnym przypadku sporo wprawy. Ułatwia to obraz z kamer zamontowanych na robocie. Bardzo ciekawe urządzenie, które pokazuje, że zdalne wykonywanie różnych czynności będzie w przyszłości dosłownie na wyciągnięcie ręki.
Będąc w Krakowie odwiedziliśmy przy okazji siedzibę firmy ASTOR. To firma zajmująca się szeroko pojętą robotyką i automatyką. Wiele podobnych rozwiązań widziałem już podczas wizyty w centrum dostaw Huawei w Budapeszcie . ASTOR dostarcza firmom przeróżne zautomatyzowane urządzenia przydatne w procesie produkcji. Samojeżdżące palety? Oto one.
Robot spawający? Tak się prezentuje.
Autonomiczne wózki widłowe wykorzystujące zaawansowane czujniki Lidar? Obecne! Tylko… akurat w dniu wizyty nie były obecne fizycznie, mogłem zobaczyć ich działanie na materiale wideo. Wszystkie urządzenia dostępne w showroomie firmy są obsługiwane za pomocą prywatnej sieci 5G dostarczonej przez T-Mobile. Mają tam nawet własną stację bazową.
Podłączenie wszystkiego do jednej sieci pozwala na tworzenie zaawansowanych i szczegółowych raportów. Dokładnie takich samych, jakie widziałem w Budapeszcie i o których możecie przeczytać pod umieszczonym wyżej linkiem. W czasie rzeczywistym mamy podgląd dosłownie wszystkiego, co dzieje się w obiekcie. Jak wygląda produkcja, jej tempo, liczba wyprodukowanych elementów, można też podejrzeć obraz z kamer…
A to wszystko w Polsce, w siedzibie polskie firmy z autorskimi rozwiązaniami. Aż miło popatrzeć! To tylko mały wycinek tego, czym zajmuje się firma Astor i mam nadzieję, że niedługo zrobimy o niej osobny materiał.