Specyfikacja Huawei MatePad 11.5 (2023)
- Obudowa: 6,85 mm x 176,82 mm x 260,88 mm, 499 gram, aluminium + szkło
- Procesor: Qualcomm Snapdragon 7 Gen 1 (max. 2,4 GHz)
- Układ graficzny: Adreno 644
- Pamięć RAM: 6/8 GB
- Pamięć wewnętrzna: 128 GB
- Ekran: 11,5 cala, IPS, 2200 x 1440 (229 ppi), 120 Hz
- System: HarmonyOS 3.1
- Łączność: Wi-Fi 6, Bluetooth 5.2, USB-C 2.0
- Moduły dodatkowe: odblokowanie za pomocą skanu twarzy
- Audio: cztery głośniki
- Aparat główny: 13 Mpix (f/1.8)
- Aparat przedni: 8 Mpix (f/2.2)
- Akumulator: 7700 mAh
- Ładowanie: 22,5 W
- Wersje kolorystyczne: szary
- Cena w dniu premiery: 1399 zł (6/128 GB) lub 1699 zł (8/128 GB + dedykowana klawiatura)
Zestaw sprzedażowy z… klawiaturą?
Zależnie od tego, jaki wariant wybierzemy, możemy liczyć na inny zestaw sprzedażowy. Jeśli postawimy na tablet z 6 GB pamięci RAM, to w zestawie znajdziemy tylko dokumentację, ładowarkę 22,5 oraz kabel USB-C. Ten zestaw został wyceniony premierowo na 1399 zł, ale szybko został przeceniony na 1249 zł w oficjalnym sklepie producenta. Jeśli jednak postawimy na wersję z 8 GB pamięci RAM, to w zestawie dostaniemy również etui wraz z wbudowaną klawiaturą. Za tę przyjemność przyjdzie nam zapłacić już jednak 1699 zł.
I teraz tak – dedykowana klawiatura (Huawei Smart Magnetic Keyboard MatePad 11.5”) jest sprzedawana oddzielnie w cenie 199 zł. Także w chwili obecnej, dokupując ją oddzielnie do tabletu z 6 BM pamięci RAM zapłacimy łącznie 1448 zł. Czy zatem dodatkowe 2 GB pamięci RAM są warte dopłaty 251 zł? Ocenę pozostawiam wam, ale moim skromnym zdaniem – niekoniecznie.
Do obu wariantów nie jest dodawany rysik Huawei M-Pencil (2. generacji), który możemy oczywiście kupić oddzielnie, za 149 zł.
Obudowa fajna, aluminiowa, ale…
…aluminiową obudowę w tej cenie oferował już Xiaomi Redmi Pad który debiutował na rynku prawie rok temu, który teraz jest już wyraźnie tańszy. Podobnie zresztą jak cztery głośniki i hartowane szkło na ekranie. Także fajnie, ale nie zostałem powalony na kolana (co zresztą w tej cenie jest raczej mało prawdopodobne).
Samo wzornictwo również ma wiele punktów wspólnych z Xiaomi Redmi Pad choć nie ma w tym akurat nic złego. Tablet prezentuje się elegancko i trudno coś zarzucić designowi, mając na uwadze cenę urządzenia.
Z walorów użytkowych należy wspomnieć o braku widocznych odcisków palców na aluminiowej części obudowy oraz stabilnym chwycie urządzenia. Oczywiście obudowa nie jest wodoszczelna, ale w tej cenie nie należy tego wymagać.
Ekran nie zawodzi i to nawet w słońcu
Huawei MatePad 11.5 (2023) został wyposażony w panel IPS o wielkości 11,5 cala, rozdzielczości 2200 x 1440 (229 ppi) i maksymalnej częstotliwości odświeżania równej 120 Hz. Proporcje 5:3 może nie są idealne do odtwarzania kinowych filmów, ale do innych zastosować są jak znalazł.
Jakość wyświetlanego obrazu jest ogólnie bardzo dobra. Jasne, to panel IPS, a nie AMOLED, także na idealną czerń liczyć nie możemy, ale barwy są dobrze odwzorowane, a maksymalna jasność ekranu pozwala na komfortową pracę nawet w ostrym, wrześniowym słońcu. Poza tym kąty widzenia są naprawdę niezłe, a 120 Hz odświeżanie ekranu gwarantuje płynne wyświetlanie treści. Jedynie rozdzielczość mogłaby być trochę większa, ale w tej cenie nie zamierzam na to narzekać.
W ustawieniach znajdziemy tryb czytania, tryb ciemny dla menu oraz możliwość regulacji częstotliwości odświeżania i temperatury barwowej.
Wydajność adekwatna do ceny?
Zdecydowanie, a nawet lekko przewyższyła moje oczekiwania. Huawei MatePad 11.5 (2023) w benchmarkach uzyskuje dalece lepsze rezultaty niż zdecydowanie droższy w dniu premiery Lenovo Tab P11 5G. Co więcej, są one tylko w niewielkim stopniu gorsze od tych, którymi może się pochwalić niedawno testowany przez mnie i oczywiście droższy Xiaomi Pad 6.
- Antutu Benchmark 10.0.7 (lite) – 683 636 pkt
- 3D Mark (test Sling Shot Extreme) – Maxed Out!
- 3D Mark (test Wild Life Extreme) – 828 pkt
Za te rezultaty odpowiada nie najnowszy już procesor Qualcomm Snapdragon 7 Gen 1, grafika Adreno 644 oraz w zależności od wersji 6 lub 8 Gb pamięci RAM.
W codziennym użytkowaniu tablet działa płynnie i bezproblemowo. Z grami również nie odnotowałem problemów – zarówno Mortal Kombat, jak i Diablo Immortal działały płynnie, a co ważniejsze, tablet nie nagrzewał się specjalnie nawet podczas długiego grania. Stawał się co najwyżej letni, a podzespoły nie traciły na wydajności, czego namacalnym dowodem są wyniki w stress testach na poziomie ponad 99%.
Niestety, Huawei MatePad 11.5 (2023) oferowany jest tylko ze 128 GB pamięci wewnętrznej, z czego do naszej dyspozycji pozostaje nieco ponad 98 GB. Co więcej, nie możemy jej rozbudować kartami pamięci, więc w razie zapełnienia „dysku”, będziemy zmuszeni szukać innych miejsc przechowywania danych lub coś usuwać.
4 głośniki… i co z tego?
Huawei MatePad 11.5 (2023) został wyposażony w 4 głośniki, ale co z tego, skoro odtwarzany dźwięk jest jakby przytłumiony, a na wyższych poziomach głośności staje się płaski, a w tle słychać zniekształcenia. Co więcej, nic nie jesteśmy w stanie skorygować, bowiem ustawienia Huawei Histen działają tylko po podłączeniu słuchawek. Także nie jest to tablet do słuchania muzyki na głośnikach. O nie.
Oczywiście po podłączeniu słuchawek pod port USB-C lub przez Bluetooth jest już zdecydowanie lepiej (no i pojawiają się opcje), ale nie czarujmy się – to po prostu standard.
Wyposażenie Huawei MatePad 11.5 (2023) jest, no cóż… przeciętne
Zacznijmy może od tego, czego nie mamy. A więc brak tu NFC (niewielka strata), czytnika linii papilarnych (już większa strata), modułów nawigacyjnych jak GPS (jeszcze większa strata) oraz przede wszystkim obsługi sieci komórkowych (Wi-Fi 6 musi nam wystarczyć). Ja wiem, że ten tablet kosztuje grubo poniżej 2000 zł, ale jednak niektóre z tych braków mocno mnie bolą. Czy Was też będą? Oceńcie sami.
Na pociechę, poza wspomnianym już Wi-Fi 6 dostajemy jeszcze Bluetooth 5.2 oraz port USB-C 2.0 (fanfary). A no i jeszcze jest możliwość zabezpieczenia urządzenia skanem twarzy, ale jego działanie jest mocno uzależnione od warunków oświetleniowych. Także przy gorszym świetle może Was to irytować.
P.S. Pewnym rozwiązaniem kwestii braku GPS jest lokalizacja urządzenia na podstawie danych z sieci Wi-Fi i Bluetooth. Działa to nieźle, ale musimy być stale podpięci do sieci, co w niektórych sytuacjach (np. na leśnej wycieczce) może być irytujące, albo wręcz niemożliwe.
HarmonyOS 3.1
Zacznijmy od najważniejszego – system działa płynnie i stabilnie. Użytkownicy Androida nie powinni mieć najmniejszego problemu w poruszaniu się po HarmonyOS 3.1. Nic dziwnego – przypomina od bowiem bardzo Androida z nakładką EMUI. Większość funkcji wygląda i działa podobnie. Oczywiście usług ani programów od Google tu nie uświadczymy. Jesteśmy więc zdani na sklep AppGallery, klonowanie aplikacji (Tablet Clone) z innych tabletów lub… po prostu pliki instalacyjne APK. Tak, pliki APK dedykowane na Androida tu zwykle działają bez większych problemów. Zresztą w AppGallery jest coraz więcej gier i aplikacji (również bankowych).
Jednak… czy to wszystkie opcje? Niekoniecznie – pewnym rozwiązaniem są tu programy Gspace i Gbox, które symulują Androida z usługami Google’a. Można w nich zalogować się do sklepu Google Play i instalować programy takie jak np. YouTube. Zainstalowanie programy domyślnie znajdują się wewnątrz aplikacji, możemy jednak utworzyć do nich skrót i umieścić go na ekranie głównym.
Oczywiście zdarzają się sytuacje, których nie da się przeskoczyć, czyli np. braku możliwości zalogowania się na Chrome kontem Google, czy niedziałania aplikacji niektórych banków. Wydaje mi się jednak, że na tablecie jest to jednak mniej uciążliwe, niż na smartfonie.
Producent nieźle wykorzystał potencjał 11,5 calowego ekranu, umożliwiając użytkownikom pracę z wieloma aplikacjami jednocześnie. Aby podzielić ekran, wystarczy przesunąć otwartą aplikację w lewy góry róg, a następnie otworzyć drugą aplikację. Rozmiar miejsca zajmowane przez programy możemy oczywiście dowolnie zmieniać. Niestety, system jest przeładowany ikonkami – skrótami aplikacji i gier firm zewnętrznych do sklepu AppGallery. To moim zdaniem zaśmieca system i zmniejsza przejrzystość.
Na pulpicie głównym najważniejsze ikony możemy umieścić na dolnym pasku nad przyciskami nawigacyjnymi. Wizualnie przypomina to trochę rozwiązania z tabletów Apple’a. Ponadto ciekawie prezentuje się funkcja Extended Mode, która pozwala zamienić tablet w dodatkowy monitor, który można połączyć z laptopem. W przypadku laptopa Huawei (który akurat posiadam) połączenie takie przebiegło szybko i absolutnie bezproblemowo.
Akumulator i wcale nie za szybkie ładowanie
Producent zastosował w tym modelu akumulator o pojemności 7700 mAh, co w świecie tabletów nie jest imponującą wartością. Xiaomi Redmi Pad i Xiaomi Pad 6 mają pojemniejsze akumulatory i to mimo mniejszych ekranów. Oczywiście odbiło to się nieco na czasie pracy na jednym ładowaniu. Po podpięciu do Wi-Fi, w cyklu mieszanym, tablet wystarczał mi średnio na dwa dni pracy. Cykl mieszany w tym wypadku oznaczał godzinę przeglądania internetu, godzinę oglądania wideo, czterdzieści pięć minut słuchania podcastów i pół godziny grania w gry. Wszystko to przy około 60 procentowej jasności ekranu.
Czasy ładowania, przy pomocy dołączonej do zestawu 22,5 W ładowarki również nie wyglądają imponująco:
- w 30 min – 26%
- w 60 min – 52%
- w 90 min – 72%
- w 120 min – 95%
- w ok. 130 min – 100%
Aparat w tablecie to co najwyżej dodatek?
W większości przypadków – tak i tu jest podobnie, co nie znaczy, że nie da się zrobić tym tabletem dobrych zdjęć. Da się, choć wszystko zależy od okoliczności. Tylny aparat w tym modelu posiada 13 Mpix matrycę z optyką o jasności f/1.8. I tyle. Żadnych dodatkowych obiektywów ani diody doświetlającej.
Jeśli będzie fotografować nieruchome obiekty w dobrych warunkach oświetleniowych (ale nie pod słońce), to ujęcia będą udane. Tzn. całkiem szczegółowe, ostre i z niezłym oddaniem barw. Jeśli jednak będziemy fotografować obiekty na tle nieba lub pod słońce, to niestety brak HDR oznacza dość często przepalone niebo i słabą rozpiętość tonalną.
Co ciekawe, ujęcia mniejszych obiektów z bliska, np. kwitnącej koniczyny wychodzą zaskakująco dobrze.
Po zmroku, lub po prostu w słabych warunkach oświetleniowych trzeba jednak zrezygnować z robienia zdjęć. Są one wtedy zaszumione, z bardzo małą ilością szczegółów i bardzo często rozmazane. Trybu nocnego – brak.
Dokładnie tak samo wygląda sprawa z robieniem zdjęć przednim aparatem do selfie – 8 Mpix (f/2.2). Sytuacja z jakością jest analogiczna.
Filmy możemy kręcić maksymalnie w 4K przy 30 kl/s, ale co ciekawe zalecana wartość w menu to… 720p przy 30 kl/s. Ciekawe, przecież mamy 2023 r., a nie 2013… Tak czy siak do wideokonferencji w zupełności wystarczy 😉
No dobrze, a co z dedykowanym akcesoriami do Huawei MatePad 11.5 (2023)?
O rysiku Huawei M-Pencil (2. generacji) powiem tyle, że kosztuje 149 zł, zawsze trzeba go dokupić oddzielnie i prawdopodobnie powinien działać dobrze (mając w pamięci inne testowane przeze mnie tablety Huawei) Czemu prawdopodobnie? Bowiem nie dostałem go do testów, także nic więcej nie mogę o nim powiedzieć w tym przypadku.
Więcej mogę powiedzieć o dedykowanym etui z klawiaturą (Huawei Smart Magnetic Keyboard MatePad 11.5”) bo ją do testów już dostałem 😉
Jest ono pokryte szorstkim, gumowym materiałem. To świetne posunięcie, bo zwiększa to stabilność i wygodę użytkowania. Pokrowiec jest sztywny i spełnia swoje zadanie nie tylko jako etui chroniące tablet, ale ma też wbudowaną klawiaturę. Mamy co prawda tylko jeden poziomów nachylenia ekranu (i to czasami nie do końca satysfakcjonujący), ale tablet nie musi być non stop przypięty do klawiatury, żeby działała. Jest ona sparowana z tabletem przez Bluetooth, także można ją odpiąć i oprzeć tablet tak jak się chce – np. o książki i pisać dalej. Ponadto dzięki magnesom tablet w etui trzyma się bardzo stabilnie podczas przenoszenia lub pisania.
Klawiatura w codziennym użytkowaniu jest naprawdę wygodna. Przyciski mają niski skok, ale łatwo się do niego przyzwyczaić – mi to zajęło dosłownie chwilę. Klawisze niestety nie są podświetlane, jedynie przycisk Caps posiada małą, białą diodę LED, sygnalizującą jego włączenie. Klawiatura obsługuje typowe skróty dla Windows, takie jak kombinacje CRTL+A lub CRTL+V.
Tak po prawdzie brakowało mi trochę gładzika i odruchowo łapałem się na jego szukaniu, jak w zwykłym laptopie. Nie narzekam jednak na ten brak, bo klawiatury innych producentów również najczęściej go nie posiadają.
Reasumując, mimo drobnych wad, uważam, że decydując się na zakup Huawei MatePad 11.5 (2023), należy jednak zaopatrzyć się w tą klawiaturę. Znacząco zwiększa ona komfort pracy na tym urządzeniu.
Podsumowanie – czy warto kupić Huawei MatePad 11.5 (2023)?
Tu nie dam jednoznacznej odpowiedzi, bowiem co prawda jest do wydajny i dobrze wykonany tablet z niezłym ekranem, ale z drugiej strony kłuje w oczy brak GPS, relatywnie mała pojemność pamięci wewnętrznej (bez możliwości rozbudowy) i przeciętne głośniki. O braku NFC, czytnika linii papilarnych i sieci komórkowych oraz o słabym aparacie wspominam już tylko informacyjnie, bo w tej cenie to żadne zaskoczenie. Podobnie zresztą, jak brak usług Google na sprzętach Huawei.
Także wszystko zależy od indywidualnych preferencji i od tego, do czego chcecie go używać. Do gier, pracy (po podpięciu klawiatury) i oglądania filmów (po podpięciu słuchawek) będzie świetny.
Jeśli zdecydujecie się na zakup, to moim zdaniem warto zastanowić się nad modelem z 6 GB pamięci ram, do którego dokupimy klawiaturę i zaoszczędzimy 251 zł względem modelu z 8 GB pamięci (przy aktualnych cenach – koniec września 2023 r.). To jednak tylko moja sugestia, a ostateczną decyzję, jak zawsze, pozostawiam wam.