Chiny nie tylko rozwijają swój nuklearny arsenał, ale też mogą zbroić się w konwencjonalne ICBM
Z najnowszego raportu Pentagonu wynika, że Chiny do 2035 roku będą istną nuklearną potęgą. Kraj aktualnie może pochwalić się szybką ekspansją i modernizacją chińskiego arsenału nuklearnego, który obecnie obejmuje co najmniej 500 głowic oraz różne nowe i ulepszone międzykontynentalne pociski balistyczne. Pentagon oszacował, że do 2035 roku Chiny mogą nawet posiadać 1500 głowic nuklearnych, a sam poziom produkcji broni jądrowej przez ten kraj wydaje się przekraczać wcześniejsze prognozy. Takie coś samo w sobie odzwierciedla dążenie Chin do osiągnięcia parytetu lub przewagi nad Stanami Zjednoczonymi pod względem odstraszania nuklearnego i stabilności strategicznej. Chiny wprawdzie nadal utrzymują politykę nieużywania broni jądrowej jako ta pierwsza strona, ale polityka ta może ulec zmianie w pewnych okolicznościach.
Czytaj też: Chiny opracowały nowe okręty podwodne. Ma się ich bać cały świat
Chiny przygotowują się jednak również na to, że nikomu “atomówki na głowę nie zrzucą”, czego przejawem może być rozwój międzykontynentalnych pocisków balistycznych z konwencjonalnymi głowicami bojowymi. W raporcie nie podano żadnych szczegółów ani dowodów na ten plan Chin, ale zasugerowano, że taka zdolność mogłaby zwiększyć zdolność państwa do przeprowadzania precyzyjnych uderzeń dalekiego zasięgu bez uciekania się do broni jądrowej. Nic więc dziwnego, że możliwość opracowania przez Chiny konwencjonalnie uzbrojonych pocisków ICBM wzbudziła obawy wśród niektórych ekspertów i analityków.
Ci twierdzą, że taka zdolność może stanowić poważne wyzwanie i ryzyko dla USA i ich sojuszników, co ma sens, jako że posiadanie dwóch rodzajów pocisków tego typu przez Chiny może sprawić, że atakowane państwo nie będzie w stanie odróżnić pocisku nuklearnego od konwencjonalnego, a to może prowadzić do zamieszania i nawet eskalacji konfliktu. Chiny mogłyby również użyć ten rodzaj pocisków balistycznych do atakowania baz wojskowych, centrów dowodzenia i kontroli, systemów obrony przeciwrakietowej lub innych strategicznych aktywów.
Czytaj też: Nigdy wcześniej do tego nie doszło. Chiny wleciały dronem Wing Loong II tam, gdzie nie powinny
Jednocześnie istnieją jednak również pewne czynniki, które mogą ograniczać lub ograniczać dążenie Chin do konwencjonalnych pocisków ICBM. Mowa o wyzwaniach technicznych, opłacalności i racjonalności strategicznej, bo nawet samo użycie tego typu pocisków byłoby wysoce prowokacyjnym i eskalacyjnym działaniem, mogącym prowadzić do wojny nuklearnej. Zanim jednak Chiny będą mogły wystrzelić choć jeden pocisk tego typu, najpierw muszą opracować zaawansowane systemy naprowadzania i sterowania lotem, jako że jest w nich wymagana znacznie okazalsza dokładność, niż w przypadku atomówek o ogromnej sile eksplozji. Gdyby tego było mało, sama budowa i utrzymanie konwencjonalnych pocisków ICBM jest kosztowne i wymaga sporego zapasu zasobów.
Czytaj też: Chiny zaskoczyły świat. Zdjęcia sekretnego sprzętu sugerują, że siły powietrzne kraju coś knują
Chiny oficjalnie nie potwierdziły ani nie zaprzeczyły swojemu zainteresowaniu lub planom rozwoju konwencjonalnych pocisków ICBM. Niektóre chińskie źródła sugerują jednak, że mogą rozważyć taką zdolność w odpowiedzi na rozmieszczenie przez USA pocisków rakietowych średniego zasięgu w regionie Indo-Pacyfiku, co Chiny postrzegają jako zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa i suwerenności.