Przeskok z Windows 7 na Windows 8 przypominał spacer po kompletnie innej planecie. Pamiętajcie jednak, że cofamy się do roku 2012 i czasów kiedy Microsoft próbował jeszcze swoich sił w działce mobilnej, jako konkretna alternatywa dla Androida oraz iOS – wraz z premierą Windows 8 swój debiut miał więc również system Windows Phone 8. Interfejs o nazwie Modern UI spotkał się z co najmniej mieszanymi odczuciami samych użytkowników, podobnie jak aplikacje Metro. System uznano za nieintuicyjny, niewygodny, dezorientujący, szczególnie podczas korzystania z komputera za pomocą klawiatury i myszy zamiast dotykowego ekranu. Podsumowując, nienajlepszy start po Windows 7, uwielbianym przez wszystkich systemie.
Windows 8 to historia o tym, jak Microsoft chciał wskazać użytkownikom nowy trend
Chęć stworzenia ujednoliconego doświadczenia na różnych urządzeniach (pecety, tablety, telefony) ewidentnie wygrała wtedy ze zdrowym rozsądkiem, a szkoda, bo pod tymi niewygodnymi kafelkami Windows 8 wnosił od siebie mnóstwo usprawnień w zakresie bezpieczeństwa, a także nowość w postaci sklepu z aplikacjami Windows Store (obecnie znany pod nazwą Microsoft Store). W rok po premierze ósemki Microsoft wypchnął do użytkowników aktualizację w postaci Windows 8.1, która miała stanowić remedium na część największych bolączek, z którymi w tamtym czasie zmagali się użytkownicy.
W szczycie swojej popularności (mniej więcej rok po premierze) Windows 8/8.1 używało raptem niecałe 10% użytkowników wszystkich wersji. Tymczasem niemniej znienawidzona przez część użytkowników edycja Windows Vista doczłapała się do solidnych w porównaniu z ósemką 25% udziałów. Z przepastnego archiwum CHIP-a wygrzebałem tekst z 2015 roku o wiele mówiącym tytule: “14-letni Windows XP nadal ma więcej użytkowników, niż Windows 8.x”. Przebrnięcie do dobrze znanego z poprzednich wersji pulpitu nie było łatwe, ale jak już człowiek się do tego nowego środowiska przyzwyczaił, ogólne wrażenia były całkiem pozytywne.
Czytaj też: Windows 11 wreszcie otrzymał to, na co wszyscy czekali
Z tamtego czasu pamiętam też swoją przygodę z telefonami pracującymi pod kontrolą Windows Phone, która okazała się dużo przyjemniejsza od doświadczeń z wersjami desktopowymi Windows 8/8.1. Żałuję, że nie udało się w tamtym czasie stworzyć sensownego zaplecza w postaci aplikacji (większość popularnych programów na Androida oraz iOS nie miała swoich sensownych odpowiedników dla Windows Phone). Pamiętajcie, że mówimy o odważnej próbie wbicia się na rynek zdominowany przez Google i Apple. Kto wie, jak dziś wyglądałby ten tort. Tak czy siak, Microsoft szybko zamknął swoją przygodę z mobilnym Windowsem. Windows 10, czyli następca nieszczęsnej ósemki okazał się bardzo miłym zaskoczeniem dla użytkowników. Microsoft ewidentnie wziął sobie do serca opinie konsumentów, którzy nie lubią jak wywraca im się dobrze znany stolik, nakazując zmianę przyzwyczajeń.
Podobno najwięcej uczą nas porażki. Być może dla Microsoftu to była właśnie jedna najcenniejszych lekcji, dzięki której obecne wcielenie Windows 11 wygląda i działa tak dobrze.