Najnowszy postęp miał miejsce za sprawą przedstawicieli Uniwersytetu w Tybindze. To właśnie oni, jak wynika z oświadczenia prasowego, opracowali metodę wytwarzania wodoru z wykorzystaniem energii słonecznej. Kluczową rolę w tym procesie odgrywa ogniwo zintegrowane z aparatem fotoelektrochemicznym.
Czytaj też: Polacy nie gęsi, swoje ogniwa paliwowe też mają. Nad Wisłą będą produkować nowe źródło energii
Dzięki temu wodór może być pozyskiwany z wody, która jest poddawana elektrolizie. A wszystko to napędzane odnawialną energią dostarczaną na Ziemię przez naszą gwiazdę. W efekcie możemy mówić o zielonym wodorze, który – w odróżnieniu od pozyskiwanego z wykorzystaniem paliw kopalnych – jest niemal bezemisyjny i to zarówno na etapie produkcji, jak i eksploatacji.
Co więcej, opisywana przez Niemców technologia pozwala na zdecentralizowaną produkcję, dlatego może być wdrażana w dość wygodny sposób w różnych częściach świata. Na czele zespołu badawczego zajmującego się tą sprawą stanął Matthias May, który przekonuje, że ostatnie dokonania to coś w rodzaju świętego Graala. Dlaczego? Ponieważ stabilne i wydajne pozyskiwanie wodoru z wody było do tej pory wielkim wyzwaniem, szczególnie z wykorzystaniem światła słonecznego.
Wodór to kusząca alternatywa dla paliw kopalnych, ponieważ jego spalanie nie prowadzi do emisji gazów cieplarnianych
Do tej pory sporym wyzwaniem była (i zapewne nadal będzie) korozja, która zaburza stabilność ogniwa słonecznego w wodzie. Ograniczenie to stało się nieco mniej problematyczne, ponieważ niemieccy naukowcy dokonali istotnych postępów. Poza zmniejszeniem ryzyka korozji, nowe urządzenie cechuje się także relatywnie wysoką, 18-procentową wydajnością. Wskaźnik ten oznacza procent energii słonecznej możliwej do przekształcenia w wodór.
Czy 18 procent to dużo? Na pierwszy rzut oka niekoniecznie, ale gdy zagłębimy się w temat, to okaże się, iż mowa o drugim w historii rezultacie. Lepszy wynik osiągnął jedynie pewien zespół z 2018 roku. Wtedy to odnotowano 19-procentową wydajność. Poza tym, nie tylko suche liczby się liczą. Istotne są też możliwości płynące z wykorzystania takiej technologii. Niemieckie rozwiązanie nie wymaga wysokowydajnego podłączenia do sieci energetycznej, co oznacza możliwość produkowania paliwa wodorowego na mniejszą skalę, a nie tylko w wielkich zakładach. Wyobraźmy sobie takie mini fabryki wodoru wszędzie tam, gdzie dostęp do zasobów energetycznych jest ograniczony.
Czytaj też: Podwodny pociąg przejedzie między krajami. Futurystyczny projekt brzmi naprawdę fascynująco
Na tym autorzy badań nie zamierzają kończyć, ponieważ w planach mają także dalszą poprawę długoterminowej stabilności, przejście na wykorzystywanie materiałów na bazie krzemu oraz skalowanie do większych powierzchni. Jeśli uda się zrealizować te cele, to paliwo wodorowe będzie miało otwartą drogę do zastąpienia gazu ziemnego czy ropy naftowej na globalnych rynkach.