Apple szykuje rewolucję w bateriach dla iPhone’ów
Przeglądając specyfikacje topowych smartfonów, zauważymy, że zwykle pojemność ich baterii oscyluje w granicach 5000 mAh. Często mniej, czasem tylko odrobinę więcej. Producenci najczęściej starają się, by ich urządzenie mogło działać około doby na jednym ładowaniu i choć nie zwiększają pojemności samych ogniw, starają się przyspieszyć proces ładowania. W ostatnich altach mogliśmy obserwować istny wyścig na tym polu, do którego jednak nie dołączył ani Samsung, ani tym bardziej Apple. Dwaj giganci pozostali przy swoich sprawdzonych rozwiązaniach, choć przy okazji właśnie z tego powodu zgarniają sporo negatywnych opinii. Dodatkowo zawsze znajdzie się inny smartfon, którego bateria będzie wytrzymywała dłużej.
Czytaj też: watchOS 10.1 prawdziwym pogromcą baterii w zegarkach Apple Watch. To nie jest powód do dumy
Kiedy wyczekiwaliśmy na premierę iPhone’ów 15, jedną z bardziej interesujących plotek była ta, mówiąca o nowym rodzaju baterii, na które rzekomo miałby postawić Apple. Chodziło o takie, wykorzystujące konstrukcję ułożoną w stos, a nie obecną spiralę. Dałoby to możliwość zwiększenia pojemności baterii przy jednoczesnym zachowaniu (lub nawet zmniejszeniu) jej fizycznego rozmiaru. Jak jednak dobrze wiemy, tegoroczna seria smartfonów Apple’a nie sięgnęła po taką nowość. Przez jakiś czas mówiło się również, że Samsung też się na to zdecyduje, ale ta plotka już dawno ucichła i raczej się nie ziści.
Czytaj też: Apple Watch z funkcją monitorowania poziomu glukozy we krwi, ale nie dla osób z cukrzycą
To oczywiście wcale nie oznacza, że Apple nie ma zamiaru niczego robić w kwestii baterii. Wręcz przeciwnie, o czym świadczy najnowszy raport udostępniony przez ETnews. Wynika z niego, że gigant z Cupertino prowadzi obecnie intensywne prace badawczo-rozwojowe, skupione na opracowaniu nowego ogniwa, skupiając się przede wszystkim na materiałach, z których taka bateria ma być wykonana. Obejmować to ma materiały katodowe, które pozwolą na stworzenie „całkowicie nowego akumulatora”, zapewniającego wyższą wydajność. Materiał katody ma wpływ na wydajność akumulatora, gęstość energii, moc wyjściową i stabilność. Apple chce więc wyprodukować nowy materiał katodowy, który będzie zupełnie inny od tego aktualnie używanego.
Wedle doniesień, firma do stworzenia takiej nowości wykorzysta nikiel, kobalt, mangan i aluminium. Źródło podaje ponadto, że Apple rozważa sięgnięcie po nanorurki węglowe, jako materiały przewodzące. To również może poprawić wydajność. Natomiast by zwiększyć pojemność baterii i skrócić czas ładowania, gigant ma wymienić grafit w anodzie na krzem. Oznaczałoby, że Apple rozwiązał główny problem krzemu, którym jest tendencja do zwiększania objętości podczas procesu ładowania i rozładowywania.
Czytaj też: Samsung kopiuje Apple’a i też idzie w tytan. Wszystko, co wiemy o Galaxy S24 Ultra przed premierą
Ma to sprawić, że baterie w przyszłych iPhone’ach będą nie tylko wydajniejsze, ale przede wszystkim pojemniejsze i mają charakteryzować się krótszym czasem potrzebnym do ich naładowania. To bardzo ciekawa informacja i w dodatku wpisująca się w działania Apple’a. Gigant od dobrych kilku lat dąży do opierania się tylko na własnych rozwiązaniach. Minęło już sporo czasu, odkąd zaczął produkować własne chipsety, teraz pracuje nad technologią wyświetlaczy, w tym wyświetlaczami miniLED i microLED, a także nad własnym chipem 5G. W tym kontekście autorska technologia baterii nie jest niczym zaskakującym. Niestety, jak to w przypadku Apple’a bywa, na wprowadzenie takiej rewolucji (o ile plotki są prawdziwe) jeszcze poczekamy. W raporcie stwierdzono, że pierwsze iPhone’y z nowymi bateriami zawitają na rynek w 2025 roku.