Z czym kojarzy się Apple? iPhone, iPad, Mac, AirPods, Watch – lista produktów firmy z Cupertino jest długa, a oprócz nich mamy także macOS i iOS wraz z licznymi narzędziami. Jednym z nich jest przeglądarka Safari. I jak każda inna przeglądarka, także i ta ma swoją wyszukiwarkę domyślną. Nie jest chyba niczym zaskakującym, że tutaj postawiono na propozycję Google’a. Ale nie stało się tak z dobrego serca Apple’a.
Ile Apple inkasuje od Google’a?
Proces, w którym sąd bada działania monopolistyczne Google’a, nabiera rumieńców, a z pewnością nie jest to jeszcze koniec zaskakujących informacji. Z wszystkich poznanych przez nas dotychczas wynika, że Google inwestuje rocznie dziesiątki miliardów dolarów w to, aby jego wyszukiwarka była domyślną nie tylko na przeglądarkach, ale także np. u operatorów sieci komórkowych.
Jak donosi Bloomberg, przed sądem stanął Kevin Murphy, profesor Uniwersytetu Chicago. Zeznał on, że Apple otrzymuje aż 36% zysków z wyszukiwań dokonywanych w przeglądarce Safari za pomocą wyszukiwarki Google’a. Ile to konkretnie? Niestety – tego nie podano, ale wiemy, że za 2022 rok gigant zarobił na czysto ok. 60 mld dolarów, z czego co najmniej połowa to przychody z wyszukiwań (choć źródła są różne). Można przyjąć – wyłącznie teoretycznie – że będzie to ponad 10 mld poprzez Safari, co oznacza co najmniej 3,6 mld dolarów dla Apple’a.
Czytaj też: Google płaci majątek, aby być główną wyszukiwarką. Taka kwota to marzenie
Współpraca Google’a z Apple trwa od 2002 roku, dlatego wyszukiwarka była już domyślną w momencie premiery pierwszego iPhone’a (2007) oraz iPada (2010). A skoro trwa już tyle lat, oznacza to jedno – obie strony są z niej zadowolone. Aczkolwiek zarówno jedna, jak i druga nie skomentowały dzisiejszych nowości. Jak zauważył reporter Bloomberga, gdy Murphy zdradził procent zysku Apple’a, wyraźnie nie spodobało się to prawnikowi reprezentującemu Google’a. Ma to świadczyć o tym, jak poufna była to informacja. Co więcej – prawnik ten usiłował przekonać sąd, aby zeznanie Murphy’ego odbyło się przy pustej sali.
Robi się zatem coraz ciekawiej, ale sprawa z pewnością potrwa jeszcze przez co najmniej kilka miesięcy. Jeśli Google zostanie uznany za winny praktyk monopolistycznych, może spotkać go sroga kara. Niestety, nie jestem w stanie przewidzieć jej wielkości.