Cofnijmy się równo o dekadę, do premiery iPhone’a 5S. To właśnie siódma generacja smartfonu Apple z 2013 roku jako pierwsza miała na pokładzie Touch ID, czyli skaner linii papilarnych, wbudowany bezpośrednio w przycisk Home pod ekranem. W 2014 roku technologia zawitała pierwszy raz do tabletów Apple (iPad Air 2). Pierwsza generacja służyła wyłącznie do odblokowania urządzenia, ale stosunkowo szybko (już w 2015 roku, wraz z premierą iPhone’a 6 i 6 Plus) Touch ID doczekał się drugiego wcielenia, a wraz nim funkcji uwierzytelniania zakupów w App Store oraz dokonywania płatności zbliżeniowych przez Apple Pay. Rok później skaner odcisków palców zadebiutował w MacBookach.
Apple przestało rozwijać Touch ID. Czy skaner odcisków palców to już przeszłość?
Jak na razie ostatnim smartfonem, który dostał Touch ID jest iPhone SE (3. generacja z 2022 roku). Z głównej linii telefonów Apple rozwiązanie wyparowało wraz z debiutem iPhone’a X i chociaż w mediach niedawno spekulowano o powrocie tradycyjnego skanera linii papilarnych do “flagowych” smartfonów z systemem iOS, wiele wskazuje na to, że koncern nie ma takich planów. Według eksperta od układów scalonych, który opisał temat na chińskim serwisie Weibo, Apple zaprzestał produkcji chipów wykorzystywanych w tym procesie. Warto wspomnieć, że Touch ID jest nadal obecny w iPadach Mini oraz Air, czyli bardziej budżetowych wersjach iPadów (w wersji Pro jest już Face ID).
Odejście od technologii Touch ID może mieć jakiś głębszy sens. Apple pracuje bowiem nad osadzeniem czujników kamery TrueDepth odpowiedzialnej za Face ID pod powierzchnią wyświetlacza i w ten sposób uwolnić nas od tzw. wyspy na górze ekranu. Nie da się ukryć, że presję pod tym kątem wywierają inni producenci, którym udaje się niemal całkowicie uwolnić przestrzeń na górze wyświetlaczy od obecności widocznych dla użytkownika sensorów i obiektywów. Firma równolegle pracuje również nad nową wersją iPhone’a SE (4. generacji), która przypuszczalnie również odejdzie od wysłużonego Touch ID. Jednego możemy być w tej sytuacji pewni – nawet jeśli Touch ID miałoby jakimś cudem do iPhone’a wrócić, na pewno nie będzie zintegrowane z żadnych fizycznym przyciskiem.
Czytaj też: Nawet Apple świętuje Black Friday. Sprawdźmy szczegóły oferty
Z pewnością Face ID wydaje się pod wieloma względami wygodniejsze z punktu widzenia typowego użytkownika. Bywają jednak sytuacje, w których może zawodzić (najlepszy przykład przyniosła pandemia COVID-19 i obowiązek noszenia maseczek). Idealnym rozwiązaniem byłaby możliwość używania różnych metod uwierzytelniania zamiennie, zależnie od tego, co będzie w danej chwili dla nas łatwiejsze. Niestety taka kombinacja nie jest optymalna pod kątem konstrukcji i wymagałaby wygospodarowania więcej miejsca w środku telefonu na pogodzenie ze sobą interesów różnych grup użytkowników oraz środowisk działania. To jak, pożegnacie Touch ID bez żalu?