W pozwie przeciwko Apple złożonym przez Justina Gutmanna czytamy, że koncern celowo spowalniał starsze modele iPhone’ów (6, 6 Plus, 6s, 6s Plus, SE, 7 oraz 7 Plus), a konsumenci ostatecznie nie otrzymali produktu o dostatecznie wysokiej jakości, za którą przecież sporo zapłacili. Trybunał Apelacyjny ds. Konkurencji (CAT), który nie zgodził się na wniosek zablokowania pozwu przez Apple podkreśla, że zanim sprawa trafi na sądową wokandę wymaga jeszcze nieco doprecyzowania szczegółów. Tak czy siak, decyzja o dopuszczeniu do dalszej ścieżki sądowej to zwiastun kłopotów dla Apple. Warto przypomnieć, że podobna sprawa toczona przeciwko producentowi w USA zakończyła się ugodą w wysokości 500 mln dolarów.
Cała sprawa ma swój początek w okolicach 2017 roku, kiedy wielu użytkowników zauważyło, że ich iPhone’y działają wolniej niż wcześniej, a baterie urządzeń szybciej się rozładowują. Oczywiście na skargi i masowe pozwy ze strony konsumentów nie trzeba było czekać długo, a finał sprawy (ten amerykański) już znamy – każdy właściciel wadliwego telefonu w USA otrzymał od Apple niewielkie odszkodowanie. Co ciekawe, nikt po stronie producenta nie wyraził skruchy w temacie praktyk mających poniekąd przyspieszyć proces wymiany baterii lub przesiadki na nowy model. Część społeczności użytkowników wręcz broniła strategii koncernu tłumacząc, że Apple chce uniknąć sytuacji związanej z nagłą utratą telefonu.
Apple spotka się z brytyjskimi konsumentami w sądzie?
Na obecnym etapie trudno przewidzieć jak potoczy się historia pozwu przeciwko Apple złożonego w 2022 roku w Wielkiej Brytanii. Przedstawiciele koncernu podtrzymują swoje dotychczasowe stanowisko (pozew jest bezpodstawny) i stanowczo zaprzeczają, jakoby baterie w iPhone’ach były wadliwe. Wyjątek stanowić ma niewielka partia modeli iPhone’a 6s, dla których producent oferował bezpłatną wymianę baterii. Competition Appeal Tribunal, czyli wspomniany wcześniej CAT otworzył co prawda drogę dla dalszego biegu tej sprawy w Wielkiej Brytanii, ale nie jest jasne czy do procesu w ogóle dojdzie.
Czytaj też: Apple nie taki święty. Apple Watch narusza patenty innej firmy
Trudno znaleźć w tym tzw. złoty środek, bo starzejąca się elektronika jest czymś absolutnie naturalnym. Wystarczy wziąć do ręki jakikolwiek telefon sprzed co najmniej kilku lat, aby zobaczyć na własne oczy pogarszającą się kondycję baterii, lagowanie systemu operacyjnego czy brak zgodności z nowocześniejszymi standardami. Z jednej strony konsumenci oczekują możliwie długiego czasu pracy urządzenia, na które często wydaje się niebagatelne pieniądze. Z drugiej strony wszelkie zabiegi producenta mogące pójść o krok za daleko w kwestii przedłużania żywotności mogą się na nim zemścić, szczególnie kiedy mowa o telefonach, które do tanich nie należą. Innym pewnie można by to wybaczyć, ale Apple?
Z kompletnie innej strony mamy też takie inicjatywy jak Fairphone, gdzie od samego początku modus operandi pozostaje żywotność urządzenia. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że pod względem wydajności urządzenia tej marki absolutnie nie powalają na kolana (nawet te najnowsze).