Na wstępie chciałem wyrazić dozgonną wdzięczność Arkowi, który przyjął na siebie szalone zadanie wtargania wszystkich czterech kartonów od Bluetti do swojego lokum na 10. piętrze, a następnie dwa z nich w asyście Sylwii dostarczył do mnie (podzielimy się kosztami ewentualnej rehabilitacji). Dość wspomnieć, że proces rozpakowania kartonów zawierających Bluetti AC500 i Bluetti B300S odbył się w garażu wprost z bagażnika, a waga poszczególnych komponentów tej układanki wynosi solidne 30 kg (AC500) i 36 kg (B300S). Mimo wygodnych uchwytów, nie próbujcie wnosić ich samodzielnie po schodach, szczególnie jeśli należycie do grona osób, których aktywność fizyczna ogranicza się wyłącznie do okresowej zmiany pomieszczeń oraz w nich przesiadywania.
Bluetti AC500 i Bluetti B300S, czyli w zasadzie co to jest i do czego służy?
Spróbujmy tę układankę rozłożyć na czynniki pierwsze, w dodatku zaczynając od końca, czyli Bluetti B300S. W dużym uproszczeniu można tę obłą i dość ciężką skrzynkę o wymiarach 52 x 32 x 26,6 cm określić mianem bardzo pojemnej baterii, której z powodzeniem da się używać w pełni niezależnie w terenie bez dostępu do stałego źródła zasilania. Pojemność modułu na poziomie 3072 Wh przy napięciu 51,2 V przekłada się na 60 Ah. W środku znajdują się ogniwa litowo-żelazowo-fosforanowe (LiFePO4), które według zapewnień producenta powinny zachować do 80% swojej pojemności po przekroczeniu progu 3,5 tys. pełnych cykli ładowania. Dobra wiadomość dla tych, którzy chcieliby używać Bluetti B300S w terenie – sprzęt wytrzymuje pracę w niskiej temperaturze (do -20 stopni Celsjusza), za sprawą wbudowanego mechanizmu automatycznie podgrzewającego baterie.
Na froncie poza dużym srebrnym włącznikiem i centralnym wskaźnikiem poziomu naładowania baterii (pięć diod LED, a każda z nich odpowiada za 20% pojemności) znajdziemy gniazdo zapalniczki samochodowej 12V/10A oraz dwa porty USB. Pierwszy z nich w standardzie USB-C oferuje ładowanie o mocy do 100W, zaś drugi (standard USB-A) osiąga moc ładowania na poziomie 18W. Energię Bluetti B300S można uzupełniać w sposób tradycyjny (dokupując opcjonalny zasilacz sieciowy), jak również alternatywnie zasilać go z paneli fotowoltaicznych (w obu przypadkach pobór mocy na poziomie 500W) – oba złącza do tego przeznaczone znajdują się na prawej ściance. W sytuacji braku tych opcji pozostaje jeszcze wspomniane gniazdo zapalniczki samochodowej, które aktywuje się w tryb ładowania po naciśnięciu niewielkiego guzika z napisem DC ON/OFF.
Bluetti AC500 – jeden, by sterować wieloma. Oto przepis na energetyczne monstrum
Bluetti B300S jako samodzielne urządzenie ma swoje oczywiste ograniczenia. Jak pewnie widzicie, nie da się nim zasilać nic większego, niż turystyczna lodówka. Owszem, portami USB naładujecie telefon, laptopa, zasilicie jakieś wentylatory lub inne drobne urządzenia na kempingu. Nie dostarczy on wam jednak w terenie odpowiednika prądu z typowego domowego gniazdka. Prawdziwa zabawa zaczyna się dopiero wtedy, gdy do gry dołączymy stację Bluetti AC500, czyli inwerter (znany również jako falownik), urządzenie zamieniające prąd stały (DC) na prąd zmienny (AC), a właśnie takim prądem można zasilać wszystkie standardowe urządzenia elektryczne. Potęga tego sprzętu tkwi również w potencjale do rozbudowy, o czym więcej już za chwilę.
Bluetti B300S w odróżnieniu od modelu B300 został zaprojektowany do pracy wyłącznie ze stacją zasilania Bluetti AC500. Zanim więc zdecydujecie się na zakup konkretnej baterii, dobrze zwrócić uwagę na ten subtelny szczegół. Przechodząc do meritum, czyli AC500, mamy tu nie lada maszynerię, o czym może zaświadczyć stała moc wynosząca w tym wypadku aż 5000W (osiągana przy dwóch bateriach B300S, przy jednej 4500W). Jeśli dorzucimy do tego wspomnianą modularność (AC500 może obsłużyć do sześciu modułów B300S – łączna pojemność baterii wyniesie wtedy aż 18 432 Wh lub 360 Ah), rysuje się obraz zestawu gotowego do przetrwania nawet kilkudniowego blackoutu. Nikomu tego nie życzę, ale dobrze wiedzieć, że przynajmniej są możliwości rozbudowy, jeśli zdecydujemy się na ofertę producenta.
Zacznijmy od tego, co widać gołym okiem – Bluetti AC500 oraz Bluetti B300S pasują do siebie idealnie. Obudowa stacji zasilania AC500 o wymiarach 52 x 32,5 x 35,8cm doskonale dopasowuje się do bazy jaką stanowi B300S (modularność FTW!). Bez większego kłopotu możemy w ten sposób zbudować stabilną wieżę, która nie będzie zajmować zbyt dużo cennego miejsca, wieńcząc całą konstrukcję centrum sterowania w postaci AC500. A dlaczego nie na odwrót? Chociażby ze względu na fakt, że na górze stacji zasilania mamy dwa wyraźne okrągłe pola do bezprzewodowego ładowania (każde o mocy 15W). Szkoda byłoby stracić taką możliwość, prawda?
Bluetti AC500 i Bluetti B3000S – złącz i kabli ci u nas dostatek
Poszczególne moduły spinamy ze sobą solidnym grubym kablem, który przychodzi w zestawie z każdą baterią B300S. Wymaga on zabezpieczenia obu końcówek specjalnym zatrzaskiem (dopiero wtedy rozpocznie się faktyczny przesył energii). Gniazd oznaczonych jako BAT 01 i BAT 02 na szczęście nie sposób pomylić z innymi portami na boku, których akurat w przypadku AC500 jest dość sporo. Bliżej przedniej krawędzi znajdziemy port do ładowania całej konstrukcji z gniazdka elektrycznego (AC Input). Poniżej znajduje się też port umożliwiający podłączenie stacji zasilania bezpośrednio do paneli fotowoltaicznych (stosowny kabel ze złączem MC4 znajdziemy w zestawie z AC500, podobnie jak standardowy kabel zasilający oraz drugi kabel z końcówką MC4, tym razem przeznaczony do gniazda zapalniczki samochodowej).
Pod względem możliwości pozyskiwania energii, combo Bluetti AC500 i Bluetti B300S oferują aż sześć sposobów: standardowa sieć elektryczna (5000W), fotowoltaika (3000W), generator (5000W), zapalniczka samochodowa, akumulator kwasowo-ołowiowy (12V/24V) i tzw. multi charge (sieć elektryczna + baterie słoneczne i tu aż 8000W). Rzućmy jeszcze krótko okiem na front AC500, bo tam dzieje się bardzo dużo. Pod gumowymi dużymi zaślepkami kryje się pięć gniazd 230V/16A oraz szóste 3-pinowe złącze 230V/32A przeznaczone do sprzężenia z domową instalacją elektryczną (w końcu system może działać też jako domowy UPS). Do tego mamy jeszcze dwa porty USB-C (do 100W) i aż cztery porty USB-A (2 x 5V/3A i 2 x 18W). Zestaw zamykają gniazda zasilania 12V/30A (dla pojazdów typu kamper) oraz standardowe gniazdo zapalniczki.
Bluetti AC500 i Bluetti B300S w akcji. Oczywiście, że i do tego jest Wi-Fi, Bluetooth i aplikacja
Po spięciu ze sobą obu modułów pora włączyć całą maszynerię (wystarczy jeden z przycisków, bo moduły komunikują się ze sobą) i rzucić okiem na wybudzony wyświetlacz, który na szczęście jest również dotykowy. Widać na nim oczywiście poziom naładowania baterii, jak również potencjalną konsumpcję energii z podłączonych do systemu urządzeń (AC Load i DC Load wyrażoną w watach), podobnie jak ilość energii pobieranej z różnych źródeł (PV – fotowoltaika, Grid – sieć elektryczna). W razie kłopotów jednym dotknięciem na ekranie możemy wyłączyć wszystkie złącza dla prądu zmiennego (AC Off) oraz stałego (DC Off).
Można, a nawet warto przebijać się przez kolejne zakładki, ale z pewnością wygodniej będzie robić to z kanapy z telefonem w ręku i tu na pokład wchodzi mobilna aplikacja Bluetti (iOS lub Android). Jak przystało na urządzenie zaprojektowane z uwzględnieniem wszechobecnej dziś łączności bezprzewodowej, Bluetti AC500 i B300S da się podpiąć do domowej sieci Wi-Fi (niestety u mnie udało się to wyłącznie na zakresie 2,4 GHz), a także kontrolować zdalnie wszelkie parametry za pośrednictwem wspomnianej aplikacji przez Bluetooth.
Czytaj też: Test Bluetti AC300 i Bluetti B300S – niezawodny prąd zawsze pod ręką
Od samego początku obcowania z tym sprzętem towarzyszyło mi poczucie jakości na wysokim poziomie, poczynając od jakości użytych do konstrukcji materiałów, skończywszy na wtyczkach, które wymagają często zakręcania i blokowania. Sama waga zestawu (łącznie to niemal 70 kg) daje do zrozumienia, że nie ma tu mowy o jakichkolwiek niedoróbkach. Patrząc na cenę zestawu Bluetti AC300 i Bluetti B300S, który obecnie oscyluje w okolicach 20 tys. zł trzeba przyznać, że nie jest to tania zabawa. Nieco tańszy i słabszy pod względem mocy wariant kosztujący w okolicach 14 tys. zł testował już wcześniej Arek i on również nie znalazł w produktach Bluetti zbyt wielu minusów.
Sęk w tym, że inwestycja w system magazynowania energii opłaca się w długofalowym horyzoncie czasu. Dożyliśmy czasów, w których trzeba często dmuchać na zimne i być gotowym nawet na najgorsze scenariusze. Bluetti proponuje sensowne rozwiązanie modułowe, które sukcesywnie można rozbudowywać i stosować w różnych miejscach (w domu, na wyjeździe, w miejscach bez stałego dostępu do zasilania). Nie wszędzie pociągnięcie instalacji elektrycznej będzie się opłacać, nie wszędzie okaże się to możliwe.
Tak się akurat pięknie składa, że nasze materiały wychodzą na świat akurat w pobliżu długo wyczekiwanego corocznego święta promocji, czyli Black Friday. Nie mogło być więc inaczej, że będziemy tu polecać naprawdę atrakcyjne zniżki na produkty Bluetti. W europejskim sklepie producenta zniżki sięgają nawet kilkuset euro, więc to chyba najlepszy możliwy czas na tego typu zakupy, które do tanich i łatwych przecież nie należą.