Disney+ będzie walczył z udostępnianiem haseł, ale jeszcze musi się zdecydować, jak to zrobić
W zasadzie od początku, a więc od dobrych kilku lat, na bieżąco śledziłam wszystkie informacje na temat poczynań Netfliksa związanych z udostępnianiem kont wbrew regulaminowi, czyli poza gospodarstwem domowym. Przez większość tego czasu było to raczej błądzenie we mgle, bo z jednej strony gigant nie chciał bezpośrednio „dokręcać śruby”, a z drugiej zależało mu na zyskach, jakie z tego tytułu będzie mógł zebrać. W efekcie widzieliśmy efekty testów różnych rozwiązań, jednych mniej, innych bardziej skutecznych. W końcu, w połowie tego roku wprowadzono opłaty za każdy dodatkowy profil osoby, która z nami nie mieszka. Taka opłata wynosi obecnie 9,99 zł miesięcznie. Dla wielu osób najdroższa platforma stała się jeszcze droższa, a decyzja giganta wywołała niemałe oburzenie. Temu akurat się nie dziwiłam i patrząc na to, jak dużo osób było niezadowolonych, można było spodziewać się, że ta zmiana Netfliksowi się nie opłaci. Zresztą, sam serwis też szykował się na odpływ subskrybentów. W kwietniu tego roku informował akcjonariuszy o spodziewanym „krótkoterminowym spadku zaangażowania”.
Czytaj też: Netflix zmienia cennik. Będziemy narzekać na podwyżkę, ale i tak zapłacimy
Tymczasem rzeczywistość okazała się zupełnie inna, bo już w lipcu dowiedzieliśmy się, że ta blokada współdzielenia kont bardzo się Netfliksowi opłaciła. Zamiast utraty subskrybentów, zanotowano prawie 6 mln nowych kont. Pokazało to, że może i będziemy narzekać, ale i tak zapłacimy. Oczywiście z pewnością nie brakowało takich użytkowników, którzy swoje obietnice wcielili w życie, ale najwyraźniej była ich zaledwie garstka. Natomiast niedawno platforma pochwaliła się, że tylko w III kwartale zdołała pozyskać 8,8 mln nowych abonentów (znacznie więcej niż prognozowane 6,1 mln) i jednocześnie zwiększyć zyski.
Na odzew konkurencji nie trzeba było długo czekać. Już w sierpniu tego roku pojawiły się informacje, że Disney ma zamiar wnikliwie przyjrzeć się współdzieleniu kont na platformie Disney+. Wówczas wspominano, że podobno ma już do tego możliwości techniczne, a pierwsze ograniczenia dotyczące udostępniania dostępu do serwisu pojawią się już w 2024 roku. Szybko jednak okazało się, że na niektórych rynkach – dokładniej w Kanadzie – taka blokada pojawi się już 1 listopada.
Jak więc to wygląda? No właśnie – nijak. Bo z jednej strony nowy regulamin zaczął obowiązywać, choć nie tylko w Kanadzie, bo najwyraźniej także i w Polsce, ale jednocześnie jeszcze nie widać, by podjęto jakiekolwiek inne środki. Nie pojawiły się jeszcze żadne powiadomienia o weryfikacji kont użytkowników, którzy udostępniają hasła. Ciekawy jest jednak pewien zapis w regulaminie. We wcześniejszej wersji była mowa jedynie o tym, że konto współdzielić można tylko w obrębie swojego gospodarstwa domowego, tymczasem teraz pojawiła się wzmianka: „Nie możesz udostępniać swojej subskrypcji poza swoje Gospodarstwo Domowe, chyba że zezwala na to Twój Plan Subskrypcji”. Może to oznaczać, że Disney wprowadzi zupełnie nowy abonament, znacznie droższy od obecnego, którym będzie można dzielić się z innymi.
Jeśli chodzi o samo egzekwowanie tych zapisów, tutaj również jest dość mgliście, bo mowa jedynie o analizowaniu konta w celu sprawdzenia, czy użytkownik przestrzega umowy, a w razie stwierdzenia złamania regulaminu, dostęp do usługi będzie ograniczony lub całkowicie odebrany.
Widać jednak, że Disney zaczął podejmować konkretniejsze kroki i to już kwestia czasu, aż poznamy szczegóły metod weryfikacji i tego, jak będzie wyglądał taki plan do podziału. Netflix każe płacić za każdą osobę dodatkowo, co w gruncie rzeczy jest bardzo wygodne, bo możemy dzielić konto z jedną czy dwiema osobami, a nie od razu z czterema. Czy Disney+ też tak do tego podejdzie? Na razie trudno cokolwiek wyrokować, ale wiadomo, że czasy taniego dostępu do platformy powoli się kończą. Ciekawa jestem tylko tego, czy i w tym przypadku skończy się to tak samo, jak na Netfliksie? Disney+ to stosunkowo nowa platforma i nie zdążyła jeszcze uzależnić użytkowników od siebie w takim stopniu, jak główny konkurent. Może się więc okazać, że to co działało na Netfliksie, tutaj okaże się niewypałem. No, chyba że cena za współdzielenie poza jednym gospodarstwem domowym będzie tak niska, że klienci bez większego gadania dopłacą te kilka złotych.