Właśnie tam, bo w Japonii, udało się niedawno wytworzyć historyczną plazmę, która pojawiła się po ponad 15 latach budowy i testów urządzenia znanego jako JT-60SA. Działanie tego niezwykłego reaktora jest możliwe między innymi dzięki magnesom nadprzewodzącym, które są wykorzystywane do kontrolowania gorącej plazmy w komorze o kształcie przywodzącym na myśl obwarzanka.
Czytaj też: Fuzja jądrowa z gigantycznym skokiem. Produkują pięć razy więcej energii, niż wykorzystują
Poza poszerzaniem wiedzy na temat energii termojądrowej, japoński reaktor ma też odegrać istotną rolę w budowie wspomnianego ITER (International Thermonuclear Experimental Reactor). Ostatecznie świat nauki dąży natomiast do wytwarzania większych ilości energii z wykorzystaniem fuzji jądrowej, aniżeli jest potrzebne do rozpoczęcia całej reakcji oraz jej kontrolowania.
Takie źródło może być niezawodne i na długie lata zrewolucjonizować ziemską energetykę. Prawdopodobnie najlepszym argumentem przemawiającym za fuzją jądrową jest to, że zachodzi ona wewnątrz gwiazd, ze Słońcem na czele. Dzięki długoletnim wysiłkom także i Japończykom udało się powtórzyć to, co od dawna robią gwiazdy.
Japoński reaktor termojądrowy JT-60SA wytworzył niedawno plazmę rozgrzaną do 200 milionów stopni Celsjusza, którą udało się kontrolować przez około 100 sekund
Jeśli chodzi o dokładne wartości, to na pewno należy zwrócić uwagę na fakt, że fuzja została utrzymana przez około 100 sekund. W tym czasie plazma osiągnęła temperaturę dochodzącą do 200 milionów stopni Celsjusza. W takich warunkach badacze związani z projektem są w stanie kontrolować i optymalizować stabilność oraz wydajność plazmy. Bez osiągnięcia tego aspektu trudno sobie wyobrazić pozyskiwanie energii z wykorzystaniem tzw. tokamaków.
Jako że JT-60SA będzie swego rodzaju poligonem doświadczalnym, to zebrane w toku eksperymentów informacje posłużą później do rozwoju projektu ITER. Japońskie urządzenie może pomieścić 135 metrów sześciennych plazmy, co stanowi ⅙ pojemności reaktora powstającego na terenie Francji. I choć JT-60SA miał rozpocząć swoją działalność w 2016 roku, to terminy “nieco” się przesunęły.
Czytaj też: Elektrony płyną, lecz nie tracą energii. Wyjątkowe osiągnięcie prowadzi do urządzeń nowej generacji
Po drodze Japonię nawiedziło wyjątkowe pechowe trzęsienie ziemi, a dziesięć lat później pojawiły się kolejne komplikacje – już czysto techniczne. Właśnie w 2021 roku jedna z nadprzewodzących cewek magnetycznych doświadczyła bowiem zwarcia. W konsekwencji doszło do wycieku helu, co mogło mieć negatywny wpływ na układ chłodzenia reaktora. Aż 2,5 roku było potrzeba na wprowadzenie koniecznych poprawek. Ostatecznie założenia udało się zrealizować, czego najlepszym przykładem jest ostatnia fuzja. Warto przy tym zauważyć, że reaktor z kraju kwitnącej wiśni jest napędzany z wykorzystaniem wodoru i deuteru. Dla porównania, ITER ma opierać się na deuterze i trycie, czyli droższym, ale zarazem wydajniejszym izotopie wodoru.