Mowa tutaj oczywiście o Jowiszu, bezapelacyjnie największej planecie Układu Słonecznego, której masa jest ponad 2,5 raza większa od masy wszystkich pozostałych siedmiu planet tegoż układu. Grawitacja tego olbrzyma przechwytuje, a czasami nawet wyrzuca z Układu Słonecznego błąkające się między planetami skały różnych rozmiarów. Naturalnie od czasu do czasu Jowisz sam staje się celem takich obiektów.
Dokładnie takie zdarzenie miało miejsce stosunkowo niedawno, a wiemy o tym dzięki temu, że akurat w momencie uderzenia Jowisza obserwował za pomocą swoich instrumentów astronom amator z Japonii. Dzięki temu, że obserwacje były rejestrowane, na nagraniu udało się zarejestrować jasny bolid eksplodujący w momencie wejścia w górne warstwy atmosfery Jowisza.
Czytaj także: Wielka Czerwona Plama na Jowiszu już nie taka wielka. Co tam się dzieje?
Nie są to zresztą pierwsze obserwacje tego typu. Wielokrotnie astronomom udawało się uchwycić uderzenie skał kosmicznych w atmosferę Jowisza. Ze względu na silne przyciąganie grawitacyjne planety, zawsze takie zdarzenia są spektakularne.
Najnowszy przypadek wcale nie należał do najbardziej widowiskowych. Zresztą ślady po uderzeniu nie utrzymywały się w planecie planety przesadnie długo. Z drugiej strony warto sobie uświadomić, co tak naprawdę obserwujemy na nagraniu widocznym powyżej. Mamy tutaj do czynienia z planetą o średnicy 140 000 kilometrów (dla porównania Ziemia ma około 13 000 km średnicy), która oddalona jest od Słońca o 778 milionów kilometrów. Dla porównania Ziemia znajduje się ok. 150 mln km od Słońca. Fakt, że z odległości co najmniej 600 mln km jesteśmy w stanie na Ziemi dostrzec wlot planetoidy czy komety w chmury tejże planety jest iście fascynujący.
16 listopada, Heidi Hammel, planetolożka i członkini zespołu Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba napisała na Twitterze, że dzień wcześniej doszło do kolejnego uderzenia w Jowisza. Jak sama zauważyła, obserwowaliśmy z zewnątrz coś, co na Jowiszu było widoczne jako bolid. Ognisty obiekt wpadający w atmosferę planety.
Czytaj także: W Jowisza coś uderzyło. Kolizję dało się zauważyć nawet z Ziemi
Bolidy takie jak ten widoczny na filmie nie występują wyłącznie na Jowiszu. Dokładnie takie same obiekty od czasu do czasu goszczą w atmosferze Ziemi, gdzie także są w stanie rozświetlić nocne niebo na tyle, aby przez chwilę wydawało się, że jest dzień.
Warto tutaj zauważyć, że niezależnie od rozmiarów obiektu, który 15 listopada wpadł w chmury Jowisza, raczej nie wyrządził on żadnych trwałych uszkodzeń w planecie, a jedynie sam uległ zniszczeniu.
Warto przy tej okazji przypomnieć, że w 1994 roku astronomowie mieli unikalną okazję obserwować lot komety Shoemaker-Levy 9 w kierunku Jowisza. Jądro komety na długo przed uderzeniem uległo rozerwaniu, a jego fragmenty po kolei uderzały w chmury planety, pozostawiając po sobie ciemne plany, które widoczne były w atmosferze planety przez długie tygodnie.
Paradoksalnie to właśnie te obserwacje sprawiły, że astronomowie uświadomili sobie, jak ważne jest monitorowanie otoczenia Ziemi i poszukiwanie obiektów, które mogłyby się znaleźć na kursie kolizyjnym z Ziemią. O ile bowiem mniejsze czy większe meteoroidy zapewnią nam jedynie ładne “spadające gwiazdy”, czy właśnie bolidy, to już większe skały mogą stanowić dla nas śmiertelne niebezpieczeństwo i lepiej wiedzieć wcześniej o ich istnieniu, niż za późno. Nikt wszak nie chciałby należeć do pokolenia, które powtórzy los dinozaurów.