Od razu uprzedzę – rewolucji się nie spodziewaj, ponieważ rozwiązania zastosowane w “okienkach” są związane przede wszystkim z jasnym przedstawieniem użytkownikom, który element w Windows jest jego integralną częścią, który zaś aplikacją zewnętrzną. Takie rozgraniczenie wynika jasno z zaleceń ustalonych przez DMA.
Czym jest DMA?
Jak można przeczytać na stronie Komisji Europejskiej, w akcie o rynkach cyfrowych ustanowiono ściśle zdefiniowane kryteria kwalifikowania platform internetowych jako “strażników dostępu”. Jest nim każda, która ma “silną pozycję gospodarczą, istotny wpływ na rynek wewnętrzny i działa w wielu krajach UE”, a także “ma silną pozycję pośrednika, co oznacza, że łączy dużą liczbę użytkowników z dużą liczbą przedsiębiorstw”. Jak łatwo się domyślić, takimi strażnikami są Google, Amazon, Facebook, Apple oraz Microsoft.
Co w praktyce ma dać DMA? Tu czytamy: “użytkownicy biznesowi, którzy są zależni od strażników dostępu, jeśli chodzi o świadczenie swoich usług na jednolitym rynku, będą mieli uczciwsze otoczenie biznesowe”. A co ze zwykłym użytkownikiem? Konsumenci mają mieć większy wybór lepszych usług, więcej możliwości zmiany dostawcy oraz bezpośredni dostęp do usług i sprawiedliwsze ceny. W tym celu pojawia się szereg zakazów, np. nie jest dopuszczalne, aby użytkownik nie mógł odinstalować preinstalowanej aplikacji, był śledzony podczas przechodzenia z platformy w inne miejsce czy też był skłaniany do instalacji oprogramowania platformy na skutek podkreślania, że jest ono lepsze od konkurencyjnych rozwiązań.
Czytaj też: Chips Act wchodzi w życie. Unia Europejska zainwestuje fortunę, aby rywalizować z USA i Chinami
Microsoft a akt o rynkach cyfrowych
Microsoft nie zamierza walczyć z Komisją Europejską i słusznie – rynek UE przynosi mu spore dochody. Dlatego też wprowadził do Windows szereg zmian, które już są dostępne we wprowadzonym w tym miesiącu buildzie 22631.2787, a do marca przyszłego roku cały system ma być perfekcyjnie dopasowany do wymogów stawianych przez akt. Zmiany te dotyczą zarówno Windows 11, jak i wciąż szalenie popularnego Windows 10. Jak wyglądają zmiany?
Gdy wejdziesz do menu Start lub Ustawienia, aplikacje i narzędzia systemowe – jak Notatnik, Paint czy Eksplorator plików – będą wyraźnie oznaczone. To samo, jeśli w wynikach wyszukiwania pokażą się rezultaty związane z nimi. Druga zmiana, moim zdaniem najważniejsza, to możliwość odinstalowania z systemu aplikacji systemowych, jak Aparat, Zdjęcia, Cortana czy – wow! – Edge. Ale w przypadku np. Game Bar nie jest to jeszcze dostępne. Mam nadzieję, że również i tego elementu będzie można się pozbyć.
Kolejna zmiana to interoperacyjność pomiędzy aplikacjami firm trzecich a Windows. Microsoft stworzył dwa nowe punkty – w Wiadomościach i Widżetach. O co chodzi? Przede wszystkim o lepsze dostosowanie i możliwość używania w nich rozwiązań dostawców zewnętrznych, czyli nie jesteśmy zdani wyłącznie na usługi dostarczane przez Microsoft.
Następne zmiany dotyczą gromadzenia danych użytkownika – system zawsze będzie pytać użytkownika, czy ten chce, aby jego dane w Windows były synchronizowane z kontem Microsoftu. Ponadto dodano możliwość zapisywania ustawień, aplikacji i haseł z innej maszyny, a dzięki synchronizacji łatwiej będzie przeskoczyć na nowy sprzęt.
No i na koniec – usprawniono wyznaczanie aplikacji domyślnych dla określonych rodzajów plików lub działań. To wszystkie jak dotąd zmiany wymuszone na Microsofcie przez DMA. A kolejne zapewne nadejdą w kolejnych tygodniach.