Nie chodzi jednak o wrażenia wizualne, jakich dostarczają, lecz ich czysto naukową wartość. Żeby jednak zrozumieć ten fenomen, należy wyjaśnić, skąd tego typu materiały w ogóle wzięły się na Ziemi. I wezmą, ponieważ w planach jest sprowadzanie ich w coraz większych ilościach. Analiza próbek pochodzących spoza granic naszej planety pozwala na zbieranie informacji na temat warunków panujących na przykład na Księżycu czy Marsie. Czasami takie skarby przybywają do nas same, rozbijając się w formie meteorytów. Takie próbki są jednak zanieczyszczone, dlatego trudno wyciągać na podstawie ich analiz daleko idące wnioski.
Czytaj też: W meteorycie z Czelabińska odkryto zupełnie nowy rodzaj kryształu. Wygląda nieziemsko
Mając do dyspozycji fragmenty pobierane w znacznie bardziej sterylny sposób, a następnie transportowane na Ziemię i przechowywane tutaj w ściśle określony sposób, naukowcy są w stanie znacznie lepiej poznać ich skład. Po raz pierwszy taka sztuka udała się ponad pięćdziesiąt lat temu, w ramach programu Apollo. W latach 1969–1972 przeprowadzono sześć wchodzących w jego skład misji, dzięki którym na naszą planetę sprowadzono 382 kg księżycowych próbek.
Jak wyjaśnia Chris Impey z University of Arizona, po uwzględnieniu inflacji koszt realizacji programu Apollo wyniósł 257 miliardów dolarów. W przeliczeniu na gram materii pobranej ze Srebrnego Globu kosztował więc 674 tysiące dolarów za gram. Na pierwszy rzut oka to sporo, ale jeśli weźmiemy pod uwagę polityczne i historyczne znaczenie tych misji (oraz zestawimy ten wynik z kosztami innych misji) to okaże się, że próbki z Apollo były niczym z promocji.
Materiały o pozaziemskim pochodzeniu, zebrane na przykład na Księżycu, mogą kosztować nawet miliardy dolarów za gram
Na przykład gram materiału pobranego z asteroidy Bennu kosztowałby około 4,7 miliona dolarów za gram. Gdyby porównać tę cenę z ceną złota, to okaże się, że próbka z asteroidy jest 70 000 razy droższa. I choć przytaczane wartości brzmią (ha!) kosmicznie, to rekordowa może się pod tym względem okazać misja, której celem będzie sprowadzenie próbek zebranych na Marsie.
Na Czerwonej Planecie działa bowiem łazik Perseverance, który ma w kolejnej dekadzie stać się częścią misji Mars Sample Return. W jej ramach na Ziemię trafi około 450 gramów marsjańskiej materii. Biorąc pod uwagę rosnące koszty całego przedsięwzięcia, może się okazać, że ostatecznie koszt sprowadzenia grama próbki wyniesie 24 miliony dolarów za gram, czyli pięciokrotnie więcej niż miało to miejsce w przypadku misji skierowanej na asteroidę Bennu.
Czytaj też: Zaobserwowali ją tuż przed uderzeniem. Asteroida trafiła w Ziemię
Pomimo tych niezwykłych cen, kosmicznym próbkom wciąż daleko do liderów zestawienia. Na przykład polon-209 kosztuje 49 milionów dolarów za gram. Z kolei diamenty z domieszką boru mogą osiągać ceny rzędu 19 milionów dolarów za gram, zaś za najdroższy syntetyczny materiał uznaje się tzw. fulereny endoedryczne wykonane z materiału węglowego. Wykorzystywane do tworzenia zegarów atomowych, mogą kosztować 141 milionów dolarów za gram. Istnieje też coś, co nazywamy antymaterią, lecz w jej przypadku nie byłoby praktycznej możliwości wytworzenia próbki o masie jednego grama, ponieważ zajęłoby to… miliard miliardów lat.