Naukowcy z brytyjskich uniwersytetów w Swansea i Surrey wraz ze współpracownikiem z Algierskiej Agencji Kosmicznej podzielili się na łamach czasopisma Acta Astronautica wynikami eksperymentu z wystrzeleniem ogniw słonecznych w przestrzeń kosmiczną. Okazuje się, że po sześciu latach pracy w ekstremalnych warunkach moduły wciąż działają i nie zdradzają poważnych oznak uszkodzenia.
Czytaj też: Pierwszy raz zbudowali takie ogniwa słoneczne. Wyglądają jak dach starego kościoła
Ogniwa słoneczne zbudowane zostały w innej technologii niż krzemowa i perowskitowa. Absorberem w tym urządzeniu jest związek tellurku kadmu domieszkowanego arsenem. Podczas testów przeprowadzonych jeszcze przed wystrzeleniem w kosmos ogniwo wykazywało sprawność konwersji energii na poziomie 12,1 proc. Prąd w obwodzie otwartym wynosił 788 mW, gęstość prądu zwarciowego – 28,9 mA/cm2, a współczynnik wypełnienia – 76,4 proc.
Nie było to najsilniejsze i najmocniejsze ogniwo, jakie kiedykolwiek opracowano, ale nie taki też był jego cel. Urządzenie wspomagało satelitę AlSat-1N 3U CubeSat, którego wystrzelono z Indii na orbitę o wymiarach 661 x 700 km dokładnie 26 września 2016 roku.
Ogniwa słoneczne zostały wystrzelone w kosmos. Wytrzymały tam 6 lat i nadal działają
Przez tak długi czas urządzenie poddawane było ekstremalnym wahaniom temperatury od -40 do 85 st. C. Mimo tego, ogniwo słoneczne nie zdradzało oznak rozwarstwienia i innych poważnych defektów – opisują naukowcy w swoim artykule. Jedynie stwierdzono spadek rezystancji bocznika. Powodem tego była dyfuzja złota do warstwy absorbera, wskutek czeka utworzyły się „mikroprzecieki” wzdłuż granicy ziaren.
Czytaj też: Po co nam nowe ogniwa słoneczne? Anglicy pokazali, co zrobić ze starymi, aby było idealnie
Badania naukowców przybliżają nas o krok w kierunku zastosowania fotowoltaiki w kosmosie. Dowiadujemy się, że ogniwa z tellurku kadmu mogą okazać się bardzo skuteczne i wytrzymałe na orbicie ziemskiej. Potrzebują tylko nowej architektury styku tylnego, aby w pełni wykorzystywać swój potencjał.