Okręt podwodny Imperator Aleksandr III wystrzelił po raz pierwszy pocisk Buława
Imperator Aleksandr III jest siódmym z rosyjskich atomowych okrętów podwodnych projektu 955 Borei i czwartym ze zmodernizowanego wariantu Borei-A. Oprócz niego Rosja wykorzystuje już na czynnej służbie okręt Kniaź Władimir, Kniaź Oleg oraz Generalissimus Suworow z tejże serii, realizując jednocześnie prace nad trzema kolejnymi, których stępki postawiono w 2016 i 2021 roku. Finalnie Rosja chce stworzyć dwanaście okrętów typu Borei, ale jest to raczej odległa przyszłość, która zresztą ciągnie się od 1996 roku, czyli położenia stępki pod pierwszy okręt tego typu (K-535).
Czytaj też: Rosja może zacząć się bać. Ukraina rozwija broń, która może zmienić oblicze wojny
Teraz okręt podwodny Imperator Aleksandr III jest na dobrej drodze, aby wejść na służbę, a to przez test, o którym oficjalnie poinformowało rosyjskie ministerstwo. Mowa o wystrzeleniu przez ten okręt pocisku balistycznego Buława bez głowicy bojowej. Ten odpowiednik amerykańskich pocisków Trident (jednego z filarów triady nuklearnej) miał zostać wystrzelony z okrętu po jego zanurzeniu na Morzu Białym u północnego wybrzeża Rosji, leciał poprawnie i bez przeszkód, a finalnie trafił w cel oddalony o tysiące kilometrów na półwyspie Kamczatka.
Czytaj też: Rosja ulepsza swoje najlepsze czołgi. Znamy szczegóły najnowszych modernizacji
Specyfika pocisków Buława sugeruje, że nawet kilkukilometrowy margines trafienia nie będzie dla nich problemem. Te pociski są w stanie siać zniszczenie przez sześć swoich głowic typu MIRV, z czego każda z nich może posiadać moc rażenia rzędu nawet 150 kiloton po przeleceniu nawet ponad 8000 kilometrów do celu. Oznacza to, że tylko jedna głowica posiada 10-krotnie większą moc niż bomba, którą zrzucono na Hiroszimę. Problem w tym, że tego typu okręty, mierzące 170 długości i wykorzystujące reaktory jądrowe do zasilania pokładowych systemów, mogą pływać z aż 16 (pierwotne plany wspominały o 20) pociskami Buława, co daje łącznie 64 głowice o łącznej mocy 9600 kiloton. To dużo. Na tyle dużo, żeby po prostu czuć przed tymi okrętami respekt.