A-10 Warthog lepszy od F-35? W tych konkretnych misjach są na to duże szanse
Upubliczniony niedawno raport, który do tej pory był owiany tajemnicą, rzucił sporo wątpliwości na wyższość F-35 Lightning II, czyli myśliwca 5. generacji uważanego za najbardziej zaawansowany samolot wojskowy na rynku nad starym już samolotem szturmowym A-10 Warthog, kwestionując długie lata twierdzeń Pentagonu. Dokument, który został wydobyty dzięki wnioskowi o wolność informacji, szczegółowo opisuje porównawcze starcie przeprowadzone pięć lat temu, które miało sprawdzić zdolności F-35 co do zastąpienia A-10 w rolach wsparcia z bliska.
Czytaj też: Czyżby marynarka USA w tajemnicy wprowadziła na służbę nowy okręt? W te zdjęcia trudno uwierzyć
Pomimo długotrwałego już dążenia amerykańskiego lotnictwa co do zastąpienia A-10 innymi samolotami, które narodziło się po wojnie w Zatoce Perskiej w 1991 roku, ten trwały samolot nadal cieszy się szerokim wsparciem i nawet doczekał się ostatnio kilku programów modernizacyjnych. Jest jednak stary i na tle F-35 wygląda, jak coś z zupełnie innej ery. Trudno się temu dziwić, bo F-35 to istny technologiczny cud zaprojektowany do zastąpienia zarówno F-16, jak i A-10, choć wygląda na to, że to arcydzieło awioniki aż tak idealne nie jest, bo mogą go dręczyć braki w bezpośrednim wsparciu naziemnym. Mowa więc o roli, w której A-10 historycznie się wyróżniał, dzięki swojemu opancerzeniu, potężnemu działu GAU-8/A 30 mm Gatlinga oraz niższej prędkości, która zapewnia pilotom lepszy widok na pole bitwy.
Czytaj też: Akcja rodem z filmu. Obejrzyj jak elitarny pułk lotnictwa USA przeprowadza abordaż na wrogie okręty
Sklasyfikowany raport, choć mocno ocenzurowany, daje do zrozumienia, że brakuje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy F-35 może odpowiednio przejąć obowiązki A-10. Piloci testowi obu samolotów zgłosili pozytywne opinie na temat współpracy, co sugeruje synergiczne działanie obu maszyn, które mogłoby zwiększyć szanse na sukces misji. Szczegółów porównania jednak nie zdradzono, co tylko dolewa oliwy do ognia w kwestii dyskusji, czy rzeczywiście należy zdecydować się na wycofanie floty A-10 na rzecz F-35.
Czytaj też: USA dążą do nowej broni jądrowej. Przy tym pocisku bomba atomowa zrzucona na Hiroszimę blednie
Ukryte przed opinią publiczną wyniki tego wyjątkowego starcia i niechęć lotnictwa USA do ich ujawnienia, wskazują na złożony problem w tej kwestii. W praktyce F-35 i A-10 mogą być na tyle odmiennymi samolotami, że utrzymanie ich obu na służbie po prostu może mieć sens. To z kolei problem, bo kosztujący krocie F-35 miał być dla amerykańskich sił powietrznych sposobem na ujednolicenie swojej floty i tym samym obniżenie złożoności co do jej utrzymywania, a tym samym wydatków związanych z konserwacją. Oficjalne uznanie wyższości A-10 nad F-35 nawet w jednej misji byłoby też potencjalnym problemem dla USA na arenie międzynarodowej z racji rozległej sprzedaży myśliwców F-35 innym krajom.