Można nawet powiedzieć, że wszystko, co dotyczy Jowisza, jest po prostu gigantyczne, niezależnie od tego czy mówimy o przyciąganiu grawitacyjnym, magnetosferze, czy strukturach burzowych widocznych w jego atmosferze.
Powierzchnia Jowisza widoczna nawet w amatorskich teleskopach czy lornetkach fascynuje miłośników nocnego nieba od kilkuset dobrych lat. Dzieje się tak głównie ze względu na to, że nie jest to jednobarwna tarcza. Zamiast tego tarcza Jowisza poprzecinana jest naprzemiennie występującymi jasnymi i ciemnymi pasami oraz tu i ówdzie występującymi plamami, z których największą i najbardziej fascynującą jest tzw. Wielka Czerwona Plama.
Czytaj także: Jowisz jest ponad 300-krotnie masywniejszy od Ziemi, ale pod jednym względem jest zaskakująco podobny do naszej planety
W toku badań naukowcy ustalili, że Wielka Czerwona Plama to potężny antycyklon wiejący w atmosferze planety od co najmniej trzystu pięćdziesięciu dziewięciu lat. Dzięki swoim gigantycznym rozmiarom została ona odkryta już w 1664 roku, zaledwie pół wieku po stworzeniu pierwszej na świecie lunety. Od tego czasu kolejne pokolenia astronomów przyglądają się temu tworowi niezwykle uważnie. Jest zresztą na co patrzeć, bowiem w przeciwieństwie do kraterów na Księżycu, które są niezmienne w czasie, Wielka Czerwona Plama bezustannie zmienia swój kształt i rozmiary. Naukowcy ustalili na przestrzeni dziejów, że w górnych warstwach atmosfery Jowisza, wewnątrz Wielkiej Czerwonej Plamy wiatry wieją w kierunku przeciwnym do kierunku wskazówek zegara z prędkością 643 kilometrów na godzinę.
W swoich najlepszych czasach Wielka Czerwona Plama miała średnicę nawet 40 000 kilometrów. Dla porównania średnica Ziemi to zaledwie 12 742 kilometry. Można zatem śmiało założyć, że do wnętrza tylko tej plamy można by było zmieścić kilka takich planet jak Ziemia. Od tych czasów świetności minęło już trochę czasu. Jak donoszą teraz astronomowie, aktualnie w 2023 roku ta charakterystyczna struktura w atmosferze Jowisza skurczyła się najbardziej od czasu rozpoczęcia regularnych obserwacji. Tak mała Wielka Czerwona Plama jeszcze nigdy nie była.
Co ciekawe, astronomowie absolutnie nie wiedzą jakie procesy odpowiadają za obserwowane od dziesięcioleci stopniowe kurczenie się plamy. Warto tutaj zauważyć, że nie jest to proces jednorodny. Od czasu do czasu obserwujemy niewielką korektę, chwilowy wzrost rozmiarów plamy tylko po to, aby chwilę później ponownie zaczęła się ona kurczyć.
Czytaj także: Zapomnij o tym, czego nauczyli Cię w szkole. Jowisz ma więcej księżyców, niż myśleliśmy
Czy zatem możemy się obawiać całkowitego zniknięcia Wielkiej Czerwonej Plamy? Naukowcy uspokajają i przekonują, że choć rozmiary i kształt antycyklonu stopniowo się zmniejszają, najprawdopodobniej proces ten w pewnym momencie się odwróci i ostatecznie Wielka Czerwona Plama przetrwa jeszcze długo. Aktualnie plama ma kształt bardziej okrągły niż owalny znany z jej najlepszych czasów.
Już w XIX wieku astronomowie regularnie monitorowali rozmiary Wielkiej Czerwonej Plamy. Wtedy to wskazywano, że w najszerszym miejscu ma ona aż 41 000 kilometrów. Sytuacja jednak zmieniła się, kiedy na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku w pobliżu planety przeleciały sondy Voyager. Dane zebrane podczas tych przelotów wykazały, że plama ma zaledwie 23 335 kilometrów. Jeżeli jednak wtedy ktoś pomyślał, że plama jest mała, to nie wiedział, co przyniesie przyszłość. W 2014 roku Kosmiczny Teleskop Hubble’a dokonał nowych pomiarów i ustalił, że czerwona plama ma już tylko 16 500 kilometrów.
Najnowsze obserwacje przeprowadzone przez astrofotografa Damiana Peacha wskazują, że proces kurczenia się plamy trwa i aktualnie Wielka Czerwona Plama ma średnicę 12 500 km, czyli zbliżoną do rozmiarów Ziemi.
Naukowcy zauważają, że jedynie możemy obserwować ten fascynujący wir w atmosferze największej planety Układu Słonecznego, jednak prognozowanie tego, co się będzie działo w najbliższych latach i dekadach, jest niezwykle trudne. Mimo tego, że mamy do dyspozycji najnowocześniejsze teleskopy kosmiczne oraz sondy przelatujące bezpośrednio nad szczytami chmur planety, nie jesteśmy w stanie zrozumieć, dlaczego czerwono-pomarańczowa plama ma akurat taką, a nie inną barwę i na dodatek nie jesteśmy w stanie zajrzeć w głąb tego cyklonu i zobaczyć jak wygląda ruch mas powietrza w głębszych warstwach atmosfery Jowisza.
Skąd zatem wiemy, że Wielka Czerwona Plama nie zniknie? Obserwacje przeprowadzone pod koniec 2021 roku wskazują, że wiatry wiejące przy zewnętrznej krawędzi plamy stopniowo przyspieszają. To z kolei powinno doprowadzić do zahamowania procesu kurczenia plamy i zmiany tego trwającego od kilkudziesięciu lat trendu. Parafrazując Marka Twaina, prof. Philip Marcus z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley przekonuje, że doniesienia o śmierci Wielkiej Czerwonej Plamy są mocno przesadzone. Miejmy nadzieję, że badacz faktycznie ma rację.