Polska Izba Radiodyfuzji Cyfrowej może popsuć plany uruchomienia sieci 5G
Rynek telekomunikacyjny w Polsce to jedno wielkie pole minowe. Niemal każde postępowanie w obrębie rynku jest dla zasady torpedowane pozwami, wnioskami czy innymi kruczkami prawnymi. W przypadku zakończonej niedawno aukcji częstotliwości sieci 5G miało być inaczej.
Przede wszystkim dlatego, że każdemu zależało na sprawnym zakończeniu postępowania. Trzy lata opóźnienia to wystarczający czas i choć nieufność była duża i rosła do samego końca, to nic nie wskazywało na komplikacje. Cegiełkę dołożył do tego UKE, który starał się zabezpieczyć aukcję odpowiednimi wymaganiami. I tak w postępowaniu mogło wystartować tylko czterech największych operatorów. To eliminowało powtórkę z aukcji częstotliwości sieci LTE, gdzie do postępowania dołączyła utworzona chwilę wcześniej, oficjalnie i formalnie niezależna spółka NetNet, nieoficjalnie powiązana z Zygmuntem Solorzem (jej właścicielem był syn partnera biznesowego miliardera). NetNet zdaje się miał jedno zadanie – przedłużać aukcję i sztucznie podbijać cenę, wycofując się z postępowania w ostatniej chwili.
Kiedy już wydawało się, że z aukcją 5G będzie wszystko inaczej i po jej zakończeniu zostanie tylko chwila oczekiwania i szybki Internet popłynie radośnie z nadajników, znowu jest coś. Jak informował niedawno serwis Telko.In, do postępowania chce dołączyć Polska Izba Radiodyfuzji Cyfrowej. Dlaczego? Bo może. Po co? A nie interesuj się! Wiemy na razie tylko tyle, że wniosek został złożony i czekamy na decyzję UKE. Urząd raczej nie ma podstaw do odrzucenia wniosku, a argumentacja – odrzucamy go, bo wygląda podejrzanie byłaby trochę nie na miejscu.
Czytaj też: TVP zmieni standard nadawania. To koniec nadzwyczajnych przywilejów
Co teraz może stać się z postępowaniem (po)aukcyjnym?
PIRC dołączając procesu rezerwacyjnego może uzyskać takie same uprawnienia jak uczestnicy aukcji, którzy już wylicytowali swoje bloki częstotliwości. Nie ma w tym nic dziwnego. Izby branżowe mają prawo dołączać do postępowań i robili to w przeszłości. Zyskują wtedy prawa identyczne jak ich uczestnicy, czyli mogą min. zaskarżać procedurę rezerwacyjną. Czy w ogóle ma to sens?
Izby branżowe mogą ponad podziałami reprezentować swoich członków w różnego rodzaju postępowaniach, ale też pracach legislacyjnych. To duże ułatwienie i zebranie interesów wielu podmiotów wokół jednego reprezentanta. Co do tego nie ma wątpliwości. W przypadku aukcji częstotliwości sieci 5G jest już inaczej.
PIRC zrzesza głównie firmy zajmujące się sygnałem radiowo-telewizyjnym. Takie jak Sferia, Emitel czy Canal+. Nie należy do niej Orange, Play i T-Mobile, ale też Plus (Polkomtel), za to należy Cyfrowy Polsat, czyli… jakby nie patrzeć Plus. W połączeniu z brakiem oficjalnych komentarzy w tej sprawie, to rodzi teorie spiskowe. W końcu Plus może najwięcej stracić w tej sytuacji, bo może się okazać, że nowe zwykłe 5G jest szybsze i działa lepiej niż 5G Ultra. Albo też zwyczajnie inni członkowie izby uznali, że dla zasady chcą sobie dodać… nie wiem, prestiżu(?) dołączając do postępowania. Trudno powiedzieć, co za tym stoi poza tym, że to wygląda co najmniej dziwnie.
Czytaj też: Jak szybki będzie Internet 5G po aukcji? Orange już zna odpowiedź
Cała sytuacja budzi słuszne obawy, że postępowanie rezerwacyjne może się opóźnić, bo nie wiadomo, co zrobi Polska Izba Radiodyfuzji Cyfrowej. Jeśli zaskarży decyzję, albo całą procedurę akcyjną, na 5G na nowych częstotliwościach będziemy musieli dalej czekać. Dla operatorów będzie się to wiązało z potencjalnymi stratami, bo okres przedświątecznych żniw na promocjach zostanie bezpowrotnie zmarnowany. Co by się nie działo, każda próba przeciągania postępowania będzie kolejnym skandalem wokół sieci 5G w Polsce i rzeczą, którą trudno będzie komentować w cenzuralny sposób.