Takie struktury, zwane dziurami koronalnymi, nie zwiastują niczego dobrego. O ile liczebność tzw. plam słonecznych rośnie wraz z nasilającą się aktywnością naszej gwiazdy, tak dziury koronalne nie powinny wpisywać się w ten trend. Jako że w przyszłym roku ma nastąpić szczyt tej aktywności, to plam przybywa, ale dlaczego to samo dzieje się z dziurami? Ta zaobserwowana niedawno emituje niezwykle rozpędzone cząstki wiatru słonecznego wprost na Ziemię. Zdaniem badaczy to ewenement ze względu na obecny etap cyklu słonecznego.
Czytaj też: Nie będzie ostrzeżenia. Słońce może w jeden wieczór wysłać nas do XIX wieku
Do powstania tej struktury doszło 2 grudnia w okolicach równika Słońca. Wystarczyły 24 godziny, aby osiągnęła ona średnicę wynoszącą około 800 tysięcy kilometrów. Po dwóch dniach od narodzin dziura koronalna skierowała się natomiast bezpośrednio w stronę Ziemi. Takie obiekty tworzą się, gdy pola magnetyczne Słońca otwierają się, co prowadzi do ucieczki zawartości górnej powierzchni naszej gwiazdy w postaci wiatru słonecznego.
Dziury koronalne mają postać ciemnych plam, co wynika z faktu, że są chłodniejsze i mniej gęste od otaczającej je plazmy. Na podobnej zasadzie działa to w przypadku znacznie powszechniejszych plam słonecznych, lecz dziury koronalne nie są widoczne gołym okiem. Aby je dostrzec, trzeba przeprowadzić obserwacje w świetle ultrafioletowym.
Dziura koronalna powstała na Słońcu może emitować wyjątkowo rozpędzone cząstki wiatru słonecznego, które będą skierowane bezpośrednio w stronę Ziemi
Problem polega na tym, że dziury koronalne emitują wiatr słoneczny, którego cząsteczki poruszają się znacznie szybciej. Z tego względu rośnie ryzyko wystąpienia niemile widzianych zjawisk na Ziemi. Mówi się przede wszystkim o burzach geomagnetycznych. Zagrożenie jest realne, ponieważ ostatnia dziura koronalna – zaobserwowana w marcu tego roku – doprowadziła do wystąpienia najsilniejszej od sześciu lat burzy magnetycznej.
Tym razem prognozy są nieco bardziej optymistyczne. Zdaniem ekspertów można spodziewać się umiarkowanej burzy geomagnetycznej należącej do kategorii G2. Pojawi się wtedy ryzyko występowania przerw w odbiorze sygnału radiowego oraz szansa na obserwacje wyjątkowo dobrze widocznej zorzy polarnej. Jak na razie wykryto sygnały wskazujące na burze kategorii G1, choć nie jest powiedziane, że na tym owe zjawiska się skończą.
Czytaj też: Czerwony obiekt uchwycony wysoko nad Ziemią. Co sfotografował astronauta przebywający na pokładzie ISS?
Jeśli chodzi o to, jak długo może istnieć dziura koronalna, to sprawa powinna wyjaśnić się maksymalnie w ciągu kilku tygodni. Bo choć takie struktury mogą być widoczne przez wiele dni, to zazwyczaj odwracają się od Ziemi, przez co przestają wystrzeliwać w kierunku naszej planety promieniowanie. Co ciekawe, dziury koronalne częściej występują w czasie minimum słonecznego. Kiedy jednak do ich pojawienia dojdzie w okresie maksimum, to istnieje wyższa szansa, że utworzą się w obrębie biegunów naszej gwiazdy. Ta ostatnia powstała w okolicach równika, przez co cała sprawa jest jeszcze bardziej tajemnicza.