Jest to egzoplaneta, czyli planeta pozasłoneczna – taka, która krąży wokół gwiazdy innej, niż nasza. Proxima Centauri jest jednym z czerwonych karłów i znajduje się nieco ponad cztery lata świetlne od Ziemi. Z tego względu uznaje się ją za najbliższą gwiazdę inną od Słońca. Zarazem naukowcy dość sceptycznie podchodzili do idei istnienia tam życia, co było spowodowane bardzo niestabilną naturą znanych czerwonych karłów.
Czytaj też: James Webb obserwuje pióropusz wody wysoki na kilkaset kilometrów. We wnętrzu Enceladusa może być życie
Te emitują bowiem częste i bardzo silne rozbłyski, za sprawą których na orbitujące wokół nich planety spadają ogromne ilości promieniowania. Jest ono szkodliwe dla znanych nam form życia, co znacząco obniża szanse na przetrwanie jakichkolwiek organizmów w otoczeniu gwiazd podobnych do Proxima Centauri. I być może takie założenie pozostawałoby aktualne, gdyby nie ustalenia badaczy zajmujących się poszukiwaniami obiektów mogących utrzymywać życie.
Szacuje się, że pod względem rozmiarów Proxima Centauri b jest podobna do Ziemi. I choć początkowo zakładano, iż znajduje się ona w tzw. ekosferze, zwanej także strefą zamieszkiwalną, to nie wszystkie ustalenia wypadały równie optymistycznie. Z jednej strony mówimy bowiem o orbitowaniu w ekosferze, co powinno pozwalać na utrzymanie wody w stanie ciekłym. Z drugiej mamy natomiast potężne emisje promieniowania wyjątkowo skutecznego w anihilacji życia. Dlaczego ostatnie badania miałyby cokolwiek zmienić?
Proxima Centauri b nosi miano najbliższej Ziemi egzoplanety, czyli planety krążącej wokół gwiazdy innej niż Słońce
Zacznijmy od tego, że rozbłyski pochodzące z gwiazdy Proxima Centauri w teorii powinny zniszczyć potencjalną atmosferę krążącej wokół niej planety. Bez atmosfery, czyli naturalnej bariery chroniącej Ziemię (a dawniej także i Marsa, ponieważ obecnie jego atmosfera jest szczątkowa) trudno wyobrazić sobie istnienie życia. Ale co by było, gdyby funkcję ochronną pełniła na przykład warstwa lodu?
W takich okolicznościach warto przypomnieć o księżycu Jowisza – Europie, czy naturalnym satelicie Saturna, znanym jako Enceladus. Obiekty te, choć wyjątkowo oddalone od Słońca, to mogą posiadać oceany ciekłej wody ukryte pod warstwą lodu. To z kolei prowadzi do hipotetycznego scenariusza, w którym zbiorniki Europy i Enceladusa stanowią oazę życia.
Czytaj też: Do ziemi dotarł sygnał z odległości 16 milionów kilometrów. Zawarte w nim były pewne informacje
W świetle ustaleń, które zaprezentowano na łamach The Astrophysical Journal, okazuje się, iż Proxima Centauri b może być znacznie chłodniejsza niż pierwotnie zakładano. Paradoksalnie, może to być bardzo dobrą wiadomości dla poszukiwaczy życia pozaziemskiego, ponieważ sugeruje, iż obiekt ten mógłby być pokryty warstwą lodu zapewniającego ochronę przed promieniowaniem emitowanym przez tamtejszego czerwonego karła. Zdaniem autorów warstwa lodu pokrywającego hipotetyczny ocean na Proxima Centauri b mogłaby mieć niecałe 60 metrów grubości. To wartość znacznie mniejsza od szacowanej względem Europy. Niestety, ze względu na dystans dzielący nas od tej egzoplanety, jak na razie pozostaje nam co najwyżej snucie intrygujących teorii.