Ten, znany jako Io, jest kojarzony przede wszystkim ze względu na zachodzącą na nim aktywność wulkaniczną. I być może ten – jak się teraz okazuje, mit – byłby wciąż akceptowany, gdyby nie zapał pewnego astronoma-hobbysty. To właśnie dzięki przeprowadzonym przez niego analizom zdjęć wykonanych w czasie misji Galileo udało się dostrzec krater uderzeniowy na powierzchni Io.
Czytaj też: Szkielet na Marsie? Zadziwiające znalezisko w kraterze, który był dawniej wypełniony wodą
Sprawą zajęli się eksperci, a wydany przez nich werdykt pokrywa się z tym, co pierwotnie twierdził Jesper Sandberg. Innymi słowy, na powierzchni wyjątkowo wulkanicznego księżyca orbitującego wokół Jowisza faktycznie znajduje się krater uderzeniowy. To z kolei oznacza, iż grono potencjalnych niegazowych obiektów wchodzących w skład Układu Słonecznego, które są pozbawione takich formacji, skurczyło się do zera.
Kratery licznie występują na Ziemi, a i bez specjalistycznego sprzętu można stwierdzić, że pokrywają także powierzchnię Srebrnego Globu. Wraz z rozwojem astronomii badacze wykazali występowanie podobnych struktur na innych planetach, takich jak Merkury, Wenus czy Mars. Oddalając się od Słońca i obserwując dalsze obiekty, takie jak na przykład księżyce galileuszowe, astronomowie dostrzegli kratery na Europie, Ganimedesie i Kallisto. Na liście brakowało jednak Io.
Oczywiście gazowe olbrzymy, na przykład Jowisz, Saturn, Uran i Neptun – ze względu na swój skład – nie mogłyby utworzyć kraterów charakterystycznych dla ciał skalistych. Zupełnie inna historia dotyczy ich naturalnych satelitów. Poza trzema wspomnianymi księżycami, od niedawna do grona obiektów posiadających kratery możemy zaliczyć wulkaniczny świat znany jako Io.
Potencjalny krater uderzeniowy na powierzchni księżyca Jowisza, znanego jako Io, został uwieczniony w 2001 roku przez sondę Galileo
Oczywiście nie chodziło o nadnaturalną odporność na uderzenia kosmicznych skał ani wyjątkowego farta. Io, ze względu na ogrom tamtejszych wulkanów, emituje tak dużo gorącej lawy, że błyskawicznie pokrywa ona wszelkie otwory wydrążone w powierzchni. Z tego względu, zanim astronomowie zdążą cokolwiek dostrzec, taki krater zostanie już wypełniony i ukryje się przed ich wzrokiem.
Czytaj też: Galaktyka, która zachowuje się wbrew zasadom. Astronomowie dostrzegli zakazane emisje
Na szczęście z pomocą przyszedł Sandberg, który wziął pod lupę obrazy dostarczone w ramach misji Galileo. Krater ma średnicę 7-8 pikseli na zdjęciach z 16 października 2001 roku. Zdaniem naukowców w rzeczywistości jego średnica to natomiast od 92 do 104 metrów. Kształt tego obiektu przywodzi na myśl krater uderzeniowy, lecz wielką niewiadomą pozostaje to, czy sonda Galileo miała sporo szczęścia i uwieczniła dopiero co powstałe zagłębienie czy też podobne struktury są znacznie powszechniejsze niż mogłoby się wydawać.