W bieżącym roku doczekaliśmy się premier kilku strategii, ale żadna z nich nie zachęciła mnie szczególnie do zarezerwowania sobie kilku wieczorów i wyłożenia na nie kasy. Aż tu nagle Steam poinformował mnie 8 grudnia, że Against the Storm wreszcie zadebiutowało. Grę kojarzyłem. Zagrałem w nią jeszcze we wczesnym dostępie i choć wtedy jakoś się do niej nie przekonałem, tak w swojej finalnej już wersji prawie od razu dała mi jasno do zrozumienia, że przygoda na ledwie jednej grze się nie skończy. Może to przez mój RTS-owy głód, może przez znużenie strategiami większego kalibru pokroju Civilization VI czy Age of Wonders 4, a może po prostu dlatego, że samo połączenie gatunku rogue-lite z city-builderem jest czymś unikalnym, co po prostu trzeba sprawdzić na własnej skórze.
Against the Storm to miłe zaskoczenie, które po prostu trzeba ograć
Studio Eremite Games udostępniło graczom Against the Storm 1 listopada 2022 roku, kiedy to gra zadebiutowała we wczesnym dostępie na Steamie. Ponad rok czekaliśmy więc na to, aż deweloperzy ją doszlifują i wyszło im to naprawdę dobrze. Mówię to nie tylko z pozycji gracza, ale też okazjonalnego recenzenta i również twórcy gier, przez co jestem podwójnie, a wręcz potrójnie wyczulony na niedoróbki po stronie samego projektu czy kodu. W skrócie? Bugów żadnych nie zauważyłem, ale wcale nie oznacza to, że zupełnie ich nie ma, choć nawet jeśli są, to i tak tempo gry nawet pomimo aktywnej pauzy i regulacji czasu gry nie pozwala specjalnie na zbytnie doglądanie np. chodzących NPCów. Mimo tego, że Against the Storm to strategia, akcji jest w niej co niemiara, bo zwyczajnie każda decyzja gracza się w niej liczy, bo ciągle ścigamy się z czasem.
Z niedoróbek zauważyłem tylko okazjonalnie nieodświeżanie się informacji na panelach UI, co wymaga albo manualnego odświeżenia tooltipa, albo przeładowania samego panelu. Poza tym gra się w tę produkcję zwyczajnie miodnie i co tu dużo mówić, deweloperom odpowiedzialnym za kod należy się uznanie. Szczerze? Jako programista gier bardzo chciałbym rzucić okiem na kod, który stoi za tym wszystkim. Zwłaszcza że Against the Storm nie należy do specjalnie wymagających gier i choć oczywiście nie ma co liczyć tutaj na grafikę rodem z największych strategii, to musimy pamiętać, że tytuł ten powstał na silniku Unity. Specyficzny styl graficzny nadał mu jednak ogromnej dozy wyjątkowości, przez którą mam wrażenie, że nawet za dwadzieścia lat Against the Storm nie będzie raził w oczy tak, jak robi to np. Warcraft III przed erą osławionej wersji Reforged.
Nie chciałbym się tutaj bawić w wyjaśnianie mechanik obecnych w Against the Storm, bo tych jest zwyczajnie wiele, a przynajmniej więcej, niż może się wam z początku wydawać. Twórcy na szczęście wprowadzają je stopniowo, co tyczy się również dwóch innych dostępnych ras spoza standardowego trio, a w razie jakichkolwiek wątpliwości, zawsze mamy możliwość sprawdzenia szczegółów w rozległym kompendium wiedzy. Nie jest to więc byle gierka, w której odnajdzie się każdy. Powiedziałbym, że to produkcja kierowana do bardziej zaawansowanych graczy, którzy przede wszystkim nie będą bać się porażki i zachowają nerwy na wodzy, kiedy specyficzny “timer misji” w postaci zniecierpliwienia królowej zacznie zbliżać się do końca.
Nietypowe, to za mało powiedziane. Rozgrywka w Against the Storm nie jest dla każdego
Jak więc w Against the Storm się gra? Odpowiedź na to jest dosyć prosta. Na mapie z Gorejącym Miastem w centrum wybieramy konkretne lokacje, w których chcemy zbudować nowe miasto i wybieramy zestaw początkowych “zasobów”. Następnie stawiamy podwaliny nowego skromnego imperium na różne sposoby, a kiedy już spełnimy wymagania danej misji, porzucamy zbudowane królestwo, aby rozpocząć ten sam proces od nowa, ale w innej lokacji.
W tym procesie odkrywamy coraz więcej mapy w dążeniu do osiedlenia się wokół tajemniczych pieczęci i walczymy tak naprawdę z czasem, bo nasze postępy na mapie resetuje regularna burza, która niszczy wszystko, co stworzyliśmy i zmusza do rozpoczęcia eksploracji od samego Gorejącego Miasta… i tak w kółko.
Rozwijanie swoich możliwości poprzez wykupywanie ulepszeń sprawia, że z wioski na wioskę rzeczywiście czujemy nasz progres, ale nawet z wszystkimi bonusami nigdy nie wejdziemy na “tryb łatwy” w Against The Storm i frywolne zwiedzanie mapy aż do jej całkowitego odkrycia. Czas bowiem ciągle nas goni, przez co każda minuta spędzona na jednej misji zbliża nas do końca cyklu i utrudnia dotarcie do wspomnianych pieczęci. Jednak w ogólnym rozrachunku nie da się wygrać w tej grze, bo twórcy postawili na wyniesioną na wyżynę regrywalność, której to osiągnięcie niekoniecznie wszystkim się spodoba. Mowa przede wszystkim o graczach, którzy uwielbiają rozwijać swoje królestwa w strategiach przez wiele godzin, a nie regularnie je porzucać. W Against the Storm zwyczajnie tego nie znajdą i nie jest to wcale problem samej gry, bo ta z założenia ma się nami “bawić” i za każdym razem rzucać nowe wyzwanie co do tego, czy poradzimy sobie przy innych modyfikatorach oraz w innej miejscówce.
To, co najbardziej przyciąga mnie do Against the Storm, to przede wszystkim wysokie tempo rozgrywki i konieczność zarządzania budynkami nawet po ich zbudowaniu (regulacja procesu produkcji i przenoszenie budowli, to strzał w dziesiątkę po stronie designu), losowość wymuszająca na nas dostosowywanie się do aktualnej sytuacji, dowolność w realizowaniu celu rozwojowego oraz możliwość podejmowania ryzyka. Jeśli się nam poszczęści, a na odkrytej niebezpiecznej polanie wyzwanie do rozwiązania będzie proste, to zastrzyk surowców pozwoli nam znacznie przyspieszyć rozwój osady. W przeciwnym razie zrzucimy na siebie kary, które zaważą na tym, czy w ogóle podniesiemy się na nogi, ale na łącznie kilkanaście gier tylko raz byłem w sytuacji, w której gra zmieszała mnie z błotem i nie pozostawiła żadnego wyjścia. No cóż, tak to już jest z losowością.
Powiedzieć więc, że Against the Storm to gra wyjątkowa, to jakby nie powiedzieć nic. Zaskoczyłem się zresztą, że ta pozornie niszowa produkcja doczekała się już prawie 18000 pozytywnych recenzji na Steamie, co samo w sobie jest ogromnym osiągnięciem. Na plus szczególnie zasługuje nawet sama cena, która wynosi tylko 65 złotych w trwającej aktualnie promocji na Steamie.