Oczywiście te w każdym wydaniu przyciągają uwagę, szczególnie, gdy mówimy o obserwacjach prowadzonych z Polski. W tym przypadku mówimy jednak o bardzo nietypowym zjawisku, bo przejawiającym się pomarańczowym zabarwieniem nieboskłonu. Fotografie ukazujące ten fenomen wykonał Graeme Whipps.
Czytaj też: Na Słońcu pojawiły się gigantyczne plamy. Są wielokrotnie większe od Ziemi i zwiastują kłopoty
To właśnie on wycelował obiektyw swojego aparatu w niebo nad szkockim Aberdeenshire. Pomarańczowa zorza polarna pojawiła się około godziny 18 w dniu 25 listopada. Pokaz trwał mniej więcej godzinę, a fotografowi udało się przy okazji uwiecznić przelatujący meteor. Pojawia się jednak pytanie: co doprowadziło do pojawienia się świateł i czy mamy się czym martwić?
Zacznijmy od tego, że Słońce ma na naszą planetę nieustanny wpływ. Zarówno w tych oczywistych aspektach, jak i mniej jasnych. Do tej drugiej grupy możemy zaliczyć oddziaływania magnetyczne, mające miejsce w ziemskiej atmosferze. Dokładniej rzecz ujmując: w magnetosferze, gdzie dochodzi do interakcji między “naszymi” cząstkami, a tymi, które w przestrzeń kosmiczną wystrzeliwuje Słońce.
Nasza gwiazda może bowiem emitować wysokoenergetyczne cząstki. Pod koniec listopada stało się tak za sprawą koronalnego wyrzutu masy, który doprowadził do wystąpienia burzy geomagnetycznej kategorii G2. Nie była ona więc silna, ale – jak pokazały wydarzenia z Wielkiej Brytanii – wystarczająca, by zapewnić tamtejszym mieszkańcom możliwość podziwiania rzadko występującej zorzy.
Światła zorzy polarnej zaobserwowane nad Szkocją były związane z burzą magnetyczną klasy G2
W ostatnich miesiącach występują wyższe niż zazwyczaj szanse na pojawienie się tego zjawiska bliżej równika. Dlaczego? Wszystko za sprawą Słońca, rzecz jasna. A w zasadzie jego wciąż rosnącej aktywności. Im silniejsze i częstsze są burze słoneczne, tym więcej wysokoenergetycznych cząstek dociera do magnetosfery naszej planety. To zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia burz magnetycznych, a tak się składa, iż przyszły rok powinien wyznaczać szczyt aktywności Słońca.
Czytaj też: Nie będzie ostrzeżenia. Słońce może w jeden wieczór wysłać nas do XIX wieku
Zorza polarna to bardzo przyjemne dla oka następstwo tych szaleństw naszej gwiazdy, lecz inne konsekwencje mogą sprawiać więcej problemów. Przede wszystkim, pojawia się ryzyko problemów z komunikacją. Uszkadzane mogą być też satelity pozostające na orbicie, a nawet sieci energetyczne rozciągające się na powierzchni. Tym razem najwięcej uwagi poświęcamy pozytywom, czyli zorzy polarnej.
Ta zazwyczaj jest zdominowana przez dwa kolory: czerwony i zielony. Za ich emisjami stoją cząsteczki tlenu znajdujące się na różnych wysokościach, przy czym czerwone są związane z wyższym pułapem. Gdy cząstki wyemitowane przez Słońce dotrą wyjątkowo blisko powierzchni, to wzbudzone zostają atomy azotu, co prowadzi do występowania różowych zórz. Mieszanie zielonej i czerwonej barwy może natomiast zapewnić pokaz pomarańczowych, bardzo rzadko spotykanych świateł. Takowy miał miejsce w Szkocji 25 listopada.