Sceptyczny entuzjasta – podoba mi się to określenie
Zastanawiałem się, jak mogę określić siebie w tym materiale i wpadłem na hasło sceptyczny entuzjasta. Zawodowo technologią zajmuję się już od ponad 10 lat. Robię to, bo mi za to płacą, ale też dlatego, że zwyczajnie to lubię. Przez lata w branży miałem już kilka momentów zwątpienia. Kiedy na rynku pojawiało się coś i byłem święcie przekonany, że to sprzęt tak zaawansowany, tak odległy i nieosiągalny, że tego nigdy nie będę miał w rękach i nie nauczę się tego obsługiwać. Po czym czasem nawet w ciągu kilku dni lądowało to na moim biurku.
Teraz jednak nowe technologie nie tyle mnie fascynują, może niekoniecznie przerażają, ale niezbyt się z nimi zgadzam. Chodzi oczywiście o coraz częściej obecną w naszym życiu sztuczną inteligencję. To jak jest rozwijana, do czego jest wykorzystywana i jakie niesie ze sobą zagrożenia. Postanowiłem skonfrontować z kimś swoje poglądy i moją ofiarą padła Jowita Michalska – założycielka i dyrektorka generalna Digital University, ambasadorka Oddziału Warszawskiego SingularityU. Jej organizacja zajmuje się edukacją w zakresie nowych technologii i wyposażaniem Polaków w kompetencje cyfrowe. Może faktycznie moim problemem jest to, że brakuje mi kompetencji cyfrowych?
Czy technologia rozwija się najszybciej w historii i czy jeszcze za nią nadążamy?
Arkadiusz Dziermański, CHIP.PL:
Zacznijmy od prostego pytania, czy prawdziwe jest stwierdzenie, że aktualnie technologia rozwija się najszybciej w historii?
Jowita Michalska:
Przede wszystkim technologia rozwija się w sposób, który jest niekompatybilny z naszym rozwojem i rozwarstwienie kompetencji w społeczeństwie jest coraz większe. Technologia będzie rozwijać się coraz szybciej, ale problem nie leży w jej kolejnym, przyśpieszonym rozwoju tylko tym, że my i tak już za nią nie nadążamy. Dlatego w obszarze moich zainteresowań jest dziura, którą trzeba zasypać. To dziura między osobami tworzącymi technologie, a tymi, którzy nie mają do niej dostępu.
Spójrzmy na to z tej strony – kto w przenośni rządzi światem technologii? Osoby żyjące w enklawach, które przeciętnego Europejczyka nigdy nie widziały na oczy. Dzisiaj wyzwaniem jest w jakikolwiek sposób dorównać w rozumieniu całego potencjału nowych technologii, a co dopiero próbować być jej beneficjentem. Mieliśmy już takie rozwarstwienia w historii i one zawsze bardzo źle się kończyły. Więc mam nadzieję, że osoby tworzące nowe technologie przynajmniej czasem czytają książki historyczne.
W ostatnim czasie spotykałem się z określeniem, że obecny rozwój sztucznej inteligencji i ogółem technologii jest porównywalnym wydarzeniem do wynalezienia maszyny parowej. Zgadzasz się z tym?
Nie przepadam za takimi porównaniami. Maszyna parowa nie wchodziła w głąb ludzkiego mózgu i ciała. Dzisiaj mamy technologie, która w nas ingerują. Maszyny parowe nie wpływały na nasze depresje i poczucie własnej wartości, a dzisiejsza technologia ma w sobie mechanizmy krzywdzące. Podoba mi się nurt, który obecnie się zaczyna. Tak jak 20 lat temu robiliśmy zbiorowe pozwy przeciwko firmom produkującym wyroby tytoniowe, tak dzisiaj są pierwsze pozwy przeciwko mediom społecznościowym za krzywdzenie społeczne młodych ludzi. Za mechanizmy, które aktywnie uzależniają. Odbierają nam część życia. Dzisiaj grzebanie patykiem w ziemi nie jest dla dzieci atrakcyjne. Takie stało się zacisze własnego pokoju.
Jakiś czas temu na targach technologicznych jedna z firm pokazała mi cudowne, wg. nich, narzędzie – deepfake. W głowie od razu miałem masę zagrożeń z tego płynących. Jak podchodzisz do tego tematu?
Wiele zależy od tego, jakie to narzędzie, ale to kolejna z nowości, na którą możemy być jeszcze nieprzygotowani. Bo z jednej strony jest to ciekawe i bardzo kreatywne narzędzie. To może być narzędzie otwierające podróżowanie po świecie. Nie musimy znać obcych języków, bo mowa może być tłumaczona w czasie rzeczywistym. Dzięki niej mogłabym nagrywać swój podcast w innym języku i docierać do nowych osób. Gdyby taka opcja pojawiła się komercyjnie, z dziką rozkoszą z niej skorzystam!
Widzę też w tym zagrożenia. Jak podszywanie się pod głos innych osób w rozmowach telefonicznych i próby wyłudzenia. Moja mama, pomimo 70-tki na karku, ma potężny mózg, ale jak zadzwonili do niej, że to niby ja do niej dzwonię, że miałam wypadek i potrzebuję 7 000 zł, to miała zawahanie, że to faktycznie mogę być ja.
Też z racji tego, czym się zajmuję, nie mogę być pesymistycznie nastawiona do takiej technologii. W końcu edukuję ludzi mówiąc im, że to jest dobre i warto z nowych rozwiązań korzystać, a nie się ich bać.
Czytaj też: [Wideo] Test Steam Deck OLED – jest lepszy od poprzednika, ale czy każdy gracz go potrzebuje?
Czy przypadkiem nie jest tak, że wszystkie firmy produkujące nowe rozwiązania, w tym oparte o sztuczną inteligencję, próbują na siłę pokazywać tylko ich zalety? Czy w końcu zobaczymy ich wady i powiemy – to idzie za szybko lub za daleko?
Myślę, że obecnie największym kosztem technologii, jaki ponosimy, jest rosnąca samotność. A w kontekście sztucznej inteligencji będzie on coraz większy. No bo przecież nie potrzebujemy niczego innego. Jako dziecko nudziłam się w swoim pokoju, więc albo wychodziłam z domu, albo czytałam książki i przenosiłam się do innego świata. A dzisiaj? Dzisiaj to w domu jest najlepiej. Tu jest fajnie! Z perspektywy osoby z rocznika, która czekała na poniedziałek, bo tylko wtedy było coś ciekawego w telewizji widzę, że dzisiejszy koszt technologii jest bardzo duży. I mam nadzieję, że ten rosnący guz w końcu pęknie, a firmy to nakręcające przejrzą na oczy.
Kojarzysz bajkę Wall-E? Czy przypadkiem nie zmierzamy do tego miejsca? Kiedy siedzimy i patrzymy jak wszystko… się robi?
Bardzo możliwe, że część ludzi właśnie tak będzie robić. Ale z drugiej strony same Netflixy tego świata spowodowały, że ludzie osiedli i mają codziennie dzień świstaka. To jak żyjemy zaczyna czasem tak wyglądać. Nie szukamy nowych bodźców, aktywności. Wystarczy nam, że po pracy zrobimy zakupy i obejrzymy bez emocji dwa odcinki serialu, w weekend to nawet cztery i 12 sezonów jakoś zleci.
Wracając trochę do technologii i tego, czym się zajmujesz. Czy uważasz, że edukacja nadal ma sens? Czy jesteśmy w stanie jeszcze jakoś podciągnąć te osoby, które nie nadążają za technologią? Mam wrażenie, że dzisiaj albo czekamy z rozwojem na innych, albo pogłębiamy dziurę.
Niestety tak jak wszystko dzisiaj, trzeba to naprawiać w biegu. Ale trzeba to robić, a nie o tym mówić. Ostatnio rozmawiałam ze znajomą badaczką, która chwaliła się fenomenalnym projektem o wymiarze ponadrueopejskim, właśnie edukacyjnym. Pytam więc, jak im idzie. Usłyszałam, że to były dwa lata badań, zaangażowanie dwóch uczelni, praca 10 osób… To dla mnie żaden projekt. Trzeba działać tu i teraz.
Zrobiliśmy niedawno ebooka. 45 stron instruktażu podstawowego korzystania z ChatuGPT i jego możliwości. Sprzedawaliśmy go na Instagramie i celowałam w wynik w okolicach 5000 egzemplarzy. To byłby sukces. W tej chwili mamy sprzedanych ok. 200 tys. Sięgały po to kobiety między 25. a 45. rokiem życia, czyli przedziału całego środkowego życia i to dobrze, bo to kobiety często napędzają działania całych rodzin. W ogóle uważam, że Instagram jako narzędzie edukacyjne sprawdza się nadal o wiele lepiej, niż TikTok, który bardziej uzależnia, niż faktycznie coś przekazuje.
Czy uważasz, że niektóre rozwiązania nowych technologii są robione na siłę? Takim koronnym przykładem jest dla mnie zawsze wirtualna rzeczywistość. Temat tłucze się od lat, a komercyjnie ludzie nie chcą z niego korzystać.
To jest bardzo ciekawy wątek, bo możemy zadać pytanie – czy innowacje są nam potrzebne? Niedawno brałam udział w debacie właśnie w tym temacie. Wirtualna rzeczywistość zaczęła zdobywać zwolenników w pandemii. Adresowała potrzebę jakiejkolwiek formy bliskości. Są obszary, gdzie wirtualna rzeczywistość się obroni. Jak edukacja czy historia. Światowe konflikty powodują, że Dolinę Królów będzie można obejrzeć tylko w formie wirtualnej.
Mimo wszystko ta potrzeba fizycznej bliskości jest w nas cały czas silna. Widać to po spadku popularności kursów online. Organizowane przeze mnie konferencje też pokazują, że nie śpieszy nam się do wirtualnej rzeczywistości.
Czytaj też: Sztuczna inteligencja będzie nam pomagać i zastąpi nas w pracy. Nie kupuję tej utopijnej wizji
Ciekawi mnie jedna rzecz, przed laty pracowałaś w reklamie. Czy dysponując takimi narzędziami jak dzisiaj byłoby łatwiej stworzyć takie reklamy jak Plus z kabaretem Mumio lub pierwsze reklamy Heyah?
Dzisiaj faktycznie łatwiej jest robić pewne rzeczy, ale średniej jakości. Wierzę w taką zwyczajną ludzką kreatywność, a artysta po przejściach jest na ogół bardziej twórczy. Natomiast jeśli spojrzymy na branżę reklamową, czym różni się osoba przygotowująca nowe logo lub wizualizację od tego, co robi Midjourney? Uruchamiany Internet i szukamy inspiracji, na których w pewnym sensie się wzorujemy. Sztuczna inteligencja robi dokładnie to samo, tylko szybciej. W obu przypadkach zostaną w pewnym momencie stworzone kreacje wybitne, ale czy z czasem to nadal człowiek będzie ustalać kanon kreatywności, czy będzie to robić AI?
Zastanawiam się, czy możemy jeszcze poruszyć jakiś temat. Nie chciałem, żeby to był klasyczny wywiad według schematu, tylko bardziej wymiana poglądów…
Jest jeden wątek, który warto podkreślić. Jest to nie tyle reforma, co rewizja systemu edukacji. Musimy kształcić ludzi, którzy będą w stanie sprostać światu. Wiadomo, że najważniejsza jest matematyka. Ale obecnie dzielimy dzieci na dwie grupy – te, które naturalnie rozumieją matematykę i dobrze sobie z nią radzą i te, którym tak łatwo to nie przychodzi. Ta druga grupa jest za to piętnowana.
Brakuje nam umiejętności praktycznych.
Tak, nie wiemy jak stosować wiedzę. Nie umiemy przesłuchać 1,5 godzinnego wykładu i przygotować z niego skrótu najważniejszych informacji. Ale umiemy nauczyć się go na pamięć.
Pamiętajmy też o tym, że dzisiaj musimy edukować nie tylko młode osoby, ale też starsze.
Ciekawe jest to, że w naszej części Europy mamy kult młodości. W 2016 roku byłam w Stanach zjednoczonych na mentoringowym programie dla kobiet liderek z krajów rozwijających się. Naszą mentorką była kobieta, która miała bodajże 70 lat, która pracowała doradczo w dwóch startupach mediowych, w które sama inwestowała. Współpracowałyśmy tam z kobietami po 45. roku życia. U nas są to głównie kobiety poniżej tego wieku. Wydaje się nam, że 45-letnia kobieta powinna pielić grządki na działce i mieć już wykupione miejsce na cmentarzu.
W przypadku nieco starszych osób otoczenie trochę ich przymusza do dalszej edukacji….
Przykład mojej mamusi, która stosunkowo od niedawna korzysta ze smartfonu, bo nie miała wyjścia. O klasyczny telefon coraz trudniej, ale też dzięki temu ma kontakt z koleżankami.
W Polsce brakuje też kultury budowania wsparcia społecznego. Na Zachodzie są projekty juniorsko-seniorskie. Łączenie młodych ze starymi i budowanie wspólnych projektów. Trzeba tylko przebić się do osób starszych i próbować je aktywizować. Co nie zawsze jest prostym zadaniem.