Rynek telewizorów słabnie, nie tylko w Polsce. Dlaczego?
Na twarde dane o sprzedaży telewizorów w 2023 roku przyjdzie nam jeszcze chwilę poczekać (przypuszczalnie do końca stycznia lub początku lutego 2024). Natomiast już teraz pewne jest, że w Polsce wolumen sprzedaży nie osiągnie poziomu 2 milionów sztuk – to pierwszy taki przypadek od wielu lat. Spadek na poziomie 20% rok do roku dla całej branży wydaje się nieunikniony i nawet ostatnie promocje przed świętami tego nie naprawią. Według analityków z TrendForce, globalnie rynek telewizorów spadnie o ponad 2%. Inni analitycy wieszczą nawet o 4-procentowe spadki. Warto tu zaznaczyć, że największe spadki dotkną koreańskich producentów, a paradoksalnie to producenci z Chin mogą zanotować wzrosty sprzedaży. Niekwestionowanym liderem rynku telewizorów (w Polsce, jak i globalnie) pozostaje nadal Samsung.
W obliczu inflacji ceny telewizorów nie rosną, w przeciwieństwie do wielu innych dóbr. W zestawieniu z pozostałą elektroniką użytkową widać, że ceny telewizorów stają się coraz bardziej atrakcyjne. Pojawia się więc naturalnie pytanie: dlaczego w takim razie sprzedaż spada? Odpowiedzi dostarcza pandemia koronawirusa. W 2020 roku odnotowano sprzedaż telewizorów na wyjątkowo wysokim poziomie (zwłaszcza w pierwszych miesiącach, w trakcie lockdownu). Wszyscy siłą rzeczy chcieliśmy mieć prywatne kino w domu. Wiele osób, które wcześniej w ogóle nie miały telewizora, pod wpływem pandemii na taki sprzęt się decydowały.
Ale dlaczego właśnie w Polsce rynek boryka się obecnie z aż tak dużymi spadkami sprzedaży? Wcale nie chodzi o to, że Polacy nie chcą już więcej telewizorów. Po prostu w mijającym roku skala remontów i robót wykończeniowych w mieszkaniach była dużo mniejsza. Z zakupem telewizora można się wstrzymać, ale bez pralki czy łóżka nie będzie już tak łatwo na co dzień egzystować. Przeprowadzona w międzyczasie migracja telewizji publicznej na standard DVB-T2, nawet jeśli w jakimś stopniu wpłynęła na sprzedaż, nie przekłada się mocno na statystyki (wszak mowa zazwyczaj o najtańszych produktach).
Jakich chcemy telewizorów? Na pewno mają być większe i lepsze
Coraz częściej konsumenci decydują się na telewizory o przekątnych 75″ i większych. Wzrasta też częstotliwość zakupów z półki średniej-wyższej oraz premium. Tak jak w przypadku rynku motoryzacyjnego, na zakup nowego telewizora decydują się osoby bardziej majętne. Zakup budżetowy pojawia się w sytuacji, w której zachodzi potrzeba wymiany wymiany modelu na nowszy. Mijający rok przyniósł nam naprawdę duże telewizory, a samo zjawisko wzrostu przekątnych w ofertach producentów przybiera na skali.
W ofercie TCL mamy już trzy modele 98″, w tym jeden kosztujący 9 999 zł. Moja rada: nie róbcie sobie tego. Kupcie mniejszy (np. 88-calowy C845 lub postawcie na wyższy model). Z kolei Samsung dla masowego klienta oferuje jeden taki ekran (model Q80C), podobnie Sony (model X90L). Hisense podbija stawkę, proponując w segmencie konsumenckim magiczne 100″. Tymczasem Gama modeli o przekątnych 75, 77 ,83 i 85 cali jest znacznie szersza i co istotne z punktu widzenia konsumenta – tu zakup sprzętu w przedziale od 5 do 10 tys. zł nie stanowi żadnego problemu.
Przetasowania i nieoczekiwane powroty
Od prawie dwóch dekad rynkiem telewizorów włada Samsung i na razie nic nie wskazuje na to, aby ktoś go z tego tronu zrzucił. Koreański producent aktywnie walczy o swoje rynkowe udziały. Nie da się jednak nie zauważyć ofensywy marek Hisense oraz TCL. Chińscy producenci walczą i zgarniają coraz większe udziały w rynku, a każdy z nich robi to na swój sposób. Trzeba przede wszystkim przyznać, że portfolio telewizorów Hisense i TCL na 2023 rok jest naprawdę przyzwoite. Mamy tam już nie tylko budżetowe modele, ale też bardziej zaawansowane technicznie produkty, które coraz śmielej da się rekomendować ze względu na jakość. Co do długofalowej strategii obu marek nadal można mieć jednak sporo pytań i niewiele odpowiedzi.
Wydaje mi się, że mijający rok to również symboliczny zmierzch dla telewizorowych “firm – krzaków”. Większość z mniej rozpoznawalnych brandów jeszcze próbuje działać na rynku budżetowym, natomiast nie jest on na tyle lukratywny, aby móc się stabilnie rozwijać. Sharp, czyli japońska legenda, skutecznie ucieka spod topora, przy okazji uciekając z segmentu telewizorów wyłącznie budżetowych. W połączeniu z szeroką gamą innych produktów jest szansa, że te 110 lat historii marki nie zostanie zaprzepaszczone. Podobnie (aczkolwiek nieco inaczej) sytuacja wygląda z telewizorami Panasonic. W ostatnich latach producent miał tylko jeden flagowy model (najpierw LCD, później OLED). Ekran był co prawda wielokrotnie chwalony przez technologicznych purystów, ale to zdecydowanie za mało. Rezygnacja z własnej fabryki na rzecz outsourcingu, walka o utrzymanie pozycji na rynku niemieckim, otwarcie się na system Google, a także wejście w świat MiniLED sprawiło, że Panasonic ma w końcu szansę powrócić na salony.
Stabilnie wygląda za to sytuacja Sony i Philipsa. To gracze, ze swoim kawałkiem tortu i niezmiennie rewelacyjnymi produktami. W przypadku Sony wysoka półka to modele, które potrafią zachwycić. Z kolei Philips ma mocne propozycje niemal w każdym budżecie, a dodatkowo swój własny język designu, no i słynny Ambilight. Takie telewizory, jak Sony A95L, X95L, X90L, X85L oraz Philips The One, OLED 818, OLED 908 to sprzęty, które nie zawodzą i pozostają w czołówce moich rekomendacji. Brakuje tu kogoś? Koreańskie LG ma kilka produktów, które same się obronią np. (C3 i G3), natomiast ciężko cokolwiek powiedzieć o reszcie gamy i rynkowej obecności producenta. Dziś LG Display, czyli dostawca matryc, odgrywa ważniejszą rynkowo rolę, niż samo LG Electronic jako sprzedawca telewizorów. Jestem bardzo ciekaw czy coś w 2024 roku się w tej materii zmieni. Ciekawostka na koniec: w dwa lata Samsung stał się istotnym graczem w telewizorach OLED, choć przez długi czas zniechęcał klientów do tej technologii.
Czytaj też: TCL pokazuje wielkie telewizory. Tanie 98 cali już wkrótce w twoim domu?
Lepiej, więcej, ale co dalej z rynkiem telewizorów?
Moim zdaniem, tegoroczne modele telewizorów nie są szczególnie seksowne. Najbardziej ucieszył mnie 77-calowy QD-OLED Samsunga S90C i S95C oraz duże ekrany. Wrażenie wywarły swoją jasnością MiniLED-y Hisense U8 oraz TCL C845. Jak wspomniałem wcześniej, godne rekomendacji są też telewizory Sony i Philipsa. Jednak generalnie to ewolucja, ewolucja i jeszcze raz ewolucja. I wszystko wskazuje na to, że w 2024 roku będzie podobnie. Nowe telewizory zwłaszcza te ze średniej wyższej półki są coraz lepsze, coraz większe, a jednocześnie ich cena nie rośnie i to jest dobra wiadomość. Co przyniesie kolejne 12 miesięcy? Dla mnie największą zagadkę stanowią decyzje związane ze Smart TV, a także to, jak każdy z producentów poradzi sobie z rynkową sytuacją. Wszak prognozy rynkowe nie zwiastują jakiegoś większego odbicia.