Dlaczego monitor 4K o przekątnej 32 cale?
W dobie wydajnych kart graficznych i technologii pokroju DLSS oraz FSR, granie w 4K nie wymaga już najlepszego sprzętu z najlepszych. Poza niektórymi wyjątkami, nawet pecet ze średniej półki poradzi sobie z tą rozdzielczością, więc tak oto powoli wychodzimy z ery wszechobecnych monitorów Full HD o wielkości 19-23 cali i wchodzimy w znacznie bardziej zaawansowany rejon modeli, które mimo znacznie większej matrycy, nie tracą na jakości. Dlaczego akurat 32 cale i rozdzielczość 4K? Akurat to moje osobiste przeświadczenie, które w ciągu ostatnich lat i premier mnóstwa monitorów, utarło mi się w głowie, jako wręcz złoty środek dla “typowego Kowalskiego”.
Odpowiedź na to jest jednak prosta. Kiedy porównamy ze sobą monitory różnej wielkości i o tych samych rozdzielczościach, to dostrzeżemy, że im monitor jest większy, tym jakość spada. Jest to związane z drastycznym spadkiem pikseli na cal, dlatego np. jakość monitora 4K o wielkości ~41 cali będzie odpowiadała jakości monitora Full HD o przekątnej ekranu rzędu 23 cali (oczywiście z założeniem tych samych proporcji). Wybierając 32-calowy monitor 4K, zapewniamy już sobie gęstość pikseli rzędu 137,6 na cal, a więc o ponad 40 pikseli więcej względem wspomnianego przykładu z monitorem Full HD. Otrzymujemy tym samym nie tylko znacznie większy ekran, ale też zauważalnie wyższą jakość, która rozmywa się z każdym kolejnym “dodanym calem”, niszcząc tym samym wyższą jakość w grach.
Monitor BenQ EX3210U, czyli elastyczny wybór nie tylko dla graczy
Nasze zestawienie zacznijmy od monitora BenQ Mobiuz EX3210U, a więc modelu, który przykuwa wzrok samą swoją obudową. O ile przednie ramki zostały (słusznie zresztą) wykończone ciemnym kolorem, tak obudowa i cała podstawka doczekały się biało-szaro-czerwonego wykończenia, a nawet podświetlenia na tyle w formie czterech wstawek LED. Firma BenQ nie zrobiła jednak tego monitora na pokaz, wrzucając w niego efektywny, ale niepraktyczny design. Wręcz przeciwnie, bo choć kieruje ten model do graczy, to postarała się o dedykowany pilot do ustawiania najważniejszych funkcji oraz wbudowany system audio… i to nie byle jaki, bo dwa 2-watowe głośniki w towarzystwie 5-watowego woofera, które to uzupełnia wbudowany mikrofon z redukcją szumów.
Czytaj też: Najciekawsze monitory biurowe w cenie 500 PLN. Nasze TOP3
Jednak to monitor, a nie centrum rozrywki, więc wróćmy do jego “ekranowych możliwości”. Te bowiem imponują, jak na model za 3499 złotych, bo zastosowana matowa matryca LED IPS o rozdzielczości UHD 4K o proporcjach 16:9 według producenta cechuje się szczytową jasnością 600 nitów, 144-Hz odświeżaniem i czasem reakcji MPRT (Moving Picture Response Time) na poziomie 1 ms. Ma pokrywać przestrzeń barw Adobe RGB w 99% i DCI-P3 w 98%, a do tego spełniać wymagania standardu HDR 600, co potwierdza stosowny certyfikat.
Monitor BenQ EX3210U można albo zamontować na ramieniu (VESA 100 x 100), albo pozostawić na zaawansowanej podstawie, umożliwiającej regulację w każdym najważniejszym kierunku. Na tyle znajdziecie z kolei bogaty zestaw złącz, bo dwa HDMI 2.1, jeden DisplayPort 1.4, jedno wyjście słuchawkowe, 4xUSB-A 3.2 Gen. jedno wejściowe USB-B 3.2 oraz oczywiście złącze zasilania. Podsumowując więc, BenQ EX3210U wypada naprawdę solidnie, jako monitor 4K dla graczy bez dedykowanych głośników, a nawet mikrofonu. Zwłaszcza że oferuje również wsparcie FreeSync Premium Pro oraz dba o nasze oczy za sprawą stosownych funkcji.
Monitor Corsair XENEON 32UHD144-A 4K przejmuję potęgę nanocząśtek
Przy monitorze Corsair XENEON 32UHD144-A 4K robi się już bardziej egzotycznie, bo z jednej strony producent zachwala swoje dzieło, a z drugiej jego specyfikacja rzeczywiście robi wrażenie. Oczywiście nadal mamy do czynienia z 32-calowym wyświetlaczem 4K, ale na tym podobieństwa się nie kończą, bo mamy tutaj też obecną matrycę IPS (producent reklamuje ją jako Fast IPS), 144-Hz odświeżanie, MPTR na poziomie 1 ms, dokładnie ten sam poziom certyfikatu DisplayHDR 600, ale już jasność niższą o 200 nitów (rzędu 400 nitów), choć z drugiej strony użytkownicy mogą liczyć na 100% pokrycie palety sRGB i Adobe RGB.
Czytaj też: Najciekawsze monitory gamingowe 27 cali. Wybieramy trzy modele
Na tym jednak wyjątkowość tego modelu się nie kończy, bo do obsługi FreeSync Premium dołączyła też obsługa Adaptive-Sync, a zestaw portów wzbogacają dwa USB-C obok dwóch HDMI 2.1 i dwóch USB-A 3.2 Gen 1, z czego jedno USB-C obsługuje przesyłanie sygnału wideo (DisplayPort). WIsienką na torcie jest jednak technologia Quantum dot, czyli (w skrócie) specjalna folia z nanocząsteczkami o różnych rozmiarach, która znajduje się wewnątrz monitora (między matrycą a podświetleniem). Nanocząsteczki te są pobudzane przez światło niebieskie z podświetlenia LED i przekształcają je w światło o szerszej gamie kolorów, które jest następnie przepuszczane przez matrycę IPS, przekładając się na wyższą jasność i zakres kolorów.
Model ten stoi na bardzo prostej, tradycyjnej wręcz podstawce, która sprawia wrażenie, jakby została wycięta w pewnej części z uchwytu ramion do monitorów, co nie tylko ma swój urok, ale też umożliwia nieco okazalszą regulację monitora na biurku. Cena? 3899 złotych.
Monitor MSI MAG 323UPF
Mieliśmy już do czynienia z dwoma monitorami wyposażonymi w matrycę IPS, więc czas na coś specjalnego, bo panel Rapid IPS, którego to MSI zachwala wręcz, podkreślając, że jego opóźnienie wynosi 1 ms. Jednak nie dajcie się zwieść, że to te samo opóźnienie, co we wcześniejszych monitorach, bo w tym dokładnie monitorze MSI opóźnienie to nie MPRT, a GtG (Grey to Grey). Podczas gdy MPRT mierzy czas potrzebny na pojawienie się poruszającego się obiektu na ekranie bez rozmazania, GtG mierzy czas potrzebny pikselowi na zmianę z jednego odcienia szarości na inny. Jest to zazwyczaj najszybszy czas reakcji (w porównaniu do MPRT), ale nie uwzględnia on rozmycia ruchu, które występuje, gdy obiekt porusza się po ekranie. Innymi więc słowy, sięgając po MSI MAG 323UPF z tego trio, możecie być pewni, że dostaniecie “najszybszy monitor”.
Jednak kwestia GtG to tylko wierzchołek góry lodowej, bo w przeciwieństwie do wspomnianych modeli, MSI MAG 323UPF może pochwalić się odświeżaniem rzędu nie 144, a 160 Hz, czyli nieco wyższym, ale jak wiedzą gracze np. CS:GO 2, czasem to “małe nieco” jest w stanie zaważyć na wyniku całej rozgrywki. W tym modelu możecie też liczyć na podbitą jasność względem standardowych 400 nitów, bo do 440 nitów (szczyt dla trybu HDR wynosi 600 nitów) oraz fenomenalnie prezentujące się odwzorowanie barw, bo MSI pochwaliło się nie tylko 125,7% wynikiem pokrycia sRGB, ale też 93,6% Adobe RGB oraz 95% DCI-P3, a wisienką na torcie jest w tym standard DisplayHDR 600, gwarantujący cienie i oświetlenie jeszcze wyższej jakości.
MSI MAG 323UPF zapewnia też bogaty zestaw portów, bo dwa HDMI 2.1, DisplayPort 1.4a, USB-C ze wsparciem trybu DisplyPort i aż trzy porty USB-A, do których uzyskujemy dostęp po wpięciu monitora do komputera za pośrednictwem przewodu USB-B. Firma postarała się również o certyfikację TUV co do technologii przeciwdziałajacej migotaniu matrycy i zbytniej emisji światła niebieskiego, obsługę Free-Sync Premium Pro oraz szereg funkcji z myślą o graczach, które to kryją sie w aplikacji Gaming Intelligence i bezpośrednio w oprogramowaniu układowym samego monitora. Mowa o Night Vision do wykrywania wrogów skrytych w cieniu, inteligentnym celowniku, lunecie Optix Scope i wyjątkowym przełączniku KVM, który sprawia, że wasze stanowisko ze sprzętami MSI nabiera nowego sensu. Innymi słowy, jeśli zależy wam na najlepszym monitorze do grania w 4K, to właśnie ten model za 3899 zł sprawia wrażenie najlepszego wyboru.