Z perspektywy czasu wiemy, iż chodzi o planetoidę pozostającą w rezonansie orbitalnym z drugą planetą od Słońca. Z tego względu zdaniem części naukowców można mówić o tzw. kwaziksiężycu, czyli takim który nie jest powiązany grawitacyjnie z danym obiektem, ale pozostaje przez pewien czas w jego okolicach ze względu na to, iż oba te ciała krążą wokół innego.
Czytaj też: Brakujący składnik wreszcie odnaleziony. Co skrywają chmury na Wenus?
W przypadku 2002 VE 68 i Wenus tym wspólnym gospodarzem jest rzecz jasna Słońce. Ziemia także posiada kwaziksiężyce, a zapewne najbardziej znanym jest Kamoʻoalewa, czyli planetoida zidentyfikowana w 2016 roku. Wróćmy jednak do głównej bohaterki tego wpisu. 2002 VE 68, wykryta w listopadzie 2002 roku, padła łupem naukowców związanych z programem LONEOS, którego celem jest poszukiwanie planetoid i komet stwarzających potencjalne zagrożenie dla Ziemi.
Bardzo nietypowa orbita 2002 VE 68 szybko zwróciła uwagę astronomów. Jako że Wenus nie posiada ani jednego księzyca, to stawia ją to u boku Merkurego w gronie jedynych planet Układy Słonecznego, które nie mają naturalnych satelitów. Kwaziksiężyce można jednak nazwać księżycami tymczasowymi, choć pod względem grawitacyjnym nie zasługują one na takie miano.
Orbita 2002 VE 68 wokół Słońca jest krótsza od ziemskiej, ale zarazem niemal identyczna jak wenusjańska. Wynosi bowiem około 225 dni, co oznacza, iż zarówno planetoida jak i planeta, o których mowa, poruszają się w prawie takim samym tempie. Z czasem badacze oszacowali, że ścieżka orbitalna, jaką obecnie zajmuje 2002 VE 68 towarzyszy jej od około siedmiu tysięcy lat. Taka sytuacja powinna utrzymać się przez kolejnych pięćset lat.
Obiekt nazwany 2002 VE 68, który został zaobserwowany niedaleko Wenus, okazał się tzw. kwaziksiężycem pozostającym w rezonansie orbitalnym z tą planetą
W myśl jednej z teorii mogła to być planetoida bliska Ziemi, która około 7000 lat temu została wyrzucona z ówczesnej orbity i trafiła na tę obecną. Co ciekawe, na funkcjonowanie tego zadziwiającego obiektu ma wpływ nie tylko Wenus, ale również nasza planeta. Na tym lista się nie kończy, gdyż astronomowie wymieniają na niej także Srebrny Glob i Merkurego.
Czytaj też: Księżyc się kurczy! Zaskakujące ustalenia naukowców podważają bezpieczeństwo przyszłych misji
Na szczęście scenariusz, w którym dochodzi do uderzenia 2002 VE 68 w Ziemię jest bardzo nieprawdopodobny. Szanse na jego realizację w ciągu kolejnych 10 000 lat są znikome, choć przewidywane są spotkania na dystansie niecałych 600 tysięcy kilometrów. To sporo, nawet jak na kosmiczną skalę, gdyż mowa o odległości znacznie większej od dzielącej naszą planetę i Księżyc. Srebrny Glob jest bowiem oddalony od Ziemi o 384 400 kilometrów.