Przyjęty przez Unię Europejską “Akt o rynkach cyfrowych” (Digital Markets Act – DMA) ma na celu wprowadzenie rozwiązań zapewniających równe warunki działania wszystkich firm cyfrowych bez względu na ich wielkość. W efekcie pojawi się lepsza konkurencja i większy wybór dla użytkowników. Ma także zapewnić brak praktyk monopolistycznych.
Apple musi się zmienić, aby działać w Unii
Co na temat DMA myśli samo Apple? Ogólnie mówiąc – nie jest tym zachwycone, a Tim Cook spotkał się niedawno z szefem komisji odpowiedzialnej za badanie praktyk monopolistycznych, aby przedyskutować zasady działania App Store. I choć firma z Cupertino sarka, że Akt zaszkodzi bezpieczeństwu i innowacyjności, nawet Apple nie może walczyć z całą Unią Europejską. Użytkownicy muszą mieć wybór, dlatego w przepisach DMA znajdują się zapisy, mówiące między innymi o tym, że każdy ma prawo pobierać aplikacje ze sklepów firm trzecich, a nie tylko od producenta, ma mieć także dostęp do wyboru w płatnościach.
Oba punkty zabolą giganta rynku, który praktycznie zmonopolizował rynek aplikacji na iOS i macOS, a za wszelkie transakcje za pomocą swojego systemu płatności w App Store pobiera 30% prowizji. Do tego dochodzi jeszcze przepis mówiący o “otwartości komunikatorów”, czyli w praktyce oznacza to, że iMessage musi zezwalać na interakcje z innymi platformami, jak Telegram czy WhatsApp. Apple już zabezpieczyło się przed kilkoma nowymi regulacjami – przykładem port USB C w ostatnich iPhone’ach, którego obecność była wymagana przez DMA.
Czytaj też: Apple zdetronizował Samsunga? Nie na długo, bo Koreańczycy właśnie sięgają po asa w rękawie
W związku z wszystkimi powyższymi regulacjami Apple szykuje dwie wersje App Store. Jeden przeznaczony będzie dla obywateli Unii Europejskiej i ma spełniać wszystkie wymogi stawiane przez “Akt o rynkach cyfrowych”, drugi z kolei to ten, który funkcjonuje obecnie. Z niego korzystać będą wszyscy mieszkańcy krajów poza UE. Czy coś się zmieni? Z pewnością – jeśli regulacje DMA wejdą płynnie w życie, być może Komisja Europejska zadecyduje o wprowadzeniu podobnych rozwiązań na innych obszarach, co może zaboleć duże firmy, jak Google czy Microsoft.