Apple w swojej historii miał niejednokrotnie historie, w których jego produkt w momencie premiery był oceniany na zbyt drogi. Najsłynniejszym przypadkiem jest oczywiście krytyka ówczesnego szefa Microsoftu, Steve’a Ballmera, który powiedział, że nie ma szans, by iPhone zdobył znaczącą część rynku przy cenie 500$. Jak ostatecznie potoczyła się ta historia, wiemy wszyscy.
Apple Vision Pro wzbudza jednak o wiele więcej niepokojów. Jeszcze kilka miesięcy temu Sebastian pisał, że by kupić Apple Vision Pro, trzeba się będzie nagimnastykować. Do tego zewsząd docierają informacje, że w tym roku nie powstanie milion sztuk gogli, a prędzej od 400 do 600 tysięcy. Takiego zamieszania przy premierze telefonu Apple nie było. Gogle Apple Vision Pro z iPhonem łączy jednak to, że na początku trafią do sprzedaży wyłącznie w Stanach Zjednoczonych. Dzięki informatorom z Apple Store wiemy już, że proces sprzedaży będzie dość unikatowy.
Odcinek serialu czy prezentacja Apple Vision Pro?
Niezawodny Mark Gurman z Bloomberga dotarł do scenariusza sprzedaży, jaki potencjalnym klientom zaprezentują pracownicy sklepów Apple Store w Stanach Zjednoczonych. Wychodzi na to, że wyjątkowo drogi produkt będzie wymagał wyjątkowych technik perswazji. Ma to sens o tyle, że pewna grupa potencjalnych klientów Apple Vision Pro nigdy nie miała przed sobą gogli rozszerzonej czy mieszanej rzeczywistości, szczególnie, jeżeli nie zdarzyło im się wyjść poza ekosystem Apple. Ponadto przy cenie 3500 dolarów na start (mogę obstawiać, że w Polsce sprzęt kosztowałby około 18 tysięcy złotych), nawet przy rozłożeniu na raty, przekonywanie będzie trudniejsze.
Wiemy, że prezentacja możliwości gogli Apple Vision Pro będzie gotowa na premierę w Stanach Zjednoczonych, czyli 2 lutego. Zapisy rozpoczną się już od godziny 8:00 w tamtejszych strefach czasowych. W największych sklepach Apple zaplanował po kilkanaście sztuk gogli dostępnych jednocześnie oraz wydzieloną przestrzeń, w której odbędzie się prezentacja. Proces ma zająć do 25 minut, co Mark Gurman słusznie przyrównał długością do odcinka serialu komediowego. Apple ma jednak nadzieję, że jego produkt nie stanie się powodem do żartów.
Czytaj też: Festiwal hipokryzji? Apple Vision Pro przeczy ideom producenta, ale odpowiada na współczesność
O tym, jak poważnym tematem jest premiera gogli Apple Vision Pro, niech świadczy fakt, że producent zaprosił kilkuset pracowników tamtejszych sklepów bezpośrednio do swojej siedziby w Cupertino w Kalifornii. Tam otrzymali oni szkolenie, którym, poza oficjalnymi materiałami Apple, mają się oni podzielić z resztą pracowników. Ci powinni dostać gogle do zapoznania się z nimi na kilka dni przed właściwą premierą.
Droga do dema Apple Vision Pro jest długa i pełna kalibracji
Wejdźmy zatem do Apple Store i przekonajmy się, co wydarzy się w sklepie. Przed właściwą demonstracją nasza twarz zostanie zeskanowana za pośrednictwem aplikacji, w sposób podobny do konfigurowania Face ID. Dzięki temu pracownicy będą mogli wybrać odpowiednią folię zaciemniającą, poduszkę i rozmiar opaski. Folia, która ochroni przed docieraniem światła, pojawi się w aż 25 konfiguracjach, zaś poduszka stykająca się z naszą głową w dwóch rozmiarach.
Sprawa skomplikuje się dla osób posiadających okulary. Wtedy pracownicy wykonają skan szkieł, który zapewni informację o tym, jakie szkła korekcyjne powinny znaleźć się w headsecie. Aby usprawnić proces, składaniem odpowiednich gogli zajmie się drugi pracownik. Każdy sklep ma otrzymać setki szkieł o różnej charakterystyce.
Nim rozpocznie się właściwa demonstracja, klientom zostaną wytłumaczone zasady poruszania się po świecie gogli Apple. Aby proces przebiegł sprawnie, na iPadzie będzie wyświetlany obraz widziany przez gogle. Dzięki temu sprzedający łatwiej wytłumaczy, jak nawigować po interfejsie z wykorzystaniem wzroku, jakie gesty pozwalają wybrać konkretny program oraz jak używać cyfrowej koronki. Na tym etapie nauczy także, jak dopasować pasek za pomocą pokrętła regulującego jego długość. Wygląd paska może różnić się od tego, który Apple pokazywało na materiałach promocyjnych.
Do tego momentu jeszcze nie założyliście gogli na głowę. Jeżeli jeszcze nie poczuliście się zniechęceni tym procesem, to zapewne nie zrobi wam różnicy moment, w którym po założeniu gogli musicie przejść przez różne procedury kalibrujące, dzięki którym Apple Vision Pro będą śledziły nasze dłonie oraz oczy. Z pomocą kamer gogle zeskanują nasze ręce, a konfiguracja śledzenia oczu będzie polegała na patrzeniu na określone kropki w danym momencie.
Sklepowe demo Apple Vision Pro pokazuje największy brak gogli
Jeszcze tu jesteście? Jeżeli nie wynudziły was procedury przygotowawcze i wasze karty płatnicze w dalszym ciągu są w gotowości, to pracownicy Apple mają dla was wieloskładnikową demonstrację. Najpewniej odbędzie się ona bez przypiętego powerbanka, którego Apple nie chce komunikować zbyt szeroko. Mark Gurman wie jednak, że razem z firmą Belkin Apple przygotował uchwyt, który ma poprawić jego położenie. Nie wiadomo, czy pierwsi klienci w Apple Store zobaczą to akcesorium podczas demonstracji.
Czytaj też: Sprawdziłem HTC Vive XR Elite. Te gogle są zwiastunem przyszłości
Właściwa prezentacja potrwa między 20 a 25 minutami i składa się na nią wiele elementów:
- Użytkownicy zostaną przekierowani do galerii, gdzie zobaczą zdjęcia podobne do tych, jakie mają demonstracyjne wersje telefonów w sklepach Apple. Wśród nich kilka fotografii zrobionych w trybie panoramy.
- Następnie pracownicy Apple’a pokażą nam “zdjęcia przestrzenne” – format zdjęć 3D opracowany na potrzeby gogli Apple Vision Pro, który potrafią zrobić ich dwie kamery. Zobaczymy też “film przestrzenny” z imprezy urodzinowej – takie wideo mogą rejestrować iPhone’y 15 Pro.
- Później przejdziemy do aplikacji użytkowych. Na tym etapie dowiemy się, jak rozmieścić kilka aplikacji w polu widzenia oraz jak przemieszczać się po stronach internetowych w przeglądarce Safari.
- Na samym końcu czeka nas zbiór filmów 3D oraz angażujących doświadczeń. Wśród nich między innymi filmy przedstawiające dzikie zwierzęta, ocean i wydarzenie sportowe. Ponadto zaplanowano scenę chodzenia po linie.
Co prawda Mark Gurman wspomina o aplikacjach od deweloperów zewnętrznych, ale nie mówi konkretnie, o jakich programach mowa. Prawda jest jednak taka, że na ten moment nie ma ani jednego programu, który mógłby zawładnąć wyobraźnią odbiorców. Podczas prezentacji w czerwcu pojawiały się informacje o współpracy z między innymi Disneyem oraz wyświetlanie obrazu z gier, ale nie było tam nic, co mogłoby skierować ku goglom przeciętnego posiadacza smartfonów czy komputerów Apple.
Proces zakupu jest mocno spersonalizowany i Apple nie sprzeda nam tych gogli bez uzyskania odpowiedniej wiedzy o nas samych. Takie rozwiązanie może przyczynić się do wygenerowania poczucia ekskluzywności, nawet jeśli wysoką cenę gogli rozbijemy na raty (w Stanach Zjednoczonych będzie taka opcja). Czy jednak poczucie “amazingu” wystarczy, by sprzedać drogi i wielu osobom niepotrzebny sprzęt? Przekonamy się w najbliższych tygodniach.