Chyba nikogo nie trzeba już przekonywać, że Microsoft pokłada w generatywnej sztucznej inteligencji wielkie nadzieje, a rozwijany przez firmę Copilot (bazujący notabene na modelu językowym GPT od OpenAI) zostanie możliwie mocno powiązany z działaniem systemu Windows 11. Niedawno sam pisałem o przełomie w postaci nowego klawisza na klawiaturze przeznaczonego do aktywacji tej funkcji (notabene to jedna z największych zmian w ostatnich 30 latach w pecetowych klawiaturach). Wszystko wskazuje na to, że to nadal za mało, a koncern z Redmond planuje jeszcze głębiej wepchnąć użytkownikom do gardeł swojego inteligentnego asystenta.
Użytkownicy biorący udział w programie Windows Insider otrzymują nieco wcześniej testowe wersje systemu Windows 11 i mają okazję poznać ewentualne zamiary producenta. To właśnie dzięki nim dowiadujemy się, że w Windows 11 Insider Preview Build 23615 znalazła się funkcja domyślnie włączająca Copilota wraz z uruchomieniem systemu operacyjnego. Tak, dobrze czytacie: nikt nie pyta nas o zdanie i już na starcie Copilot automatycznie pojawi się samoistnie niczym kiedyś mityczny spinacz w Microsoft Office (podejrzewam, że “gimby nie znajo”). Nie powiem, żebym był takim działaniem zachwycony. Całe szczęście, że nadal będzie można go samodzielnie wyłączyć z poziomu Ustawień w sekcji Personalizacja.
Copilot w Windows 11 już na starcie, ale nie wiem czy to się ludziom spodoba
Po ostatnich odważnych ruchach w kontekście funkcji Copilot, na Microsoft wylała się fala krytyki związana z intruzywnym wrzucaniem sztucznej inteligencji w każdą możliwą usługę oraz aplikację. Przykładów nie trzeba szukać daleko, bo narzędzia tego typu pojawiają się nawet w takich programach jak Paint czy Notatnik. Gdyby tego było mało, AI pojawi się zapewne w systemowym Eksploratorze. Nie wydaje mi się, żeby większość z nas z chęcią oddała kontrolę nad swoim domowym pecetem. Owszem, to ma być wyłącznie asystent, ale w tej materii bardzo łatwo jest przekroczyć granicę.
Czytaj też: Taką funkcję w Windows 11 najbardziej bym chciał zobaczyć. Tak się składa, że już nad nią pracują
Zbyt entuzjastyczne podejście może się koncernowi odbić czkawką, szczególnie w kontekście dyskusyjnej skuteczności tego rozwiązania. Wielokrotnie pisałem już o swoich wątpliwościach dotyczących rzeczywistej użyteczności asystentów AI w codziennym użytkowaniu. Do znudzenia przypominam o jednej z największych bolączek, z jaką do tej pory borykają się wszystkie narzędzia – halucynacjami. Odnoszę wrażenie, że większość rynku stara się robić dobrą minę do złej gry, jednocześnie oczekując, że temat z czasem sam się rozwiąże. Żebyśmy tylko nie obudzili się za jakiś czas z przysłowiową ręką w nocniku.