Mieć ciastko i zjeść ciastko. Tak zachowują się dziś medialni giganci. Wyższe ceny, niższa jakość (także „contentowa”) i jeszcze próba zarabiania na reklamach. To ślepa uliczka, a raczej prezent po części do monopolizacji rynku przez Netflix (który lepszy nie jest, ale o tym za chwile) i powrotu do starego ładu gdzie rządziło kino, a później były płyty (dziś zastąpione przez transakcyjne VOD od Apple’a), a na koniec VOD, które jest traktowane jak kablówka. Pazerność, podążanie ślepo za trendami, brak długoterminowej strategii i brak chęci do łączenia i korzystania z synergii – zaprowadziła wytwórnie filmowe do miejsca, w którym jesteśmy dzisiaj.
O kwestiach treści, bałaganu z dostępem do treści, czy też na przykład cięciu kosztów na dubbingach, lektorach, dodatkowych materiałach w tym artykule nie będzie. To temat na oddzielną publikację lub szereg publikacji. Dziś o tym co mnie najbardziej trafia, czyli jakość dźwięku i obrazu i postępująca w tym zakresie degradacja.
Czytaj też: Czy oglądanie Sejmu może zepsuć telewizor? Fakty i mity o wypalaniu ekranu
Euro 2024 – farsa, mająca podkreślić kondycję niemieckiej gospodarki?
U naszych zachodnich sąsiadów źle się dzieje. I niekoniecznie są to słowa wypowiadane jedynie w zabarykadowanych mediach, przez osoby krytycznie nastawione do Niemiec, czy to ze względu na historyczne zaszłości, czy też politykę imigracyjną. Po prostu niemiecka gospodarka jest osłabiona. Niemiecka motoryzacja nie potrafi sobie poradzić z elektryfikacją i działaniami chińskich producentów, czy też Tesli. Generalnie bolączek jest wiele, co gorsza odbijają się one także na naszym rynku z racji tego, że Niemcy są dla nas kluczowym partnerem handlowym. Gospodarkę i politykę zostawmy, zajmijmy się sportem. Wszak to kolejna dziedzina, w której mamy 38 milionów ekspertów.
Już w czerwcu będziemy świadkami Euro 2024 (wciąż nie wiadomo czy z polską reprezentacją). Po eksperymencie rozgrywania imprezy na całym kontynencie w 2021 roku (Euro 2020), czas na wydarzenie w Niemczech. Impreza odbywa się na obiektach, które powstały na Mistrzostwa Świata 2006 roku, czyli 18 lat temu. Co zdecydowanie jest plusem organizacyjnym.
Euro 2024 podobnie jak inne duże ostatnie imprezy piłkarskie transmitowane będzie w Polsce w TVP (o ile ta nie zostanie zlikwidowana). Wydaje się, że mimo zmiany władzy, strategii i tak powinniśmy liczyć na szerokie pokrycie wydarzenia. Dostępność wszystkich meczów w kanałach otwartych, w internecie i aplikacjach. Co więcej, w pierwszych dniach grudnia zapowiedziano uruchomienie na czas tej imprezy kanału TVP 4K. Podobnie jak to miało miejsce przy MŚ 2022, Euro 2020 (2021) i MŚ 2018. U naszych zachodnich sąsiadów Euro 2024 będzie dostępne w kanale 4K w płatnej ofercie Magenta TV (czyli Deutsche Telekom, odpowiednika T-Mobile w Polsce).
Czytaj też: Jaki telewizor wybrać? Oto najlepsze 55-calowe modele
W oficjalnych zapowiedziach mamy więc transmisje w 4K, uruchamianie takowych kanałów. Sęk w tym, że gdy zagłębimy się w szczegóły techniczne, to już to 4K znika. Według najnowszych informacji, potwierdzonych właśnie przez rzecznika Deutsche Telekom – Euro 2024 realizowane będzie w rozdzielczości FullHD z wykorzystaniem technologii HDR, a następnie upscalowane do 4K. Czyli poniekąd cofamy się o 12 lat! Bowiem w 2016 roku wybrane spotkania Euro 2016 we Francji były realizowane i częściowo transmitowane w 4K w wybranych krajach, a Mundial w Brazylii w 2014 roku również był w całości realizowany w 4K (na sprzęcie Sony), a transmitowany eksperymentalnie w takiej rozdzielczości. Ostatnia duża impreza piłkarska realizowana wyłącznie w FullHD to Euro 2012 rozgrywane w Polsce i na Ukrainie 12 lat temu. Owszem tu mamy mieć HDR i zapewne szerszą paletę barw. Dzięki nowym technikom upscalingu ten obraz powinien wyglądać naprawdę dobrze. Niemniej jest to obniżanie jakości, cięcie kosztów, zaniżanie standardów i po części okłamywanie jednak widzów dając im znaczek 4K, gdy w rzeczywistości natywnej rozdzielczości 4K nie ma.
Realizacja sportu w 4K nie jest łatwa, nie jest tania i w gruncie rzeczy jest dość rzadka. Wciąż transmisji sportowych w 4K jest garstka. Apple nie zdecydowało się tak realizować MLS, czy MLB, choć wszystkie swoje treści filmowe i serialowe oferuje we wręcz high-endowej jakości. W Europie tylko wybrane spotkania Ligi Mistrzów i lig krajowych realizowane są w 4K. Możemy wręcz być dumni z tego, że Polska Ekstraklasa wiedzie tu prym, gdzie z każdej kolejki przynajmniej 3 mecze są tak realizowane i transmitowane (szkoda, że wciąż nie w aplikacji Canal+ na Apple TV…). Nadal brak realizacji i transmisji Euro 2024 to degradacja. Impreza tego pokroju co do zasady powinna wyznaczać technologiczne trendy na przyszłość. Niestety może i wyznacza, ale negatywne.
Źle się dzieje w serwisach VOD
Problem w tym, że do tej byle jakości, a raczej niższej jakości jesteśmy permanentnie przyzwyczajani. Z jednej strony wybór treści 4K jest duży i nikt nie może powiedzieć, że zakup telewizora 4K nie ma sensu. Z drugiej strony pod szyldem oszczędności, pod hasłem pakietów premium, pod hasłem dbania o planetę przez mniejsze obciążanie serwerów jakość obrazu się zaniża. 9 miesięcy od premiery SkyShowtime, wbrew wcześniejszym zapowiedziom serwis do dziś nie doczekał się treści w 4K. Chociaż biblioteka serwisu, aż się tego domaga. W ofercie jest przecież Top Gun: Maverick – film, który należy oglądać w 4K i z dźwiękiem Dolby Atmos, zrekonstruowany Ojciec Chrzestny i wiele więcej.
W Amazon Prime treści UHD jest garstka, w HBO Max tylko kluczowe dla Warnera i HBO tytuły jak Harry Potter, Barbie, czy Gra o Tron, w Canal+ czy Playerze o 4K można niemal zapomnieć. W Netflix, o ile własne treści są w 4K UHD dość często, to te na licencji sporadycznie. W dodatku oczywiście 4K to luksus w przypadku Netflix i jest to oferta wyłącznie dla najwyższego pakietu. Natomiast co z tego, skoro przepustowość sygnału i tak jest niska i ta jakość 4K nie jest tak wysoka jak być powinna. Lepiej jest w Disney+, a wybitnie w Apple TV+. I to by było na tyle.
Czytaj też: Test Samsung HW-Q930C – po co iść do kina, skoro kinowy dźwięk mam na kanapie?
Jeśli dodamy do tego usilne uśmiercanie płyt Blu-Ray. A także traktowanie Polski jako trzeci świat gdzie na przykład do To obraz jest taki, że ciężko o tę wysoką jakość obrazu. Z czego to wynika? Po części z braku edukacji i świadomości samych widzów. Skoro masowo klienci nie widzą różnicy, a tylko garstka byłaby jeszcze w stanie za to dopłacić to po co przepłacać? Po drugie właśnie chęć maksymalizacji zysków, oszczędności stricte pod Excela.
Trudno jednak spodziewać się jakiś większych zmian. Nic nie wskazuje na to, aby sytuacja się zmieniła. Jedyną nadzieją jest pojawienie się planów premium. A to oznacza, że będzie drożej. Na razie i tak jest drożej i gorzej. Zobaczymy co przyniesie rok 2024 w świecie telewizji. Dużą zmianą będzie pojawienie się Max zamiast HBO Max, w sporcie powinniśmy poznać pewne decyzje związane z Viaplay, spodziewam się kolejnych połączeń oraz dalszego żonglowania treściami pomiędzy usługami.