Targi CES 2024 trwają w najlepsze, a jako, że to początek roku, każdy chce wejść w niego z przytupem. Samsungowi z pewnością zależy na utrzymaniu zainteresowania technologią Micro LED, która na razie jest stanowczo za droga, by sprzedawać oparte o nią telewizory w elektromarketach i reklamować ją na banerze niedaleko stadionu. Jest ona obietnicą przyszłości, w której niepotrzebne będą filtry kolorystyczne oraz warstwa podświetlająca, a jednocześnie uzyskamy jasność wyższą niż w przypadku diod OLED przy dłuższym cyklu życia. Z kolei LG zależy na odzyskaniu uwagi medialnej, jaką niegdyś pozwalały uzyskać kolejne generacje telewizorów OLED.
Na różnych imprezach branżowych Samsung przywozi swoje panele Micro LED i nie wstydzi się ich pokazywać – oczywiście po odgrodzeniu ich na odpowiednią odległość. Wtedy trudniej dostrzec łączenia między konkretnymi blokami składającymi się na ekran, a diody wydają się być bardziej mikro. Tą technologią interesują się jednak konkurenci. Aby więc uciec od porównań i odzyskać palmę pierwszeństwa, trzeba było zrobić coś, co zadziała na wyobraźnię. I tak samo pomyśleli w LG. Efektem jest rywalizacja w kategorii, która nie
Przezroczysty Micro LED Samsunga generuje wokół siebie szum, bo po to powstał
Podczas wydarzenia First Look koreański producent zaprezentował przepuszczający światło panel Micro LED. Praca nad nim trwała 6 lat i wymagała stworzenia nowego typu diody. Ta jest transparentna i zapewne nadrukowywana na przezroczysty panel dostarczający elektryczność. W internecie zapewne zaroi się od materiałów o tym rozwiązaniu, natomiast jedynym oficjalnym wideo jest dość dziwny, zmontowany naprędce klip z oficjalnego kanału newsroomu Samsunga.
Rozwiązanie Samsunga na tle konkurencji ma wyróżniać się większą jasnością, klarownością i przezroczystością obrazu niż półprzezroczyste OLED-y oraz panele LCD. Na targach CES 2024 telewizor Samsunga postawiono w zasięgu wzroku i w bezpośrednim porównaniu do innych konstrukcji OLED i LCD, ale bez porównania producenta. I o ile w takim zestawieniu Samsung rzeczywiście wygrywa, tak przedstawiciele różnych redakcji zwracają uwagę na niewysoką szczegółowość w porównaniu do tradycyjnych telewizorów oraz pewną pożółkłość panelu. Doceniają przy tym jego grubość, bo ta wynosi niewiele ponad centymetr.
W tym miejscu chciałbym was przeprosić za to, że podchwyciłem określenie transparentny, gdy w rzeczywistości transparentny telewizor Samsunga nie do końca zasługuje na to określenie. Wątpię, czy ktokolwiek znalazłby w internecie ten tekst, gdyby pisać o tym telewizorze jak o półprzezroczystym czy semitransparentnym. Do pełnej przezroczystości mimo wszystko trochę temu urządzeniu brakuje. Do wejścia na półki sklepowe także. Pod tym względem znacznie bliżej klienta jest inny koreański producent.
Czy gdyby nie LG OLED Signature T, nigdy nie powstałby semitransparentny telewizor Samsunga?
O Micro LEDach słyszymy już od dobrych kilku lat, a pierwsze, niesamowicie drogie telewizory w tej technologii pojawiają się w domach i biurach najbogatszych osób i firm. O tej technologii mówi się przede wszystkim, gdy chce się wspomnieć o najdroższych telewizorach na świecie. Samsung przez lata będzie pracował nad tym, by odwrócić uwagę od tego aspektu. Można do tego podejść od strony czysto ekonomicznej, wypuszczając tańsze telewizory i takim ruchem jest pokazanie serii Micro LED CX, która pojawi się w mniejszych rozmiarach, czyli chociażby 50 i 63 calach. Jednak znacznie skuteczniejszym i działającym na wyobraźnię rozwiązaniem będzie wejście na szczyt podium.
Samsung idzie w transparentność, bo wcześniej poszły w nią Xiaomi oraz LG, a to pomogło im zgarnąć nieco medialnej uwagi. W tym roku na targach CES LG pokazało OLED Signature T – produkt, który wydaje się być znacznie bliżej końcowego klienta niż cokolwiek, co zaprezentował Samsung (a przynajmniej przysłali jakieś grafiki do ubarwienia tekstu). Na targach CES 2024 druga koreańska firma postanowiła opakować przezroczystość w mebel, którego częścią jest także folia ściemniająca obraz. Pozwala ona na wygenerowanie efektu przestrzenności, bo i też nie przykleja się do tafli ekranu, a jedynie jest za nią w pewnej odległości.
Dla LG cel takiej promocji jest całkiem inny – OLED Signature T oferuje najnowsze rozwiązania producenta. Wśród nich procesor α 11 ze sztuczną inteligencją. Telewizor jest też okazją do prezentacji funkcji Always-On Display, która pozwala stale wyświetlać obrazy sprawiające wrażenie unoszenia się w powietrzu. Do tego taki przezroczysty tryb możemy wykorzystać do pokazywania informacji na pasku T-Bar, biegnącym wzdłuż dolnej części urządzenia.
LG Signature OLED T wygląda już znacznie bardziej jak ekran w rozmiarze użytkowym – ma 77 cali. Zaimplementowano w nim też rozwiązania zwiększające wygodę korzystania, jak Zero Connect Box, przesyłający obraz 4K z naszych źródeł do telewizora bez konieczności łączenia całości kablami. W przyszłości ma też pojawić się wersja przyścienna oraz przeznaczona do montażu na ścianie. Ta ostatnia wydaje się szczególnie interesująca.
Czy taki wyścig producentów ma jednak jakikolwiek sens? Z jednej strony wierzę, że moglibyśmy dzięki temu dostać coś lepszego niż to, co serwowały nam telewizory 3D sprzed ponad dekady. Jednocześnie transparentność przychodzi z ograniczeniami, które przeciętnemu klientowi poszukującemu dobrego obrazu w dobrej cenie nie byłyby na rękę. Jeżeli już, szansy dla takich rozwiązań upatrywałbym w reklamie i przestrzeniach komercyjno-biurowych. W końcu nic tak nie motywuje do działania jak wykresy wzrostu sprzedaży, które widać z każdej strony.