Mimo sankcji przemysł wojskowy kwitł. Rosja pochwaliła się liczbami

Trudno to sobie wyobrazić, ale już za prawie trzy miesiące miną pełne dwa lata od momentu, w którym Rosja wstrząsnęła całym światem. Od tego czasu wiele się zmieniło, a szereg zapowiedzi zwiastował upadek państwa, ale oficjalne dane zdają się temu przeczyć.
Rosjanie podczas prezentacji helikoptera Ka-52M
Rosjanie podczas prezentacji helikoptera Ka-52M

Mimo sankcji przemysł wojskowy kwitł. Rosja pochwaliła się liczbami

Miała być kilkudniowa operacja, a wyszedł wieloletni zapewne konflikt na wyniszczenie i mozolne zagarnianie terenu. Takiego scenariusza Rosja ewidentnie nie przewidziała, czego efektem była znaczna zmiana w krajowej gospodarce, która musiała i tak naprawdę nadal musi mierzyć się z wieloma trudnościami. Zmniejszenie dostępnej siły roboczej z racji poboru, blokada importu sprzętów od m.in. krajów NATO i wreszcie konieczność możliwie najszybszego łatania braków. Te czynniki po prostu musiały odbić się na kondycji rosyjskiego przemysłu wojskowego.

Czytaj też: Tego nikt się nie spodziewał. Rosjanie pokazali, jak niszczyć polskie czołgi

Nie możemy jednak wychodzić z wniosku, że rosyjski sektor wojskowy był bardzo zależny od importu przed wybuchem wojny. Pewne jest jednak, że stanął w obliczu pewnych wyzwań z powodu zachodnich sankcji i embarga na dostawy komponentów, sprzętu przemysłowego i technologii, które jednak zaczął łatać współpracami z Iranem, czy Koreą Północną. Jednocześnie po rozpoczęciu wojny rosyjski sektor wojskowy znacznie zwiększył swoje zdolności produkcyjne i budżet, a także przezwyciężył niektóre skutki sankcji poprzez inżynierię odwrotną. Rosyjski sektor wojskowy próbował również w większym stopniu współpracować z sektorem cywilnym, ale napotkał pewien opór ze strony mechanizmów rynkowych i braku innowacji, o czym możemy przeczytać w oficjalnych podaniach (tutaj i tu) na ten temat.

Czytaj też: Rosja straciła okręt wojenny. Obejrzyj potężny wybuch z momentu ataku

Rosyjskie lotnictwo to żart, szturmowy Su-25
Rosyjski Su-25 podczas katastrofy

Nadszedł więc czas na najważniejsze, a więc to, że Siergiej Czemezow, prezes korporacji Rostec, niedawno przedstawił prezydentowi Rosji obszerny raport dotyczący postępu i statusu rosyjskiego przemysłu obronnego. Raport obejmował realizację zamówień obronnych państwa, stan rosyjskiego przemysłu lotniczego i motoryzacyjnego oraz postępy w zastępowaniu importu. Zanim wejdziemy w szczegóły, które z oczywistych względów są ograniczone, muszę jednak zaznaczyć, że wojna trwa nie tylko na froncie, ale również w kanałach informacyjnych. Dziwne byłoby, gdyby jakikolwiek kraj w stanie wojny oficjalnie przyznawał się do porażki na poziomie przemysłu, bo to podnosiłoby morale wrogów i obniżało morale własnych żołnierzy.

Czytaj też: Rosja ugięła się przed wrogiem na morzu. Zmianę w wojnie widać, jak na dłoni

Trudno więc się dziwić, że podczas swojej prezentacji Czemezow podkreślił znaczące osiągnięcia Rosji w sektorze obronnym, a to szczególnie w zakresie zdolności produkcyjnych. Wedle tych danych od początku wojny kraj miał zwiększyć ponad pięciokrotnie produkcję pojazdów dla piechoty, czołgów aż siedmiokrotnie i wreszcie aż pięćdziesięciokrotnie niektórych pocisków artyleryjskich. Dokładnych liczb wprawdzie nie mamy i musimy pamiętać, że nawet to 50-krotne zwiększenie produkcji może nie być w rzeczywistości tak wielkim wynikiem, ale pewne jest, że przez te dwa lata sytuacja w Rosji uległa ogromnej zmianie. Inną kwestią jest to, jak odbiło się to na jakości, bo sprzęt tego kraju nie jest znany ze specjalnie niskiej awaryjności.