Na początku 1999 roku z przylądka Canaveral na Florydzie wystartowała rakieta Delta II. Na szczycie rakiety znajdowała się sonda kosmiczna, której zadaniem miało być zebranie pyłu z warkocza komety 81P/Wild. Stardust, bo taką nazwę nosiła sonda, miał przed sobą pięcioletni lot do celu swoich badań. Ostatecznie sonda wykonała zadanie, przelatując w odległości zaledwie 236 kilometrów od jądra komety (podówczas znajdowała się około 400 milionów kilometrów od Ziemi) i zbierając drobiny pyłu kometarnego. Przez kolejne dwa lata sonda zmierzała już w stronę Ziemi, gdzie na początku stycznia 2006 roku dostarczyła zebrane drobiny pyłu kometarnego. Od tego czasu jest on bezustannie badany.
Celem misji Stardust była kometa Wild 2, której wiek szacuje się na 4,5 miliarda lat. Powierzchnia szerokiego na 2 kilometry jądra komety pokryte jest w całości kraterami, wysokimi skarpami, a nawet pokaźnymi wzgórzami o wysokości do 100 metrów, co przy średnicy całej komety rzędu 2 km jest imponującą wartością. Sama kometa uformowała się daleko za orbitą Neptuna. Wskutek interakcji z Jowiszem w 1974 roku kometa zbliżyła się jednak do Słońca i obecnie krąży po orbicie w całości znajdującej się między orbitami Marsa i Jowisza. Naukowcy wskazują, że jej skład chemiczny sprawia, że jest ona ciekawsza, niż się pierwotnie wydawało.
Czytaj także: Wyjątkowe nagranie pokazuje starcie komety ze Słońcem. Wygląda niczym surfer sunący po oceanicznej fali
Pierwotnie naukowcy zakładali, że planetoida w dużej mierze składa się z pyłu. Szybko jednak okazało się, że jest zupełnie inaczej. W komecie znajduje się bowiem pył pochodzący z naprawdę wielu różnych zderzeń, do których dochodziło na wczesnych etapach powstawania naszego układu planetarnego. Możemy się o tym dowiedzieć zasadniczo tylko dzięki temu, że kometa ta nigdy nie zbliżyła się do Słońca na tyle, aby promieniowanie gwiazdy było w stanie odparować lodu zlepiającego w całość jądro kometarne.
Astronomowie wskazują, że we wnętrzu niezmienionego od eonów jądra komety Wild2 znajdują się komponenty, których próżno szukać w meteorytach, które odkrywane są na powierzchni naszej planety. Mowa tutaj o niespotykanych skupiskach węgla i żelaza. To zaskakujące, bowiem w bezpośrednim otoczeniu orbity Ziemi takich obiektów nie ma, tymczasem we wnętrzu komety Wild2 są i to na dodatek całkowicie niezmienione od kilku miliardów lat.
Ta drobina pyłu oznacza dekady fascynujących badań
Teoretycznie tutaj mogłoby pojawić się pytanie o to, dlaczego naukowcy dopiero teraz wzięli się za badanie próbek, które wróciły na Ziemię już 18 lat temu. Pytanie to jednak wynikałoby z ignorancji, ponieważ tak naprawdę naukowcy bezustannie od 18 lat badają kolejne próbki.
Warto tutaj zwrócić uwagę, że łączna masa próbek pobranych z warkocza kometarnego to zaledwie jeden miligram. Z drugiej jednak strony na ten miligram składają się tysiące, a nawet miliony drobnych ziaren pyłu. Każde z tych ziaren zawiera tak naprawdę inny komponent historii tejże komety. Wydobycie i szczegółowe zbadanie każdego z nich zajmuje niezwykle dużo czasu.
Czytaj także: Kometa wpadła w chmury Jowisza, a następnie eksplodowała. Nagrał to astronom amator
Po osiemnastu latach większość ziaren pyłu wciąż czeka na zbadanie. Naukowcy są przekonani, że jeszcze nie raz i nie dwa próbki z komety Wild2 nas zaskoczą. Naukowcy wykorzystują do swoich badań coraz to nowsze i coraz to bardziej precyzyjne instrumenty badawcze. Teraz możemy wszak przyglądać się ziarnom pyłu znacznie dokładniej, niż było to możliwe 18 lat temu. Z pewnością za kolejne dwie dekady kolejne ziarna pyłu będą badane instrumentami, które jeszcze nie istnieją.
Zważając na to, że astronomowie od dwóch dekad badają jeden miligram materii, aż strach pomyśleć ile czasu zajmie badanie materii zebranej przez sondę OSIRIS-REx na powierzchni planetoidy Bennu. Jakby nie patrzeć, badacze byli w stanie uzyskać już 70 gramów materii jeszcze przed otwarciem zasobnika z próbkami, który cztery miesiące temu wylądował na poligonie wojskowym w Utah.