Specyfikacja Huawei MatePad Pro 13.2
- Obudowa: 5,5 mm x 196,1 mm x 289,1 mm, 580 gram
- Procesor: Huawei Kirin 9000S
- Układ graficzny: Maleoon 910 MP4
- Pamięć RAM: 12 GB
- Pamięć wewnętrzna: 256 GB (UFS 3.1)
- Ekran: 13,2 cala, Flexible OLED, 2880 x 1920 (3/2), 144 Hz, 1000 nitów
- System: HarmonyOS 4.0
- Łączność: Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac/ax, Bluetooth 5.2, USB-C 3.1 z OTG, NearLink dla rysika M Pencil 3
- Moduły nawigacyjne: GPS, GLONASS, BeiDou, Galileo, QZSS
- Moduły dodatkowe: odblokowanie za pomocą skanu twarzy, dioda powiadomień
- Audio: cztery mikrofony, sześć głośników
- Aparat główny: 13 Mpix (f/1.8, AF) + 8 Mpix (f/2.2, FF)
- Aparat przedni: 16 Mpix (f/2.2)
- Akumulator: 10100 mAh
- Ładowanie: SuperCharge 88 W
- Wersja kolorystyczna: zielony, czarny
- Cena w dniu premiery: 4499 zł
Zacznijmy od ceny i zestawu sprzedażowego
Huawei MatePad Pro 13.2 zadebiutuje na polskim rynku 22 stycznia w cenie 4499 złotych za wersję 12/256 GB, także o 200 zł drożej niż poprzednik, ale jeśli do 21 stycznia zapiszemy się do newsletera na stronie Huawei, to 22 stycznia otrzymamy kod rabatowy na 200 zł i w efekcie zapłacimy tyle samo – 4299 zł. Jest tu jednak mały haczyk – będzie można go wykorzystać tylko do 18 lutego 2024 r. i wyłącznie w sklepie internetowym producenta.
Ponadto, Jak zapowiada Huawei, w ofercie premierowej do tableta za darmo będzie dodawana klawiatura Smart Magnetic Keyboard (o wartości 869 zł) oraz rysik Huawei M-Pencil 3 Gen ( o wartości 429 zł). Także naprawdę oferta wygląda na atrakcyjną – rok temu, przy okazji premiery Huawei MatePad Pro 12.6 tego nie dostawaliśmy, a zestaw z klawiaturą i rysikiem kosztował łącznie 5497 zł.
A co znajdziemy w eleganckim, czarnym pudełku ze „złotymi” wstawkami, w którym dostajemy sam tablet? Otóż kabel USB-C, dokumentację i ładowarkę SuperCharge 88 W. Sama ładowarka jest dość ciekawa, ale o tym później 😉
Tu ekran jest królem…
To, co robi największe wrażenie po uruchomieniu urządzenia, jest ekran. Ma on aż 13,2 cala i został wykonany w technologii Flexible OLED. Ponadto matryca ma rozdzielczość 2880 x 1920 (i proporcjach 3/2), jest odświeżana w 144 Hz, a maksymalna jasność wynosi 1000 nitów. Duże wrażenie robią również naprawdę cienkie ramki naokoło ekranu – producent podaje że wyświetlacz zajmuje aż 94% powierzchni frontu. Producent chwali się również certyfikatem ochrony wzroku TÜV Rheinland Display 3.0 Na papierze ekran jest więc zdecydowanie lepszy niż w poprzedniku i to w każdym aspekcie.
No dobrze, a jak obraz wygląda w rzeczywistości? PERFEKCYJNIE. Barwy są żywe i nasycone, kontrast idealny, a kąty widzenia – świetne. Maksymalna jasność pozwala na bezproblemową pracę w słoneczny zimowy dzień (w letnim słońcu też nie powinno być problemów), natomiast minimalna zapewni komfort dla oczu nawet w (prawie) całkowitych ciemnościach. Płynność wyświetlanych treści nie budzi najmniejszych zastrzeżeń dzięki 144 Hz odświeżaniu, ale nawet po przełączeniu na 60 Hz nie jest źle, w końcu to panel OLED. Jedyna rzecz, jakiej mi brakuje (podobnie jak w poprzedniku), to brak oficjalnego wsparcia dla standardu HDR10 lub chociażby Dolby Vision. Niemniej HDR jest obsługiwany i figuruje w opcjach ekranu.
W ustawieniach znajdziemy tryb ciemny dla menu, możliwość redukcji ilości światła niebieskiego oraz tryb e-książki. Jest również możliwość regulacji temperatury barwowej oraz częstotliwości odświeżania panelu.
Reasumując – jest to jeden z najlepszych ekranów jakie możemy spotkać w tabletach dostępnych na rynku i najlepszy, jaki miałem okazję testować. Prawdziwa perełka.
…a obudowa jest królową! (i to wyraźnie na diecie)
Gdy wziąłem MatePada Pro do ręki po raz pierwszy, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jego smukłość. Jego grubość wynosi tylko 5,5 milimetra. To o pełny milimetr mniej niż rok temu. Dzięki tej „kuracji odchudzającej” jest on jednym z najcieńszych tabletów na rynku. Pod kątem lekkości Huawei MatePad Pro 13.2 również ma czym się pochwalić, bowiem waży o 29 gram mniej, niż ubiegłoroczny model – 580 gram.
Obudowa została wykonana z włókna szklanego z teksturą drobinek piasku i powłoką nadającą połysk oraz ze szkła hartowanego na froncie. Niestety producent nie podaje jakiego typu jest to szkło. Całość jest bardzo dobrze spasowana i nic nie skrzypi ani nie ugina się. Jasne, zastosowanie aluminium spowodowałoby większy efekt „premium”, ale zauważalnie zwiększyłoby wagę, a po co to komu 😉
Dzięki zredukowanej wadze i wymiarom, o dziwo tablet całkiem dobrze leży w dłoniach. Ponadto tylna obudowa nie zbiera zbytnio odcisków palców, co jest na pewno na plus. Producent wyprodukował ten tablet raczej z myślą o pracy w poziomie, o tym świadczy m.in. ułożenie przedniej kamery i diody powiadomień pośrodku dłuższej krawędzi oraz np. dedykowana klawiatura, w której umieszczamy tablet w pozycji pionowej.
Patrząc na tył, poza srebrnym logo Huawei i okrągłą wyspą z aparatami, nie znajdziemy tu nic więcej. Na bocznej ramce znajdziemy przycisk on/off (z charakterystyczną, czerwoną kreską, mikrofony, cztery głośniki, przycisk regulacji głośności oraz port USB-C.
Tablet dostępny będzie w dwóch wersjach kolorystycznych – zielonej i czarnej.
Dzięki naprawdę smukłej konstrukcji i świetnemu ekranowi z bardzo cienkimi ramkami wizualnie Huawei MatePad Pro 13.2 sprawia naprawdę bardzo, ale to bardzo dobre wrażenie i zdecydowanie może się podobać (i to bardzo).
Wydajność to już niestety krok wstecz…
Huawei MatePad Pro 13.2 został wyposażony w procesor Kirin 9000S, układ graficzny Maleoon 910 MP4 oraz 12 GB pamięci RAM. Producent dołożył więc 4 GB pamięci RAM więcej, ale co z tego, skoro wydajność jest po prostu gorsza. Wyniki w benchmarkach również prezentują się gorzej niż w ubiegłorocznym modelu:
- Antutu Benchmark 10.1.9 – 608 840 pkt (w MatePad Pro 12.6 było to 706 452 pkt w wersji 9.5.2)
- 3D Mark (test Sling Shot Extreme) – 5757 pkt (w MatePad Pro 12.6 było to Maxed Out!)
- 3D Mark (test Wild Life Extreme) – 1050 pkt (w MatePad Pro 12.6 było to 2024 pkt)
Mocy obliczeniowej oczywiście wystarczy do płynnego działania praktycznie każdej gry, o ile nie będzie problemu wynikającego z braku usług Google. W codziennym użytkowaniu tablet też sprawował się świetnie, a większą ilość pamięci RAM docenią zwłaszcza użytkownicy korzystający z kilku aplikacji jednocześnie. Ponadto Huawei MatePad Pro 13.2 nie nagrzewa się przesadnie nawet podczas długiego grania w gry. Staje się wtedy zaledwie lekko ciepły. Wydajność też nie spada – wyniki w stress testach oscylują na poziomie 99%. Niemniej spadek mocy obliczeniowej względem poprzednika jest rozczarowujący i może rodzić pewne problemy w przyszłości (z najbardziej wymagającymi grami i aplikacjami). Niemniej tu i teraz o to bym się martwił – więcej problemów potrafi przysporzyć brak usług Google.
Z 256 GB pamięci wewnętrznej do naszej dyspozycji pozostaje ok. 217 GB. Niestety, nie można jej rozbudować kartami pamięci.
Sześć głośników i cztery mikrofony, czyli o systemie audio słów kilka(set)
Huawei MatePad Pro 13.2 został wyposażony w sześć głośników zewnętrznych, także ich ilość została zredukowana o dwa. Na szczęście nie ucierpiała na tym jakość odtwarzanego dźwięku, który jest bardzo przestrzenny, czysty i miły dla ucha. Bas nie jest potężny, ale wystarcza. Co ważne, na wyższych poziomach głośności dźwięk potrafi być naprawdę bardzo donośny. Niestety, regulacja barwy dźwięku działa tylko po podłączeniu słuchawek, a i z tym bywa czasami problem. Po podłączeniu słuchawek miniJack przez przejściówkę na USB-C owszem dźwięk był odtwarzany i opcje Huawei Histem w teorii dostępne, ale w praktyce wszystkie opcje były nieaktywne…
Słuchawki możemy podłączyć jeszcze oczywiście przez Bluetooth, czyli standard. Barwa dźwięku jest tu trochę inna niż na głośnikach – przestrzenność jest mniejsza, ale za to bas jest bardziej wyraźny.
Cztery wbudowane mikrofony bardzo dobrze zbierają dźwięk – dzwoniąc przez komunikatory internetowe byłem bardzo dobrze słyszany (w tej kwestii nic się nie zmieniło).
No i znowu bez 5G, LTE i kart SIM…
Brak obsługi sieci LTE, 5G czy slotu na karty nano SIM byłby dla mnie zaskoczeniem, gdyby nie to, że rok temu było tak samo. Także liczyłem na miłą niespodziankę, ale no nie. Nie tym razem. Z łączności internetowej jest tylko Wi-Fi 6, które na szczęście działa szybko i bezproblemowo.
Z pozostałego wyposażenia należy wymienić Bluetooth 5.2, USB-C 3.1 z OTG oraz diodę powiadomień. Jest również technologia NearLink, ale służy ona póki co tylko do łączności z nowym rysikiem. Nie ma za to NFC, ani radia FM, podobnie jak przed rokiem. No ale kto by płacił zbliżeniowo takim tabletem 😉
Huawei MatePad Pro 13.2 został za to wyposażony w moduły nawigacyjne (GPS, GLONASS, BeiDou, Galileo oraz QZSS) co jest jak najbardziej na plus. Świetnie sprawdza się np. podczas wędrówki po lesie, jeśli chcemy mieć ze sobą odpowiednio dużą „mapę”.
Tablet możemy zabezpieczyć hasłem lub skanem twarzy. Czytnika linii papilarnych brak. Na szczęście odblokowanie za pomocą skanu twarzy przebiega zwykle szybko i sprawnie. Problemy pojawiają się jedynie w przypadku gdy jest mało światła, ale w ustawieniach możemy zdecydować, czy ekran ma się podświetlać na biało, by doświetlić twarz i ułatwić weryfikację przy słabym oświetleniu.
Jak sprawuje się HarmonyOS 4.0 na Huawei MatePad Pro 13.2?
Tablet działa w oparciu o system HarmonyOS 4.0, który funkcjonalnie bazuje na Androidzie 12, a wizualnie na nakładce EMUI od Huawei oraz na iOS od Apple. Sam system działa bardzo płynnie i stabilnie, ale niestety jest wręcz przeładowany zainstalowanymi na start aplikacjami (również firm zewnętrznych). Co się zmieniło? Producent dodał m.in. nowe widżety na ekranie głównym, bardziej zaawansowane funkcje Super Device oraz ulepszoną aplikację Notatki. Jest również niezła aplikacja JNotes, niestety tylko w języku angielskim.
Użytkownicy Androida nie powinni mieć najmniejszego problemu w poruszaniu się po HarmonyOS 4.0. Większość funkcji wygląda i działa podobnie. Oczywiście z wyjątkami. Usług ani programów od Google’a tu nie uświadczymy. Jesteśmy więc zdani na (stale rozwijający się) sklep AppGallery, klonowanie aplikacji (Tablet Clone) z innych tabletów, aplikacje symulujące środowisko Androida (pokroju GSpace i GBox) lub… po prostu pliki instalacyjne APK. Pliki tego typu (przeznaczone na Androida) bez najmniejszego problemu instalowałem również na HarmonyOS 4.0. Opcji jest więc naprawdę sporo.
Producent bardzo dobrze wykorzystał potencjał 13,2 calowego ekranu, umożliwiając m.in. pracę z wieloma aplikacjami jednocześnie. Wywołujemy je za pomocą paska bocznego. Rozmiar programów możemy oczywiście zmieniać, a aplikacje minimalizować. Nie wszystkie aplikacje są oczywiście kompatybilne, ale ich liczba jest całkiem spora.
Ponadto ciekawie prezentuje się funkcja „współpraca multiekranowa” pozwala zamienić tablet w dodatkowy monitor, który można połączyć z telefonem przez Bluetooth. Poza tym możemy połączyć go bezprzewodowo z minitorem Huaweia lub laptopem i dowolnie konfigurować ekrany. Niby ciekawostka, ale niektórym osobom pewnie się przyda.
Akumulator i szybkie, 88 W ładowanie
Pojemność akumulatora wzrosła względem poprzednika symbolicznie, bo tylko o 50 mAh (do 10100 mAh). Po podpięciu do Wi-Fi, w cyklu mieszanym, tablet wystarczał mi średnio na dwa dni pracy. Cykl mieszany w tym wypadku oznaczał godzinę przeglądania internetu, godzinę oglądania wideo, czterdzieści pięć minut słuchania podcastów i pół godziny grania w gry. Wszystko to przy około 60 procentowej jasności ekranu. Jeśli jednak będziemy korzystać z urządzenia bardzo intensywnie (granie w gry, oglądania filmów online, programy uruchomione w tle itd.) rozładujemy akumulator w około 5 – 6 godzin. Jest więc trochę gorzej niż było rok temu, no ale pamiętajmy, że teraz mamy większy ekran.
Jeśli chodzi o ładowanie, no to na papierze jest duży progres, bowiem zamiast 40 W dostajemy SuperCharge 88 W. Co ważne odpowiednią ładowarkę dostajemy w zestawie. Jest ona o tyle ciekawa, bo posiada zarówno wtyk USB-A, jak i USB-C. Niestety, wtyki te są umiejscowione maksymalnie blisko siebie, przez co ładowanie dwóch urządzeń jednocześnie, a szkoda.
Dlaczego więc napisałem, że na papierze jest progres? Ano dlatego, że nie udało mi się miarodajnie przetestować czasów ładowania – coś było nie tak z moim egzemplarzem. Raz tablet ładował się bardzo wolno do 100%, a innym razem podejrzanie błyskawicznie – np. w 17 minut. Myślę, że to problem z akumulatorem, bowiem dwa razy mi się wyłączył przy ponad 50% (teoretycznym) poziomie naładowania.
Czy w fotografii również doczekaliśmy się postępu?
Aparatem w tablecie zwykle nie robimy zbyt wielu zdjęć, jednak kupując sprzęt za grubo ponad 4000 zł, można mieć już pewne oczekiwania. Moduł aparatu głównego w Huawei MatePad Pro 13.2 został wyposażony w:
- aparat główny – 13 Mpix (f/1.8, AF)
- aparat szerokokątny – 8 Mpix (f/2.2, FF)
- pojedynczą diodę doświetlającą
Względem ubiegłego roku producent pozbył się czujnika głębi. Zmieniła się też jasność optyki aparatu szerokokątnego.
Jeśli chodzi o jakość zdjęć za dnia, to zacytuję sam siebie z recenzji poprzednika, bowiem w tym modelu jest dokładnie tak samo: „Za dnia jakość zdjęć jest bardzo dobra (jak na tablet). Rozpiętość tonalna jest świetna, barwy nasycone (ale bez przesady), a ilość szczegółów jest zadowalająca. Dotyczy to również aparatu szerokokątnego, co zasługuje na uznanie. Jedyne zastrzeżenia mam do trybu portretowego, który niestety ma duże problemy z poprawnym rozmyciem tła. Na podglądzie jest nawet okej, ale finalny efekt jest daleki od oczekiwań.” Oczywiście czasami uda się zrobić ładne zdjęcie portretowe, ale jest to karkołomne i udaje się rzadko.
Po zmroku, w sztucznym ulicznym oświetleniu jest za to lepiej. Jeśli tylko uważany, żeby nie rozmazać zdjęcia, to szczegółów jest całkiem dużo, a szumy są trzymane pod kontrolą. Co więcej robienie zdjęć ma sens również wtedy, kiedy światła jest naprawdę mało. Jak na aparat w tablecie – dobra robota.
Przedni aparat posiada 16 Mpix matrycę z optyką o jasności f/2.0. Jakość zdjęć za dnia jest przyzwoita, ale nic ponadto. Ilość szczegółów niestety nie powala, poza tym i tu występują duże problemy z satysfakcjonującym rozmazaniem tła w trybie portretowym.
Filmy możemy kręcić maksymalnie w rozdzielczości 4K przy 30 kl/s (aparat główny) lub w 1080p, również przy 30 kl/s (aparat przedni). Tu postępu nie ma. Jakość nagrań zależy oczywiście od wybranego aparatu i oświetlenia, ale pokrywa się ona z grubsza z jakością zdjęć.
Dedykowane akcesoria, czyli klawiatura Huawei Smart Magnetic Keyboard oraz rysik Huawei M-Pencil (3. Gen)
Zacznijmy od klawiatury. Ta zmieniła się w sposób istotny, bowiem dodano do niej touchpad, przez co jest większa, ale i bardziej funkcjonalna. Podłączenie klawiatury jest niestety mniej stabilne, bowiem magnetyczny pasek który przypinamy do plecków tableta nie jest zbyt silny. Poza tym żeby go podpiąć, trzeba najpierw rozsunąć „nóżkę” z tylnych plecków zakładanych (również magnetycznie) na tył urządzenia. Po złożeniu całość może służyć jako etui. Wracając jednak do touchpada – po podłączeniu klawiatury na ekranie pojawia się… kursor. Tak, kursor jak z Windowsa. Fajnie, ale obsługuje on tylko pojedyncze kliknięcia i nie ma tu czegoś takiego jak lewy i prawy przycisk, także trzeba się do tego przyzwyczaić.
Po sparowaniu przez Bluetooth klawiatura może być fizycznie odłączona od MatePada Pro 13.2 i dalej będziemy mogli z niej korzystać. A korzystało mi się z niej całkiem wygodnie. Klawisze są wystarczająco duże i dość ciche, a ich skok to optymalne 1,5 mm. Jest też dioda informująca o włączonym/wyłączonym klawiszu Caps Lock i Fn. Niestety, na tyle klawiatury i nakładce na plecki, stanowiącej etui, dość mocno widać odciski palców.
Jeśli chodzi o rysik, to tu również zaszły zmiany względem M-Pencila 2 generacji. Tam było rozpoznawanych 4096 punktów nacisku, natomiast teraz jest to aż 10 000! Poza tym rysik nie łączy się już przez Bluetooth, a przez technologię NearLink. Przyznam szczerze, że miałem z tym trochę problem, bowiem tablet uparcie nie chciał wyszukać mi mojego rysika. Dopiero po wielu próbach udało się go sparować. Rok temu, w poprzedniej generacji nie miałem takich problemów. Po sparowaniu wszystko działało jednak już bezproblemowo. Oczywiście M-Pencil 3 jest rysikiem aktywnym, wyposażonym w akumulator. Ładowanie odbywa się indukcyjnie poprzez magnetyczne przyczepienie we właściwe miejsce na górnej krawędzi tabletu.
Huawei MatePad Pro 13.2
Czy znacznie zwiększona ilość punktów nacisku robi różnicę? Zapewne tak, ale w związku z tym, że nie mam bezpośredniego porównania tu i teraz, to nie będę się wypowiadał jak dużą. Mogę jedynie powiedzieć, że mi z rysika korzystało się bardzo przyjemnie i że był bardzo precyzyjny. Opóźnienie w kreśleniu linii na ekranie jest praktycznie niewidoczne. Ja to kreślę jak kura pazurem, ale osoby z większymi umiejętnościami artystycznymi z pewnością będą mogły wykorzystać potencjał tego rysika.
Podsumowanie – czy warto nabyć tablet Huawei MatePad Pro 13.2?
Jak najbardziej. Postęp względem poprzednika jest więcej niż zauważalny. Zdecydowanie lepszy ekran, cieńsza obudowa, dużo szybsze ładowanie, nieco lepszy aparat itd. Jasne są jeszcze obszary do poprawy – zwłaszcza chodzi tu o dodanie obsługi sieci komórkowych, ale i tak jest to świetny tablet. Wyraźnie lepszy od Huawei MatePad Pro 12.6. A ponadto, jeśli zakupimy go w ofercie premierowej, to za komplet (z klawiaturą i rysikiem) zapłacimy 4299 zł, czyli aż o 1198 zł mniej niż przed rokiem. Później cena to wzrośnie do blisko 5800 zł, także jeśli chcecie mieć świetny tablet z akcesoriami, to nie ma co czekać 😉