Samą planetę WASP-69b astronomowie znają już od dawna. Planetę odkryto już w 2013 roku. Już wtedy naukowcom udało się ustalić, że jest to gorący jowisz, okrążający gwiazdę macierzystą w bardzo małej odległości. Z tego też powodu na pełne okrążenie gwiazdy planeta potrzebuje niecałych czterech dni.
Zważając na niewielką odległość, a zatem ogromną ilość promieniowania gwiazdy macierzystej docierającej do planety, naukowcy już wtedy szacowali, że w procesie fotoewaporacji planeta traci średnio pół masy Ziemi na każdy miliard lat istnienia. Podówczas jednak żadnego ogona gazowego ciągnącego się za planetą nie dostrzeżono.
Teraz jednak sytuacja diametralnie się zmieniła. W najnowszych danych obserwacyjnych naukowcy dostrzegli gigantyczny ogon gazowy, który zdaje się podążać za planetą. Nie mówimy to jednak o żadnej delikatnej strukturze. Warkocz gazowy ciągnący się za planetą jest aż siedmiokrotnie dłuższy od średnicy planety, a zważając na to, że planeta ma rozmiary Jowisza, to mówimy tutaj o warkoczu o długości ponad 550 000 kilometrów.
Czytaj także: Atmosfera planety WASP-121 b zmienia się na naszych oczach. Co zobaczył teleskop Hubble’a?
Wszystko wskazuje zatem na to, że intensywne promieniowanie gwiazdy macierzystej dosłownie opala znajdującą się w jej bezpośrednim otoczeniu planetę. Wstępne informacje wskazują, że w przestrzeń kosmiczną ucieka aż 200 000 ton gazu z atmosfery na sekundę. Inaczej mówiąc, gwiazda WASP-69b dosłownie odziera gigantyczną planetę z jej atmosfery. Wyrwany z niej gaz ucieka w przestrzeń kosmiczną, tworząc rozległy, długi i cienki warkocz o długości ponad pół miliona kilometrów.
Warto zwrócić uwagę, że dostrzeżenie gazowego warkocza mówi nam wiele nie tylko o WASP-69b, ale o interakcjach zachodzących między gwiazdami a krążącymi wokół nich gorącymi jowiszami. To niezwykle cenne informacje zważając na fakt, że gorących jowiszów astronomowie odkrywają naprawdę wiele.
Czytaj także: Reakcje chemiczne w atmosferze egzoplanety. Czegoś takiego astronomowie jeszcze nie widzieli
Dzięki swoim gigantycznym ogonom egzoplanety tego typu wyglądają w danych na gigantyczne komety. W uciekającą z planety atmosferę uderza strumień wiatru gwiezdnego, który z kolei wywiewa gaz w kierunku “od gwiazdy”. Dzięki temu, że ten konkretny ogon jest bardzo długi, naukowcy mają okazję szczegółowo zbadać oddziaływania między atmosferą a wiatrem gwiezdnym.
Za najnowsze odkrycie warkocza odpowiada NIRSPEC, spektrograf wysokiej rozdzielczości zainstalowany na 10-metrowym teleskopie w Obserwatorium W. M. Kecka na Hawajach. Jak przyznają autorzy opracowania, poprzednie zespoły astronomów zajmujące się tą planetą nie były w stanie dostrzec żadnego ogona za planetą, choć wszyscy podejrzewali, że taki może tam występować. Teraz jednak ostatecznie udało się ustalić, że planeta faktycznie ma własny warkocz, który jest siedmiokrotnie dłuższy od samej planety.