Test Artist 15.6 Pro – pudełko i dołączone wyposażenie
Firma XPPen zadbała o to, aby początek przygody z tym tabletem był możliwie najbardziej bezbolesny. Stąd obecność w bardzo dobrze zabezpieczonym zestawie nie tylko samego tabletu, ale też przewodu USB-C do 2xUSB-A i HDMI z myślą o podpięciu tabletu do komputera lub laptopa, ciekawie zaprojektowanego pióra z podstawką oraz zestawu wymiennych stalówek (jest ich łącznie siedem), a nawet specjalnej podstawki do uprzyjemnienia sobie pracy z tabletem. Na tym jednak wyposażenie się nie kończy, bo dodatkowo możecie liczyć na przedłużkę do jednego z przewodów USB-A (domyślnie tego zasilającego, a nie sygnałowego), wtyczkę do sieci energetycznej z wymiennymi standardami końcówek, dobrze wykonaną, obszytą rękawiczkę “na trzy palce”, ściereczkę do czyszczenia ekranu oraz instrukcję obsługi.
Czytaj też: Test chłodzenia Arctic Liquid Freezer II 360 A-RGB
Jest więc bogato. Tak bogato, że aż szkoda, że producent nie dorzuca jeszcze do zestawu dobrej folii ochronnej na ekran, bo gdyby i ona znalazła się w pudełku, użytkownik nie musiałby już o nic się martwić. Od razu jednak rozczaruje was jakością dołączonej podkładki – nie należy ona do najlepszych. Ba, można ją uznać po prostu za kiepską, bo nie dość, że pozwala na bardzo mały kąt nachylenia, to na dodatek nie trzyma się pewnie blatu. Innymi słowy, dla samego zwiększenia komfortu pracy, która trwa dłużej, niż kilka godzin w tygodniu, po prostu warto kupić inną podkładkę. Na całe szczęście to jedyna obiektywna wada, którą można wskazać w tym sprzęcie już podczas samego rozpakowywania.
Materiały i wykonanie Artist 15,6 Pro
Od razu trzeba sobie powiedzieć jedno – Artist 15,6 Pro to wielki tablet graficzny, jak na 15,6-calowy wyświetlacz Full HD (1920 x 1080). Aktywny obszar wynosi bowiem 344 x 193 mm, co samo w sobie nie wypada źle, ale jeśli sparujemy to z wymiarami produktu na poziomie 443 x 280 x 12,6 mm, to od razu dostaniemy potwierdzenie, że widoczne na zdjęciach pozornie grube ramki rzeczywiście grube są. Można to jednak wybaczyć sekcji z przyciskami, która po prostu musi być nieco grubsza.
W ogólnym jednak rozrachunku tablety graficzne w tej cenie mają już to do siebie, że bardzo daleko im do ekranów typu “frameless”, więc ten przytyk to już bardziej moje testerskie skrzywienie co do doszukiwania się tego typu szczegółów. Tyle tylko, że konkurencja zdaje się to rozwiązywać lepiej, bo np. taki Huion Kamvas 13 czy UGEE U1600 zamiast grubych plastikowych ramek (poza tą z przyciskami) mają już obszar zlewający się z ekranem roboczym i będący z nim na tej samej wysokości.
Najważniejsze jest jednak to, że pomijając transport i zajmowane miejsce na biurku, te dodatkowe plastikowe sekcje nie sprawiają żadnego problemu podczas użytkowania. Ba, wytrzymają zapewne nawet więcej fizycznego obciążenia, niż wspomniane imitacje ekranu u konkurencji. Zostawmy jednak już ten temat i przejdźmy do dalszych szczegółów fizyczności tabletu Artist 15,6 Pro, ale zapewne was rozczaruje, bo to przecież tablet graficzny, więc możecie liczyć jeszcze tylko na przyciski, złącza oraz cztery gumowe (dwie na całej wysokości) podkładki antypoślizgowe na tyle. Samo wykonanie obudowy nie budzi żadnych obaw.
Jeśli idzie o sekcję przycisków, to w grę wchodzi zestaw aż ośmiu konfigurowalnych i bardzo “nijakich” przycisków na prostych przełącznikach, które bardzo odbiegają od fenomenalnego wręcz pokrętła wykończonego na charakterystyczną dla tego modelu czerwień. Podczas gdy klikanie w każdy z ośmiu przycisków jest nieregularne (jedne przyciski są głośniejsze i twardsze w klikaniu) oraz zwyczajnie nieprzyjemne. Przynajmniej z punktu widzenia kogoś, kto ma fioła na punkcie przełączników w klawiaturach i myszkach. Z drugiej strony charakter działania pokrętła Red Dial trzeba już docenić z racji gęsto usłanego łożyska i charakterystycznych przeskoków z zębatki na zębatkę, które są po prostu przyjemne i tym samym bardzo przydatne w codziennej pracy. Sprawa ma się podobnie z tym, co znajdziemy na prawej krawędzi Artist 15,6 Pro, bo oprócz portu USB-C znalazła się też tam para przycisków do regulacji poziomu jasności oraz prosty, choć podświetlany przycisk on/off.
Ze wspomnianym pokrętłem kolorystycznie współgra też wykonanie ukrytego w sporej “tubie” (jej pokrętło służy jako stojak) rysika PA2, który działa oczywiście bez baterii. W jego projekcie producent już pokazał się z lepszej strony, bo poza standardem w postaci dwóch przycisków, XPPen postarał się również o gumowe wyłożenie dolnej sekcji, co poprawia znacznie komfort użytkownika. Niestety firma zapomniała o tym, że jakoś z rysika trzeba wyciągać końcówki, a że w zestawie narzędzia do tego nie znajdziemy, to będziemy musieli znaleźć w domu jakiekolwiek małe szczypce… albo obudzić w sobie zwierzę i użyć do tego… własne zęby.
Oprogramowanie i ustawienia
Dostępna do pobrania aplikacja XPPen to przykład po prostu dobrze zaprojektowanego i stworzonego oprogramowania, które wykłada się jedynie na tłumaczeniu. W języku polskim albo zadziałał tłumacz Google, albo nieco “wczorajsza” sztuczna inteligencja, ale jest to już uszczypliwość po mojej stronie, bo pomijając kuriozalne określenia pokroju “wstrzykiwacza”, czy “kierowcy” większość opcji można bezproblemu zrozumieć. Tych oczywiście jest sporo, ale większość z nich sprowadza się do standardu pokroju regulacji czułości i charakteru nacisku oraz dostosowywania obszaru roboczego wraz z opcjami zmiany temperatury barwowej.
Czytaj też: [WIDEO] Recenzja Canon PowerShot V10. Marzenie vloggera czy niezbyt udana kamera?
Więcej zabawy możemy mieć zarówno przy przypisywaniu aplikacji, jak i ustawianiu funkcji dla konkretnych przycisków na tablecie i na rysiku. Dedykowanej zakładki doczekało się również pokrętło, które może pełnić funkcję pomniejszania i powiększania (obrazu lub pędzla) oraz obracania. Na szczęście producent przemyślał ten projekt i umożliwił przypisanie do wyboru tychże funkcji konkretnego przycisku, ale aż szkoda, że nie odpowiada za niego docelowo dodatkowy przycisk, który według mnie, powinien znaleźć się wewnątrz samego pokrętła.
Ekran Artist 15.6 Pro
Producent twierdzi, że wykonany w pełnej laminacji niedotykowy ekran IPS o rozdzielczości 1920 x 1080 łączy szkło i ekran, aby stworzyć wolne od zakłóceń środowisko pracy, które jest również przyjazne dla oczu. To rzeczywiście jest prawdą, podobnie jak to, że kąty widzenia tego ekranu ewidentnie wynoszą prawie 180 stopni. Współpraca tego ekranu z rysikiem jest wręcz standardowa, bo w grę wchodzi 200 RPS częstotliwości próbkowania, obsługa pochylenia do 60 stopni i do 8192 poziomów nacisku… ale jak to będzie z kolorami? Wedle firmy możemy liczyć na 120-procentowe pokrycie palety sRGB i 88 pokrycie NTSC, dlatego w celu sprawdzenia jakości tego wyświetlacza, zrealizowałem test z wykorzystaniem kolorymetru SpyderX Elite.
Na co powinniście zwrócić uwagę przy tabletach graficznych? Przede wszystkim na odwzorowanie kolorów, ich stałość na całym ekranie i maksymalną jasność oraz kontrast w dokładnie takiej kolejności. Chociaż Artist 15.6 Pro nie jest najlepszym wyświetlaczem, którego było mi dane testować, to wypadł przewidywalnie, jak na sprzęt w tej cenie. Pomiary potwierdzają, że bardziej wymagający użytkownicy powinni albo zadbać o kalibrację ekranu, albo po wykonaniu grafiki upewniać się co do kolorów na odpowiednim monitorze. Jeśli z kolei idzie o jasność, to zmierzone 160 nitów potwierdza moje pierwotne obawy co do tego, że praca przy odsłoniętym oknie nawet przy braku bezpośredniego nasłonecznienia jest już problemem.
Test Artist 15.6 Pro – podsumowanie
Przejdźmy więc do najważniejszego, czyli tego, jak na Artist 15.6 Pro od XPPen się pracowało. Kiedy już wymienimy podkładkę na inną, tak naprawdę trudno przyczepić się do czegokolwiek, co ten tablet graficzny sobą reprezentuje, jeśli weźmiemy pod uwagę jego cenę oraz ogólną specyfikację. Bogate wyposażenie, przyzwoite wykonanie, wielki ekran, dobry rysik, liczne rekonfigurowalne przyciski (trzeba je ciągle wciskać, żeby np. uzyskać wielokrotne przybliżanie, a nie wcisnąć i trzymać) oraz wszechstronne pokrętło, które sprawia problemy (zacinanie się) tylko przy szybkim scrollowaniu, to połączenie, które po prostu ma sens.
Oficjalnie za XPPen Artist 15.6 Pro trzeba zapłacić od 1250 do 1350 zł w oficjalnych sklepach, ale do tej kwoty koniecznie trzeba dodać nową podstawkę (oraz folię zabezpieczającą dla wyższej żywotności), bo ta obecna w pudełku jest (mam wrażenie) jedynie pułapką na klientów, którzy skuszą się na tego typu zestaw. Przyznam jednak, że w momencie pisania tej recenzji udało mi się doszukać oferty na niemieckim Amazonie, które to oferowała ten tablet za (w przeliczeniu) niespełna 800 zł, więc małe polowanie na promocje może się opłacać.
Czytaj też: Test Tesla Smart Pet Sofa – Twój zwierzak może spać po królewsku
W ogólnym jednak rozrachunku Artist 15.6 Pro ma dwie główne cechy, które wyróżniają go na tle innych tabletów graficznych w tym segmencie. Ma większy ekran i świetnej jakości pokrętło, które wypada wręcz fenomenalnie w codziennej pracy. Poza tym jest to przykład tradycyjnego tabletu graficznej w tej półce cenowej, co tyczy się zarówno wyświetlacza, jak i rysika. Powinni więc zainteresować się nim przede wszystkim początkujący i średniozaawansowani twórcy, którzy szukają albo pierwszego, albo kolejnego tabletu graficznego o nieco większym ekranie.