Komputer działa wolniej? To nie przypadek, to YouTube
Doniesienia, że YouTube utrudnia użytkownikom adblockerów życie, nie są niczym nowym – nie dalej jak w zeszłym roku także pojawiały się podobne informacje, jednak spowolnienia w działaniu miały dotyczyć wtedy samego serwisu. W weekend na serwisie Reddit pojawił się jednak wątek, z którego wynika, że Google postanowił użyć cięższej artylerii. Użytkownicy korzystający z programów do blokowania reklam zauważyli bowiem, że znacznie wzrósł czas ładowania się YouTube i filmów, a zarazem wzrosło zapotrzebowanie na moc procesora, GPU i pamięć operacyjną. W niektórych przypadkach mogło to prowadzić również do problemów ze stabilnością przeglądarki, a nawet całej maszyny.
Harvey Randall z serwisu PCGamer postanowił zweryfikować sytuację. Co się okazało? Jego komputer testowy z uruchomionym YouTube i AdBlockiem wykazywał obciążenie o 17% większe, niż ta sama maszyna bez działającego AdBlocka.
Jak zauważa Randall, użycie programów do blokowania reklam nie jest dozwolone na YouTube, ale istnieje dyskretna różnica między blokowaniem niepokornych użytkowników a nadmiernym obciążaniem ich maszyn. Użytkownicy mocnych maszyn stacjonarnych tego zbytnio nie odczują, ale już laptop pod zwiększonym obciążeniem z pewnością będzie krócej pracował na baterii, a już słabsze urządzenia mobilne po prostu mogą w ogóle nie dawać sobie rady z tak pracującym serwisem.
Pikanterii sprawie dodaje kolejny fakt: otóż z podobnym spowolnieniem i wzrostem obciążenia GPU muszą się liczyć wszyscy użytkownicy AdBlocka, także ci, którzy płacą za YouTube Premium, by reklam w ogóle nie oglądać. Jeśli nawet przez chwilę założymy, że Google ma prawo być przykrym dla ludzi używających programów blokujących reklamy, to płacący mają prawo oczekiwać, że serwis będzie działał bez takich utrudnień.
Zobacz także: YouTube walczy z blokerami reklam, ale użytkownicy tak łatwo się nie poddają (chip.pl)
AdBlock i Chrome to najpopularniejszy zestaw, ale nie jedyny
O problemach donoszą jednak także użytkownicy innych przeglądarek. Google na razie nie skomentował sytuacji. Sprawdziłem, rzecz jasna, jak to wygląda u mnie – korzystam z YouTube Premium w przeglądarce MS Edge, jednak do blokowania reklam nie używam popularnego AdBlocka, tylko znacznie mniej powszechnego (i przy okazji skuteczniejszego) AdGuarda. Niezależnie od tego, czy oglądałem materiały video jako użytkownik zalogowany, czy nie, przeglądarka zużywała u mnie od 3 do 5% i wartości te nie zmieniały się z upływem czasu. Nie zauważyłem też żadnych spowolnień w działaniu samego YouTube.
To oczywiście także nic nie znaczy – Google może testować swoje blokady na stosunkowo niewielkiej grupie użytkowników i to tylko określonego programu. Problemy subskrybentów Premium mogą być także wynikiem błędu, w ogóle cała afera może być wynikiem zbiegu okoliczności i problemem samego AdBlocka, tym bardziej że kilka dni temu na GitLabie pojawiło się zgłoszenie dotyczące znacznego spowolnienia wczytywania się video na różnych stronach. Mając w pamięci zapowiedzi Google’a, nie można wykluczyć jednak celowego działania – Google bardzo nie lubi, jak pieniądze uciekają…