Rewolucja w bezpieczeństwie, czyli samogaszący się akumulator litowy
Mamy ciągle przy sobie miniaturową bombę, która może nie tylko nas poparzyć, ale też doprowadzić do pożaru. Akumulator litowy kryjący się w naszych smartfonach, smartwatchach, myszkach, klawiaturach i samochodach elektrycznych nie jest w pełni bezpieczny. Chociaż nie można wyeliminować całkowicie ryzyka jego awarii bez poświęcania ich stosunkowo niskiej ceny, kompaktowości oraz pojemności energetycznej, to ciągle w laboratoriach opracowuje się coraz lepsze sposoby, aby skutecznie przeciwdziałać skutkom nieprzewidzianego zapalenia się tych magazynów energii. Najnowszy tego przykład opisano w badaniu opublikowanym w Nature Sustainability.
Czytaj też: Nowy rodzaj akumulatora zdetronizuje dotychczasowego dominatora? Imponująca technologia w akcji
Chociaż akumulatory litowe stanowią kamień węgielny nowoczesnych urządzeń, to ich skłonność do spektakularnych i destrukcyjnych awarii, rzuca cień na liczne korzyści, jakie oferują. Dlatego właśnie naukowcy z Clemson University i Hunan University podjęli działania, aby zintegrować zdolności gaśnicze bezpośrednio z akumulatorami, zapowiadając poniekąd nową erę ich bezpieczeństwa i niezawodności. Oczywiście o ile na badaniu się nie skończy i ktoś zainteresuje się potencjałem komercjalizacji lub dalszym ulepszaniem technologii, która właśnie doczekała się prezentacji.
Wspomniani specjaliści opracowali akumulator litowy, którego przegrzanie się nie jest aż tak dramatyczne w skutkach, a to dlatego, że zawiera on bezpośrednio w swojej strukturze możliwości gaśnicze. Wszystko sprowadza się do unikalnego elektrolitu, który bazuje nie na łatwopalnych rozpuszczalnikach, a zmodyfikowanej wersji niepalnego płynu do transferu ciepła Novec 7300 firmy 3M, który zwykle znajduje się w gaśnicach. To nowatorskie rozwiązanie elektrolitu nie tylko niesie obietnicę bezpieczniejszych akumulatorów litowych, ale także poprawia ich wydajność w ekstremalnych temperaturach dodatnich i ujemnych, nie obniżając przy tym pojemności energetycznej ani żywotności.
Czytaj też: Chiny badały nowe źródło energii. Akumulatorom litowym powiemy już „papa”?
Innymi słowy, fenomen pomysłu naukowców sprowadza się do specyficznego dostosowania istniejących komercyjnych płynów chłodzących do funkcji niepalnych elektrolitów, czyniąc tym samym z akumulatorów swoistą samowystarczalną jednostkę gaśniczą. Innymi słowy, bombę, która może i ciągle niesie ryzyko wybuchu, ale jest w stanie ograniczyć jego skutki, jak widać na powyższej prezentacji.
Czytaj też: Akumulatory będą lepsze dzięki banalnemu surowcowi. Właściciele fotowoltaiki, znacie go?
Musimy jednocześnie pamiętać, że nie jest to pierwsza rewolucja w świecie akumulatorów, która wychodzi z laboratorium na światło dzienne, dlatego tylko i wyłącznie od producentów zależy to, czy zrobią użytek z owocu prac badaczy. Powinni zresztą to zrobić, bo mimo tak znacznej korzyści, sama produkcja takich bezpieczniejszych akumulatorów nie wpływa drastycznie na sam proces produkcji, wymuszając po prostu wymianę elektrolitu. Dlatego właśnie sukces naukowców otwiera furtkę do szybkiego przyjęcia takich magazynów energii w różnych sektorach i obiecuje przyszłość, w której ogromny potencjał akumulatorów litowych może być wykorzystany bez wiszącego nad nimi zagrożenia pożarem.