Platformy streamingowe coraz zaostrzają regulaminy. Tym razem przyszedł czas na Disney+
Netflix to najpopularniejszy i jednocześnie najdroższy serwis streamingowy dostępny na polskim rynku. Za granicą sytuacja wygląda nieco inaczej, bo kwoty, jakie trzeba płacić za dostęp do tej platformy oraz do konkurencyjnych rozwiązać, są dość podobne. Tak czy inaczej, kiedy opłacamy co miesiąc kilka z nich, robią nam się z tego niemałe wydatki. Do tej pory świetną opcją na oszczędność było współdzielenie konta. Jasne, poza gospodarstwem domowym jest to praktyka niezgodna z regulaminem, ale przez wiele lat Netflix nic z tym nie robił, aż do zeszłego roku. Wtedy właśnie na dobre zaczęło się blokowanie udostępniania haseł. Spodziewaliśmy się, że taka decyzja mocno odbije się na finansach firmy i poniekąd tak też się stało, jednak w zupełnie inną stronę – Netflix zyskał miliony nowych subskrybentów, podnosząc tym samym swoje zyski.
Czytaj też: Netflix będzie jeszcze droższy. To cena, którą musimy zapłacić za ulepszenia
Czy w obliczu takiego sukcesu ktokolwiek się dziwi temu, że i konkurencja szybko zaczęła rozważać wprowadzenie podobnej blokady u siebie? Pierwsze wzmianki na temat planów Disney+ pojawiły się jeszcze w sierpniu ubiegłego roku, ale wówczas były to jedynie plotki, natomiast miesiąc później dostaliśmy już konkrety w postaci wiadomości mailowych rozsyłanych do użytkowników w niektórych regionach. Disney informował w nich, że od 1 listopada kanadyjscy subskrybenci nie będą już mogli udostępniać haseł osobom spoza ich gospodarstwa domowego. Problem w tym, że tak naprawdę trudno powiedzieć o jakichś konkretnych działaniach poczynionych w tym kierunku.
Czytaj też: Palworld szturmem podbija serca graczy. Sprawdziłem, czy to szaleństwo ma sens.
Wydaje się raczej, że były to dopiero testy. Netflix robił tak samo, sprawdzając przez przeszło rok najróżniejsze rozwiązania. Nie ma jednak wątpliwości, że to jedynie kwestia czasu, zanim zmiana obejmie wszystkich użytkowników, zwłaszcza iż Hulu, siostrzana platforma Disney+ (i na niektórych rynkach z nią połączona), również została objęta tymi ograniczeniami. Disney zmienił tam właśnie regulamin, w którym jasno określił, że nie można już dzielić się nawą użytkownika, hasłem i innymi informacjami związanymi z subskrypcją z osobami spoza jednego gospodarstwa domowego.
Możemy według własnego uznania przeanalizować sposób korzystania z twojego konta w celu ustalenia zgodności z niniejszą umową. Jeśli według naszego wyłącznego uznania stwierdzimy, że naruszyłeś niniejszą umowę, możemy ograniczyć lub zakończyć dostęp do usługi i/lub podjąć inne kroki dozwolone na mocy niniejszej umowy (w tym te określone w sekcji 6 niniejszej umowy) – napisano w regulaminie.
Czytaj też: Kanały tematyczne nowej generacji – czyli kablówka 4.0
By rozwiać wszelkie wątpliwości, redakcja Ars Technica zapytała Disneya o to, jak wygląda sytuacja w przypadku samego Disney+ i cóż, odpowiedź okazała się klarowna i jednocześnie rozczarowująca – od 14 marca użytkownicy platformy również będą musieli przestrzegać takich samych warunków. Wciąż brakuje dokładnych informacji o tym, w jaki sposób platforma będzie identyfikować nieuczciwych subskrybentów, ale zapewne sięgnie po podobny system, co Netflix. Oczywiście te zmiany – przynajmniej na razie – dotyczą rynku zachodniego, u nas jeszcze żadne ograniczenia nie zostały jeszcze ogłoszone. Jeszcze, bo nie ma się co łudzić, że to prędzej czy później nastąpi.