Flexispot E7 w rozmiarze XXL – tego potrzebowałem!
W latach 2018-2021 pracowałem przy bardzo starym, drewnianym biurku, które jest prawdopodobnie starsze ode mnie. Klasyka gatunku – dwie szafki po bokach, szuflada na środku, w dwie osoby ciężko to w ogóle oderwać od ziemi. Z racji tego, że często wykorzystuję biurko do zdjęć testowego sprzętu potrzebowałem czegoś nowego. Bo ten blat, jak widać poniżej, szału nie robił i jest w takim wieku, że bardzo trudno jest go doczyścić.
Szukając budżetowej alternatywy, na początku jako blatu tylko do zdjęć, w 2021 roku kupiłem jedno z tańszych biurek, jakie znalazłem na Allegro. Kosztowało niecałe 300 zł – puste w środku nogi z cienkiego metalu, bardzo lekki blat ze sklejki, ale biały, więc do zdjęć jak znalazł. Coś takiego:
W 2022 roku przeniosłem całą pracę właśnie na to biurko. Przede wszystkim było za niskie. Fotel opuszczony maksymalnie w dół, po dosunięciu do blatu miał podłokietniki na prawie tej samej wysokości, więc nie mogłem go wsunąć pod spód, a też konieczny był zakup podstawki pod monitor, który też był za nisko. Dodatkowo z czasem blat zrobił się delikatnie wklęsły, pomimo tego, że go niczym przesadnie nie obciążałem. Chociaż w sumie był taki monitor LG…
Postanowiłem, że czas na zmiany. Potrzebowałem biurka przede wszystkim większego, bo pod koniec 2023 roku kupiłem głośniki Modecom Eclipse 180, które okazały się za duże, wyższego i lepiej wykonanego. Po głowie chodziło mi biurko narożne, ale możliwość przetestowania biurka Flexispot E7 pozwoliła mi sprawdzić, czy blat klasyczny, ale znacznie większy spełni moje oczekiwania. Przyjechał do mnie największy wariant z blatem bambusowym o długości 180 cm i 80 cm głębokości. Stojący na regulowanych elektronicznie nogach, a całość ma deklarowany udźwig na poziomie 125 kg.
Czytaj też: Test Yumisu 2055 Magnetic – w Polsce robią bardzo dobre fotele!
Składamy biurko Flexispot E7
Zanim przejdziemy do ładnych zdjęć gotowego zestawu, pokażę Wam jak Flexispot E7 wygląda w kawałkach.
Biurko dotarło do mnie w trzech paczkach. Pierwsza z blatem oraz dwie ze stelażem oraz półką na przewody. Sam stelaż waży 37 kg, więc warto być miłym dla kuriera, bo może nie chcieć Wam tego przynieść. Całość jest bardzo dobrze spakowana i szczególnie pozytywnie zaskoczyło mnie zabezpieczenie blatu.
Oprócz tego, że był owinięty gąbką, to dodatkowo miał bardzo dobrze zabezpieczone rogi. A tak wygląda cały zestaw.
Teraz lecimy z budową. Krok pierwszy to przymocowanie nóg do podłużnej belki. W niej znajduje się elektronika do sterowania wysokością blatu.
Krok kolejny to blat. Najprościej położyć go na ziemi, a na niego nałożyć stelaż. Teraz zaczyna się zabawa. Belkę przykręcamy na środku, rozsuwamy ją w zależności od długości wybranego blatu (jest uniwersalna do różnych rozmiarów), a następnie przykręcam nogi do blatu. To wymaga nieco precyzji, tak aby dopasować wszystkie otwory do tych przygotowanych fabrycznie w blacie. Nie ma sensu dodatkowo go dziurawić.
Następnie podpinamy całe okablowanie i przykręcamy panel sterowania na brzegu blatu. Od nas zależy, w którym miejscu go umieścimy. Dodajmy też, że na boku panelu sterowania znajduje się port USB, na wypadek gdybyśmy chcieli za jego pomocą coś naładować.
Ostatni krok to montaż akcesoriów. W moim przypadku była to wanienka na przewody i listwę zasilającą. Przy jej montażu trzeba pamiętać, że biurko mamy do góry nogami, więc wszystko jest odwrotnie i tak, byłem bliski zamontowania jej odwrotną stroną.
Cała budowa zajęła mi dwie godziny. Jeśli odjąć od tego dzwoniące telefony, konieczność robienia zdjęć i bardzo pomocnego kota, spokojnie można skrócić ten czas do mniej niż 1,5 godziny.
W dwie osoby nawet poniżej godziny. Wszystko jest bardzo proste, instrukcja czytelna, a w zestawie mamy odpowiednio pogrupowane śruby oraz klucz imbusowy. Warto mieć wkrętarkę do przykręcenia blatu, bo śrubokrętem trzeba będzie się konkretnie nakręcić. Największy problem sprawiło mi odwrócenie już złożonego biurka. Co nie jest przesadnie trudne jeśli macie wystarczający dużo miejsca, ale w dwie osoby można to zrobić o wiele łatwiej.
Czytaj też: Test Secretlab Titan Evo 2022 – to nie fotel, to prawdziwy tron!
Co potrafi biurko Flexispot E7 i jak się z niego korzysta?
Na wstępie zaznaczę, że biurko zostało ustawione w tym miejscu tylko na potrzeby zdjęć. Miejsce, w którym pracuję, jest długim i wąskim pomieszczeniem, nie byłbym w stanie zrobić mu tam miejsce bez zniekształcania zbyt szerokim obiektywem. Natomiast wszystkie rzeczy stojące na biurku są rozmieszczone identycznie.
Zacznijmy od blatu. Wariant bambusowy jest nieco cieńszy od pozostałych (19 vs 25 mm), a producent przekonuje, że jest też dwukrotnie trwalszy i bardziej elastyczny. Co prawda nie mam porównania, ale jakości blatu nie mogę nic zarzucić. Z jednej strony faktycznie da się zauważyć lekką elastyczność, szczególnie podczas obracania konstrukcji w trakcie składania, ale już podczas użytkowania wszystko jest odpowiednio sztywne. A przy blacie tych rozmiarów miałem obawy, że może się jakoś przesadnie uginać. Nic takiego nie występuje. Nie korzystam z podkładki pod mysz, bo przy białym długowłosym kocie używającym biurka jako przystanek w drogę na parapet nie ma to najmniejszego sensu i nie zauważyłem żadnych rys, które potencjalnie mógłbym zrobić przesuwaniem myszki.
Wysokość stelaża jest regulowana w zakresie 58-123 cm. Przy maksymalnej wysokości można bardzo wygodnie pracować stojąc. Z kolei minimalna… być może byłaby dobra przy dziecku zaczynającym naukę w szkole podstawowej, natomiast w moim przypadku genialnie sprawdza się podczas robienia zdjęć, bo łatwiej mogę uzyskać perspektywę patrzenia prostopadle w dół. Producent zapewnia, że podwójny silnik elektryczny opuszcza i podnosi blat z prędkością 38mm/s. Według mojego stopera pełne podniesienie trwa niecałe 15 sekund, a opuszczenie dokładnie tyle samo. Deklarowany poziom hałasu ma nie przekraczać 50 db i faktycznie ma to potwierdzenie w rzeczywistości. Ale o ile sama praca nie jest przesadnie głośna, tak sam start jest nieco głośniejszy i może obudzić co wrażliwszych domowników, jeśli najdzie Was potrzeba zmiany wysokości w nocy.
Podczas codziennej pracy mam blat ustawiony na wysokości 75 cm. Dzięki temu znajduje się on minimalnie nad podłokietnikami fotela. Wymusza to na mnie trzymanie rąk na blacie, co przekłada się na zachowanie zdrowszej pozycji w trakcie pracy. A po jej zakończeniu mam fotel wsunięty pod biurko, więc zajmuje mniej miejsca.
Czy są tu jakieś wady? W zasadzie jest tylko jedna. Przy mocniejszym oparciu się o krawędź blatu, na przykład łokciami kiedy siedzimy przy biurku, cała konstrukcja delikatnie się nachyla i lekko skrzypi. Nie jest to jednak coś, co irytowałoby w trakcie użytkowania i wydaje mi się, że jest to wina bardzo dużego blatu. Fizyka swoje robi.
Czytaj też: [Wideo] Test Steam Deck OLED – jest lepszy od poprzednika, ale czy każdy gracz go potrzebuje?
Flexispot E7 to biurko do pracy stojącej. Fajne to!
Nieufnie podchodzę do różnych nowych trendów i praca na stojąco jest jednym z nich. Ale faktycznie ma to sens i jest zaskakująco wygodne. Pomijając kwestie zdrowotne, mniejsze obciążenie bioder, łatwiejsze utrzymanie prostego kręgosłupa i tak dalej… Jest to zwyczajnie komfortowe i skutecznie eliminuje zmęczenie spowodowane długim siedzeniem trakcie pracy.
Przy 183 cm wzrostu, biurko Flexispot E7 pozwala podnieść blat na tyle wysoko, że mogę mieć monitor na wysokości oczu. W zasadzie wszystko, co robię przy komputerze jest tak samo wygodne. Czy mówimy o pisaniu, edycji zdjęć, czy nawet graniu w gry. Jedyny minus po stronie biurka jest taki, że po maksymalnym podniesieniu blat staje się nieco chybotliwy, ale ani przez chwilę nie mam uczucia, że może się w jakiś sposób złamać czy przewrócić. Spokojnie można się o niego opierać.
Uprzedzając pytania, bo już takie dostawałem – nie, żadnej bieżni pod biurko! Jak będę chciał pobiegać, albo pochodzić, to zwyczajnie wyjdę z domu. Co i Wam polecam.
Czytaj też: Test MSI Prestige 16 AI Evo B1M, czyli jak przekonać się do ultrabooków
Biurko Flexispot można kupić taniej, bo właśnie trwa promocja. Czy polecam Flexispot E7?
Należę do osób, które na ogół kwestionują konieczność wydawania dużych lub zwyczajnie większych pieniędzy na niektóre przedmioty codziennego użytku. W zasadzie nigdy nie mam racji. Miałem tak przy fotelu biurowym, myszce, obudowie komputera, klawiaturze, teraz mam też przy okazji biurka. Tak jak krzywo patrzyłem na elektronicznie regulowane biurka, tak dzisiaj uważam je za genialny wynalazek. A co do rozmiaru blatu to mam wrażenie, że obowiązuje tu identyczna zasada jak w przypadku telewizora. Zmieści się większy? Kupuj większy! Jedyny minus jest taki, że mam większą powierzchnię do odkurzania, ale jest to coś, co warto przecierpieć.
Ceny biurek Flexispot E7 zaczynają się od 2099 zł, ale w ramach trwającej obecnie promocji w sklepie internetowym producenta mówimy o kwocie od 1699 zł. Walentynkowa promocja obejmuje również inne modele, a najtańsze biurko regulowane elektronicznie kosztuje od 769 zł. Obniżone ceny obowiązują do końca lutego 2024 roku.
Biurko w testowanym wariancie, z bambusowym blatem w rozmiarze 180 x 80 cm z dodatkowym organizerem kosztuje sporo, bo 4257 zł. Co nie jest ostatecznym słowem, bo producent pozwala dokupić do niego szereg akcesoriów. Jak uchwyt na słuchawki, komputer stacjonarny, uchwyt na monitor, półki, szafki, a nawet fotel biurowy. Trzeba jednak rozpatrywać je jako inwestycję w miejsce pracy i znaczące podniesienie jej komfortu, ale też spędzania czasu po zakończeniu. Nie ma tu żadnych dyskwalifikujących wad. Wszystko jest bardzo solidne, proste w montażu, wzorowo zabezpieczone podczas transportu. Czy polecam biurko Flexispot E7? Zdecydowanie i uważam, że jest to sprzęt najwyższej jakości.