Do edycji zdjęć używam laptopa. Bez myszki i miejsca do siedzenia mam związane ręce
Fotografia stała się częścią mojej pracy, ale czasami sam siebie w niej ograniczam. Szczególnie podczas wyjazdów na różnego rodzaju targi, premiery czy konferencje. Po takim wydarzeniu często dobrze jest szybko przygotować zdjęcia do dalszej publikacji. Nierzadko im szybciej, tym lepiej. Weźmy jako przykład ubiegłoroczne targi IFA w Berlinie. Po zakończeniu premiery nowego smartfonu, na której robiłem zdjęcia, poszedłem od razu na stoisko marki, gdzie zrobiłem kolejne zdjęcia. Później musiałem znaleźć kawałek stołu, albo przynajmniej podłogi, gdzie mogłem usiąść i zająć się edycją, żeby móc dołączyć materiały do przygotowanego tekstu. Przez ostatnie lata miałem dziesiątki podobnych sytuacji.
O ile uda się gdzieś złapać stół i krzesło, warunki są w miarę cywilizowane. Gorzej, gdy trzeba to zrobić gdzieś na podłodze. Dobra myszka jest w stanie działać na dowolnej płaskiej powierzchni, ale nadgarstek się przy tym nienaturalnie wygina, a wszystko przypomina nieudolną gimnastykę.
Praca na laptopie z Windowsem pewnie trochę mnie ogranicza. Zazwyczaj korzystam z komputerów z dotykowym ekranem i tylko raz spróbowałem edytować zdjęcia w Lightroomie i to nawet z pomocą rysika. Przy drugim zdjęciu w niekulturalny sposób stwierdziłem, że ja to… tzn. tak się nie da. Z touchpadem sprawa wygląda podobnie. Jak muszę cokolwiek zrobić na laptopie z użyciem touchpada to staję się agresywny. Nie umiem i tyle.
Dlatego też wiele razy zabierałem się do tego, aby sprawdzić w tym zastosowaniu tablet. Tym bardziej że widziałem, że jest to jak najbardziej możliwe. Aparat można łatwo podłączyć do tabletu za pomocą dedykowanej aplikacji, która pozwala szybko za pomocą Wi-Fi przesłać zdjęcia. Byłem świadkiem dwóch sytuacji, które idealnie pokazały mi, jak dobrze to działa. Miałem okazję robić zdjęcia podczas koncertu Muse w Kolonii. Kolega obok zrobił dokładnie tak, jak to napisałem. Zrobił zdjęcia, wyjął tablet, miał przygotowane gotowe ustawienia edycji, zrobił szybką selekcję odrzucając nieostre ujęcia, nałożył efekty, dodał proste poprawki, pięć minut i po robocie. Druga sytuacja miała miejsce w Mediolanie. Krótka wycieczka po mieście i powrót autokarem do hotelu. Kolega obok zamiast tablet użył składanego smartfonu. Szybkie przesłanie zdjęć, edycja za pomocą rysika, zanim dojechaliśmy na miejsce miał już gotowe zdjęcia. Też tak chcę!
W końcu po miesiącach mówienia sobie, że może w końcu warto byłoby to przetestować – zrobiłem to! W tym celu użyłem nowego tabletu Huawei MatePad 13.2 i oto efekty mojego eksperymentu.
Czy Huawei MatePad Pro 13.2 w ogóle nadaje się do pracy ze zdjęciami?
To główne pytanie, jakie powinniśmy sobie zadać i takie też sobie postawiłem. Jeśli choć trochę wejdziecie na nieco wyższy poziom zaawansowania pracy ze zdjęciami, to dojdziecie do momentu, w którym nie na każdym sprzęcie będziecie chcieli je edytować. Fotografia obrobiona na zbyt słabym ekranie, ze złym balansem bieli, temperaturą kolorów lub niskim pokryciem barw może wyglądać dobrze na tym ekranie, ale już otwierając ją na innych urządzeniach może się już tak dobrze nie prezentować.
Zacznijmy od teorii. Nasz tablet ma ekran OLED o przekątnej 13,2 cala, rozdzielczości 2880 x 1920 pikseli, a deklarowana maksymalna jasność to 1000 nitów. Rozdzielczość, przekątna oraz proporcje obrazu 3:2 bardzo dobrze nadają się do pracy ze zdjęciami. Wyświetlany obraz jest szczegółowy, elementy interfejsu odpowiednich rozmiarów, a ekran jest na tyle duży, że mamy bardzo komfortowe warunki pracy.
Obawiałem się panelu OLED. Z jednej strony jest to perfekcyjna czerń, ale z drugiej bardzo mocno nasycone kolory i miałem wątpliwości co do tego, czy barwy będą wiernie odwzorowane. Ten materiał miał być pozbawiony informacji technicznych, ale są pewne rzeczy, o których muszę Wam wspomnieć. Do dyspozycji mamy dwa tryby wyświetlania obrazu. Za trybem Wyrazistym kryje się paleta DCI-P3, a za Normalnym sRGB i ma to odwzorowanie w pomiarach jakości obrazu. W pierwszym pokrycie palety sRGB to prawie 100%, a DCI-P3 96%. W drugim to odpowiednio 99 i 71%, więc stawiamy oczywiście na Wyrazisty. Do tego mamy średnią wartość delta E nieprzekraczającą 0,3, co jest wynikiem wybitnym, a dodając do tego temperaturę barwową w standardowym trybie obrazu na poziomie 6600K – nie mam więcej pytań.
Jeśli powyższy fragment był zbyt techniczny to wyjaśniam, że pod kątem jakości wyświetlania obrazu ekran Huawei MatePad Pro 13.2 ma wszystko co potrzeba, aby móc na nim bezstresowo pracować ze zdjęciami.
Zdjęcia i Huawei MatePad Pro 13.2 – zajęcia praktyczne
Zacznijmy od oprogramowania. Na MatePadzie Pro 13.2 bez żadnych problemów możemy zainstalować aplikację do obsługi aparatu. W moim przypadku jest to aplikacja Sony, ale z powodzeniem działają też programy Canona czy Olympusa. Podobnie jak, chyba najpopularniejsze narzędzie do pracy ze zdjęciami, Adobe Lightroom. Sam Lightroom w wersji mobilnej ma nieco inny interfejs niż wersja desktopowa, więc poruszanie się po nim początkowo może być nieco wolniejsze, ale za to ma jedną, ogromną przewagę – jest w pełni przystosowany do obsługi dotykowej.
Jeśli dołączymy do tego rysik Huawei M-Pencil to nie boję się zaryzykować stwierdzenia, że proces edycji jest miejscami o wiele wygodniejszy niż w przypadku komputera i myszki. Głównie w precyzyjnych czynnościach, takich jak maskowanie. Sama obsługa suwaków też jest bardzo wygodna i cała praca ze zdjęciami jest dzięki temu czystą przyjemnością.
Jak wygląda cały proces edycji? Za pomocą aplikacji aparatu mogę przenieść zdjęcia z pamięci aparatu, do pamięci tabletu. Pliki są przesyłane przez Wi-Fi, więc nie trwa to długo Następnie otwieram je w aplikacji do edycji zdjęć, gdzie mogę dokonać wstępnej selekcji, a następnie edycji. Po skończeniu zdjęcia mogę zapisać na tablecie i zrobić z nimi co tylko potrzebuję. W moim przypadku są one dodatkowo zapisywane w chmurze, więc mam do nich dostęp na dowolnym innym urządzeniu, na którym jestem zalogowany do Lightrooma.
Tutaj dochodzimy do kolejnej ważnej cechu MatePada Pro 13.2, jaką jest opcjonalna, dołączana klawiatura. Edytowane zdjęcia mogę wysłać mailem, zrobić z nimi post w mediach społecznościowych, albo napisać artykuł i je do niego dołączyć. Klawiatura jest wygodna, ma przyjemny skok klawiszy i jeśli ktoś lubi takie zabawy, ma też touchpad. Więc na dobrą sprawę możemy tu zrobić wszystko to, co robilibyśmy na laptopie.
Nie bałbym się wyjechać służbowo uzbrojony w MatePada Pro 13.2
W okresie przeprowadzenia mojego eksperymentu nie miałem okazji sprawdzić MatePada Pro 13.2 w warunkach typowo bojowych, ale w symulowanych scenariuszach w pełni zdał egzamin. Nie bałbym się zabrać go np. na nadchodzące targi Mobile World Congress. Zawsze mam ze sobą wypełniony po brzegi plecak, więc każda opcja odchudzenia jego zwartości jest mile widziana. I tak zamiast laptopa mam kompaktowy 13-calowy tablet, w obudowie o grubości 5,5 mm i masie 580 gramów. Czyli znacznie mniejszej niż w laptopie, przy prawie takim samym ekranie.
Sam ekran, choć jest błyszczący, dzięki bardzo dobrej jasności pomaga w pracy w jasnym otoczeniu. Może niekoniecznie w pełnym słońcu na plaży, ale w podróży czy na powietrzu sprawdza się wzorowo. Co też warto podkreślić, nie brakuje tu wydajności. Miałem obawy co do tego, jak będą działać bardziej zaawansowane funkcje, takie jak odszumianie czy inteligentne maskowanie. Skromniej wyposażone laptopy potrafią, w momencie korzystania z tych funkcji, całkowicie się zawiesić. MatePad Pro 13.2 nie miał z tym najmniejszych problemów.
Podsumowując, jestem bardzo zadowolony z tego, jak Huawei MatePad Pro 13.2 sprawdza się w pracy ze zdjęciami. Patrząc na jego możliwości, poszerzane też przez dodatkowe akcesoria, powinien dobrze wypaść nie tylko w rękach fotografa, ale choćby tatuatora czy grafika. Poręczny, wydajmy, ze świetnym ekranem, pozwalający na 5-6 godzin pracy na pełnych obrotach oraz mający w zapasie bardzo szybkie ładowanie z mocą 88 W. Czy zamieniłbym codzienną pracę na laptopie na tablet? W żadnym wypadku i dotyczy to każdego tabletu. Ale czy zamieniłbym pracę ze zdjęciami poza domem na laptopie na tablet? O ile jest w stanie utrzymać poziom MatePada Pro 13.2 – zdecydowanie!
A jeśli interesuje Was zakup MatePada Pro 13.2 to najlepiej zrobić to przed 18 lutego, bo do tego dnia obowiązuje promocja, w ramach której przy zakupie tabletu dostaniecie za darmo rysik i klawiaturę o wartości 1 298 zł.