Husqvarna i jej elektryczne rowery Grand Pather mają zmienić wasze podejście do turystycznych e-bike
Wybór nowego elektrycznego roweru może być wyzwaniem. Zwłaszcza przy przejściu z tradycyjnego roweru “na elektryka”, bo tego typu jednoślad otwiera zupełnie nowe szlaki przed rowerzystami. Co mam na myśli? Ano to, że nagle górka w parku lub w lesie, która zawsze stanowiła dla was wyzwanie, tym wyzwaniem całkowicie być przestanie. To z kolei może sprawić, że zwyczajny powrót do domu z pracy czy sklepu, może być dla was początkiem przygody na rowerze, której do tej pory nigdy się nie podejmowaliście albo przez czas, albo zmęczenie. Tak należy patrzeć na e-bike w dzisiejszych czasach z punktu widzenia “typowego Kowalskiego” i w tę właśnie lukę wślizgnęła się właśnie firma Husqvarna, prezentując nowe modele turystyczne Grand Pather.
Czytaj też: Nowe elektryczne rowery Envo są niczym SUV-y w świecie e-bike
Husqvarna Grand Pather przekraczają nowe granice, a to szczególnie w przypadku tych rowerzystów, którzy pragną przygód poza granicami miasta. Zaliczają się bowiem do turystycznych rowerów elektrycznych, które obiecują połączenie trwałości, wszechstronności i najnowocześniejszej technologii, a więc miks idealny dla nowoczesnego odkrywcy. Zanim jednak zagłębimy się w szczegóły Grand Pather, ważne jest, aby zrozumieć, co odróżnia rowery turystyczne od tych tradycyjnych. Najprościej mówiąc, rower turystyczny jest zaprojektowany do pokonywania długich dystansów i różnorodnych terenów, oferując przy tym komfortową i efektywną jazdę zarówno po ulicach miasta, jak i po wiejskich drogach, czy nawet bardziej wymagających ścieżkach. Są zbudowane do przenoszenia ładunków, co czyni je idealnymi na wycieczki lub przygody, gdzie musisz zabrać ze sobą sprzęt lub zaopatrzenie.
Czytaj też: Swamp Master w szczegółach. Drugiego takiego roweru typu BMX jeszcze nie było
Linia Grand Pather, w której skład wchodzą trzy różniące się osprzętem modele (GP6, GP5 i GP4) jest dostosowana specjalnie do potrzeb rowerzystów z przygodowym zacięciem. Każdy rower z tej serii wykorzystuje solidną ramę ze stopu 6061 w wersji step-through i step-over, a ich projekt obejmuje regulowany wspornik kierownicy i wewnętrzne okablowanie, które poprawiają doświadczenia z jazdy i przyczyniają się do eleganckiego wyglądu roweru. W kwestii systemu napędu z automatycznym trybem dostosowywania wspomagania GP6 i GP5 łączą w sobie silnik między korbami Yamaha PW-X3, który gwarantuje 250 watów nominalnej mocy i 85 Nm momentu obrotowego oraz 720-Wh akumulator w dolnej rurze. Najsłabszy wariant (GP4) stawia już na 75-Nm silnik PW-S2 i 630-Wh akumulator, więc będzie łapał większą czkawkę przy wzniesieniach, ale każda konfiguracja wspomaga rowerzystę do maksymalnie 25 km/h.
Czytaj też: Akumulator i silnik to przeżytek. Elektryczny rower Anod Hybrid ma jeszcze lepszy napęd
Podobne różnice siedzą w przerzutkach i hamulcach, bo najdroższy GP6 wykorzystuje 12-biegową przerzutkę tylną Shimano Deore i hydrauliczne hamulce Shimano z dwutłoczkowym zaciskiem, GP5 już 12-biegową przerzutkę SRAM i hamulce SRAM, a GP4 11-biegową przerzutkę i hamulce od Tektro. Wszystkie modele są jednak wyposażone w widelec amortyzowany SR Suntour z 80 mm skoku, zapewniający gładką jazdę po nierównościach i nierównych powierzchniach, obręcze o rozmiarze 28 lub 29 cali, opony Schwalbe do każdego terenu, potężne światło przednie o mocy 150 lumenów, zintegrowane światło tylne LED, tylny bagażnik z systemem montażowym MIK HD, błotniki oraz podpórkę. Ceny są jednak różne i zaczynają się od 3999 euro.