Astronomowie szacują, że są one ponad 15 razy większe od średnicy naszej planety. Oznacza to, iż struktura nazwana AR3576 ma ponad 200 000 kilometrów długości. Niedawno sfotografował ją łazik Perseverance pozostający na powierzchni Czerwonej Planety.
Czytaj też: Saturn ma swoją Gwiazdę Śmierci. Naukowcy sugerują, co kryje się pod powierzchnią tego obiektu
O ogromie wspomnianej plamy najlepiej świadczy fakt, że można ją dostrzec Ziemi, nie korzystając w tym celu ze specjalistycznego sprzętu. I choć AR3576 nie stanowi dla nas bezpośredniego zagrożenia, to może oznaczać wstęp do poważniejszych problemów. Aby to zrozumieć, należy wyjaśnić, czym w ogóle są plamy słoneczne.
Ich nazwy są powiązane z ciemnym ubarwieniem, stanowiącym następstwo obniżonej temperatury względem pozostałej części powierzchni Słońca, a także nasilonych pól magnetycznych. Plamy słoneczne mogą prowadzić do występowania mało pożądanych zjawisk, takich jak rozbłyski słoneczne i koronalne wyrzuty masy.
Za ich sprawą w okolice Ziemi mogą trafiać ogromne ilości wysokoenergetycznych cząsteczek. Jako że obecnie zbliżamy się do szczytu 11-letniego cyklu aktywności naszej gwiazdy, to liczba plam słonecznych jest wyższa niż zwykle. Idzie za tym zwiększenie częstotliwości występowania gwałtownych zjawisk mogących wywoływać na Ziemi zorze polarne czy generujących zakłócenia w komunikacji radiowej.
Plama słoneczna AR3576 zdążyła już doprowadzić do wystąpienia silnych rozbłysków klasy M. W grę wchodzą też zjawiska najwyższej kategorii
AR3576 nie będzie w tym gronie wyjątkiem, o czym można się już było przekonać. Jak zauważyli astronomie, plama ta zdążyła już doprowadzić do rozbłysków słonecznych klasy M. Możliwości są nawet gorsze, gdyż mowa o potencjale wygenerowania najwyższej klasy rozbłysków, czyli X. Wśród pozostałych kategorii wymienia się kolejno rozbłyski kategorii C, B oraz A.
Czytaj też: Wiatr słoneczny uderzył w Ziemię jak w dzwon. Magnetosfera aż zafalowała. Co za zorze!
Szczególnie problematyczne dla Ziemi i okolic są koronalne wyrzuty masy. Towarzyszące im emisje energii mogą dosłownie usmażyć satelity pozostające na orbicie naszej planety. Poza tym nie można wykluczyć scenariusza, w którym wysokoenergetyczne cząstki prowadzą do zniszczenia ziemskiej infrastruktury energetycznej bądź internetowej.